Dwa tygodnie po części pierwszej , w której przyjrzałem się pierwszemu dniowi Warble Daze , pora na drugą. Przerobiliśmy już połowę składów, czas na resztę. Bo i do samego showcase'u coraz bliżej. Zapraszam. Zacznijmy od tego, z czym pozostawił nas poprzedni post. Ogólne wrażenia były bardzo pozytywne, jestem ciekaw, jak rozwiną się tamte zespoły. Tam dałem like'a, tam follow, będę sprawdzał. Teraz pora sprawdzić, czy drugi dzień eventu okaże się równie owocny. Poprzeczka zawieszona jest wysoko. Na pierwszy ogień idzie Modern Vices . Na moje ucho to indie rock z psychodelicznym akcentem, nawet sympatyczny, wokal trochę w stronę Morisseya. Ale czy to coś specjalnego? Nie powiedziałbym. Takie w porządku, żeby zajrzeć na festiwalu, posłuchać w słoneczny dzień, wypić drinka z palemką. I do tego się nadaje, ale to raczej średniawka. Nude Party mogłoby się znaleźć w którymś z filmów Quentina Tarantino i nikt by się nie poznał, że to coś nowego. Vintage'owy r...