Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2018

Halo? Czesław Niemen?

Nagraj kilkanaście utworów  Niemena na setkę. No nagraj, powodzenia. A jednak  Zalewskiemu i zespołowi się tu udało. Ponad czterdzieści minut trudnego materiału za jednym podejściem. Warto też dodać, że to zbiór piosenek z przekroju repertuaru Niemena . Krzysztofa Zalewskiego znamy od lat, od występu w Idolu, ale lepiej jednak od 2013 roku i premiery albumu Zelig. Od tamtej pory Krzysiek stale przewija się w różnym miejscach. Występy na festiwalach w roli muzyka koncertowego Brodki i Hey, pod własnym szyldem z zespołem i w formie solo act – to wszystko nie pozwala o nim zapomnieć. W roku 2016 wyszło Złoto , którym Zaleff już ostatecznie ugruntował swoją pozycję.  W tym roku na festiwalu w Jarocinie uczczono dwie okazje: pięćdziesięciolecie płyty Dziwny jest ten świat oraz trzydziestolecie pierwszego występu Czesława   Niemena na tymże festiwalu. Zalewski zgodził się wystąpić, jest bowiem wielbicielem artysty. Nie była to jednak przygoda łatwa, legenda polskiej muzyk

No, I don't give a shit

No więc tak. Trochę nie chciało mi się na to iść. Byłem jakiś zmęczony, a płyta Visions Of A Life raczej mnie nie zachęciła. Idąc spać po koncercie doszedłem jednak do wniosku, że dwa razy się pomyliłem. Wolf Alice to zajebisty zespół koncertowy, a Sonbird to taka popierdółka.  Zaczęło się od komunikacji miejskiej. Najpierw 519 postanowiło mnie olać i pojechać dookoła, przez Koszykową, więc nie wysiadłem obok Patelni, tylko przy rondzie Daszyńskiego. Nic to, najwidoczniej był jakiś powód. I tak byłem przed czasem. Czekałem na ten koncert parę miesięcy. W październiku napisałem niezbyt entuzjastyczny tekst o Visions Of A Life , więc nie powiem, żeby było to niecierpliwe oczekiwanie z przebieraniem paluchami, ale nadal – poprzedni koncert był super, ten też mógł być. Jako support Sonbird , do którego swego czasu podszedłem z sympatią . Fajnie, fajnie. A jak wyszło? Oba zespoły zaczęły o czasie. Młodzi, ładni chłopcy w koszulach pojawili się o dwudziestej. Son

Kampala, Uganda

Ze względu na falę zestawień najlepszych wydawnictw 2017 stwierdziłem, że kilka z nich przejrzę i zobaczę, czego mógłbym  posłuchać. I oto przed Państwem – etniczno-elektroniczna Nihiloxica z wydawnictwem self-titled. Nagrane gdzie? A w Ugandzie. Wiadomo, że zestawień "top 2017" jest multum, dużo blogów muzycznych produkuje swoje. Cóż, nie tutaj, bo mamy nieco za krótki staż, a i zwyczajnie po co to komu. Niemniej: w parę miejsc zajrzałem i poznajdowałem co nieco. Nie ma co pisać o wszystkim, nie chcę też bazować na czyjejś robocie. Ale o tym jednym mogę trochę napisać. Dziewięciu muzyków. Tyle właśnie osób stworzyło te nagrania. Zebrali się w Boutiq Studios w Kampali i w trzy dni stworzyli przedmiot niniejszego tekstu. Wydał ich label Nyege Nyege Tapes, zajmujący się głównie muzyką z regionu. Już sama okładka to bajer, dobrze pokazuje, czego się spodziewać. No, może nie licząc syntezatora.  Przed nami nieco mniej niż pół godziny afrobeatu. To niezbyt popular

Ostrava 1377

Są sobie Czechy. I tam też gra się muzykę. Tak, naprawdę. Do nas zbytnio się ona nie przebija, a nawet jeśli już się udaje – cóż, ogólnokrajowe hity to nie są. A może czasem szkoda. Dziś o osobie, której udało się zdobyć pewną pozycję na polskim rynku, czyli o Jaromirze Nohavicy i płycie Poruba . Twórczość tego pana znam od dobrych kilku lat. Mniej więcej raz do roku zbieram się w stronę południowej granicy kraju, a tam, niedaleko czeskiej granicy, za każdym razem wspominam czeskiego barda. Od pojedynczych pozycji po nagrania koncertowe. Pamiętam też dość dobrze rok 2013, gdy w styczniu na pierwszym miejscu Listy Przebojów w Trójce był  Minulost z płyty Tak mě tu máš . Teraz, gdy wyszła Poruba , sukces tamtego utworu powtórzyła polskojęzyczna Czarna dziura. Ale o niej później. Czego można się spodziewać po tym albumie? Tego samego, co zawsze. Nohavica nagrał kolejną płytę totalnie w swoim stylu, choć z pojedynczymi wyjątkami. Klasyczny w jego przypadku zestaw - wok