Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z sierpień, 2018

Alicja we mgle

24 sierpnia 2018 ukazał się szósty album Alice In Chains , czyli Rainier Fog . Recenzje są głównie pozytywne, ale trafiłem też na bardziej krytyczne opinie. Czemu więc nie przekonać się samodzielnie? Zobaczmy, dokąd nas to zaprowadzi. Tekst o Alice In Chains mógłbym zacząć od klasycznego w przypadku recenzji ich płyt pisania o dawnej, ale jakże dramatycznej i wiele znaczącej zmianie wokalisty. Od opisu reinkarnacji zespołu. Od tego, jak bardzo lubię Would oraz Rain When I Die . Od podniecania się Wielką Czwórką z Seattle albo samym miastem. Od ekscytacji kulturą grunge . Ale nie. Tak, to kolejny tekst wymagający pewnych przygotowań oraz inspirowany lekturą książki Everetta True. Brzmię przy tym jak zdarta płyta, wiem. Ale to dobrze, dzięki temu mogę się wpasować w klimat nowego krążka grupy, tyleż oczekiwanego, co... w sumie nie do końca. Półtora roku temu Mike Inez, basista, stwierdził w wywiadzie dla Blabbermouth, że zespół stał się biznesem. Przy tej samej okazji

Straight as an arrow

W trasę w drodze na Lato z Radiem wziąłem między innymi cztery albumy Melvinsów . Były to: Bullhead, Houdini, Stoner Witch oraz najnowszy – Pinkus Abortion Technician . I o tym ostatnim dzisiaj opowiem, choć minęło już kilka miesięcy od premiery.  Płyta wyszła 20 kwietnia. Tak, dlatego tekst na blogu pojawia się pod koniec sierpnia. W owym czasie doszedłem bowiem do wniosku, że nijak się nie znam, więc nie ma co pisać i się wydurniać. Tak się jednak złożyło, że ostatnio ponownie czytam książkę Nirvana: Prawdziwa historia  Everetta True, a tam jest o tej sludgowej grupie powiedziane całkiem sporo. Zainspirowany, zdecydowałem przyjrzeć się ich bogatej dyskografii nieco lepiej.  I dlatego widzimy się pod naszym ślicznym adresem dopiero teraz. Znajomość wcześniejszego dorobku Melvins jest dość przydatna. Dzięki temu można zrozumieć, jaką sztuką jest przeciąganie jednej nuty w nieskończoność. Można zrozumieć, jak gęsty może być wokal. Ale da się też poczuć ducha eksperym

Lato, lato, lato czeka

Czy jesteście gotowi na najlepszą relację z najważniejszego wydarzenia muzycznego roku? Z koncertu, który zagrali najlepsi z najlepszych? Tak, byłem na festiwa... na Lato z Radiem Festiwal w Gdyni. Uwaga, będzie edgy.  Darmowe eventy bywają spoko. Akurat ten, czyli Lato z Radiem Festiwal (pozdrawiam panią Katarzynę Kłosińską, która ładnie wyjaśniła tę nazwę na antenie), teoretycznie dotyczy ogólnego Polskiego Radia, a najbardziej Programu Pierwszego. Cóż, w tym roku nastąpiły pewne zmiany, dyrektorem artystycznym został Piotr Metz, powiązany bardziej z Trójką, a do pomocy wybrał sobie: Annę Gacek, Ulę Kaczyńską, Agnieszkę Szydłowską, Piotra Barona, Marcina Kusego, Marka Niedźwieckego, Damiana Sikorskiego, Piotra Stelmacha, Pawła Sztompke, Hirka Wronę i Tomasza Żądę. Uff, ile nazwisk, ile tuz. Kolejność wymieniania jest spowodowana cytatem z oficjalnego wydarzenia . Jak widać, dość sporo z powyższych jest powiązanych z Programem Trzecim właśnie. I w ten oto sposób od ponad

Pastelowy

Mateusz Holak   nie próżnuje. Ledwie półtora roku temu wydał pierwszy debiutancki solowy album, potem była epka Niecierpliwość, a już teraz, w pierwszej połowie sierpnia, dostajemy kolejny pełny krążek – Dożyłem 25 lat i nie będę nic zmieniał . Moja pierwsza płyta, Dwa tysiące siedemnaście Żarcik, zaraz będzie jedenaście Lat od pierwszej Na psie przeliczam Czasami czuję, jakbym grał w dwa życia I tym jakże trafnym cytatem z Do zobaczenia, do jutra  zaczniemy tekst o kolejnym sztosie od Holaka . Trzeba przyznać, że ziomek ma tempo – w ciągu dwudziestu pięciu lat życia wydał, niech sprawdzę, dziewięć wydawnictw w trzech różnych projektach. A i to tylko wtedy, jeśli wymienić wyłącznie te, w których udzielał się regularnie (Kumka Olik, Małe Miasta, Holak), nie wspominając już głębiej o akcjach w stylu  bitów dla Wudoe , tekstów dla Sonar czy okładek dla niejednego zespołu. Czterdziestominutowy materiał mieści się w czternastu numerach. Myślę, że jeśli ktoś zna wcześni

Kto to tam przyjechał?

Polskich nagrań ciąg dalszy. Tym razem opowiem o składzie Panieneczki i ich Opowieściach zasłyszanych na wiosce - części pierwszej EP , czyli nowym neofolkowym motywie z Bydgoszczy. Jak przenieść motywy ludowe w roku 2018? Jak dostać się z tym wysoko na Listę Przebojów? O tym poniżej. Zacznijmy od tego, że nie jestem specjalnym fanem polskiego folku. Bez konkretnego powodu, zwyczajnie mnie ta muzyka nie kręci. Dlatego, na przykład, Kapela ze wsi Warszawa mnie męczy, Tulia nie ekscytuje, a ostatnia płyta Sorry Boys – momentami dziwi w porównaniu z poprzednimi. Pewnego razu jednakże włączyłem radio, akurat był piątkowy wieczór, i usłyszałem utwór Jabłoneczka . Zaciekawiłem się. Po doprawdy krótkim researchu dowiedziałem się, że panie zagrają (obecnie: zagrały) na katowickim OFF Festivalu. Co więcej, w trakcie tegoż znalazły chwilę, by dwukrotnie wykonać akustycznie utwór Tynga . I dobrze się tego słuchało, zwłaszcza, że oba występy - mimo jedynie kilku minut przerwy - ró

Zbiera się na deszcz

Dziś króciutko o splicie Jurga / Docetism . Nie dajcie się zwieść – on sam aż taki krótki już nie jest. Ale warty odnotowania już jak najbardziej. Przyjrzyjmy się wydawnictwu dwóch postaci z polskiej sceny techno, póki jeszcze nie ma burzy. Janusza Jurgę kojarzycie z jego twórczości solowej, jak i ze składu Vysoké Čelo. Ostatnio wspominałem go przy okazji recenzowania Corony Foghorna . Krótko: Opus Elefantum Collective. Na Docetism , czyli Macieja Banasika,   do tej pory nie trafiłem, ale – z tego, co słyszę i czytam – to moja strata. Nie trzeba głęboko szukać, by dowiedzieć się o jego powiązaniu z netlabelem Nichts , co więcej: że stanowi dość istotną część wydawnictw tegoż. Kilka kliknięć i już wiadomo, że to konkretny gracz. To słowem wstępu. Dnia 9 sierpnia bieżącego roku pojawił się ich split. Obaj nie szczędzili sobie czasu, gdyż zawierający dwa tracki self-titled trwa nieco ponad 33 minuty. Dla przykładu: dłużej niż każde tegoroczne wydawnictwo Kanyego Westa. Jak