Przejdź do głównej zawartości

Szerzcie wiedzę



W maju tego roku światło dziennie ujrzał nietypowy debiut. Electro-Acoustic Beat Sessions, wydani przez Astigmatic Records, vinylowy label, postanowili oddać hołd wybitnemu polskiemu kompozytorowi, Krzysztofowi Komedzie - stąd nazwa albumu: Repetitions (Letters to Krzysztof Komeda). Zdążyli zebrać już sporo ocen, ale przyjrzyjmy im się raz jeszcze.

Wiele osób powiedziałoby, że złota era jazzu już przeminęła, że teraz odchodzi się od jego słuchania i grania. Nazwiska takie jak Davis, Coltrane, Mingus znane są dość powszechnie, ale to już przeszłość. Co jednak powiedzieć o polskich projektach Pink Freud czy Wojtek Mazolewski Quintet? O Tomaszu Stańce, o tym, że nawet raperzy często zamiast zwykłego beatu biorą żywe instrumenty, o Michale Urbaniaku? Za granicą mamy choćby BadBadNotGood. Krótko mówiąc: jazz powraca. Dalej jednak myślę, że album poświęcony Komedzie to wyzwanie - branie się za legendę to zawsze duża odpowiedzialność, duża presja, duże wymagania. 

Co więcej, na płycie nie znajdziemy jednak sztandarowych kompozycji, jak przykładowo te z filmów Nóż w wodzie czy Niewinni Czarodzieje. Electro-Acoustic Beat Sessions skupili się na mniej znanych utworach - tych z krótkometrażówek, etiud czy dokumentów. Przy okazji - warto zauważyć, że label Astigmatic Records sam w sobie odwołuje się do Komedy właśnie już w nazwie. 



Przed właściwą częścią tekstu chciałbym tylko zauważyć, że specjalistą od jazzu nie jestem i raczej nie będę, bo to nie jest do końca moja bajka. Ale muszę szanować gatunek, w  którym wszystko jest dokładnie opracowane, skomplikowane, liczą się najdrobniejsze niuanse, odwołania, inspiracje. A tutaj i samych muzyków nie jest mało - Marek Pędziwiatr na klawiszach i wokalu, Vojto Monteur na gitarze, Paweł Stachowiak na basie, Jakub Kurek na trąbce, Olaf Węgier na saksofonie tenorowym, Marcin Rak na perkusji i Spisek Jednego na turntable (gramofonach). Łącznie siedmiu, septet. 

Otwiera Knowledge (Introdukcja do Etiudy Baletowej). Już od samego początku się wyróżnia, tu jest to, o czym wspomniałem wcześniej - rap. Przynajmniej w pewnej części utworu, bo większość to, naturalnie, instrumental. Trzeba jednak przyznać, że flow siada konkretnie, za co należy powinszować. Dynamika i hałas przeplatają się tu z wyciszeniem, pod koniec znowu wraca wokal. Perły i Dukaty XIV / Repetition związane jest z cyklem trzech etiud o tej samej nazwie, w tytułowej główne role grali Gustaw Holoubek i Ewa Wiśniewska. Jedenastominutowy track siłą rzeczy musi być rozbudowany, ale zaskakująca jest wstawka z tekstem It's real [...] music from the soul, y'all, pochodząca z tracku Commona, The 6th Sense. Trzeci Private Conversation VIII jest dużo bardziej wyciszony od poprzednich, przynajmniej mniej-więcej do połowy można to skojarzyć nawet z Joni Mitchel. Pod koniec drugiej minuty jednak robi się głośniej - i tak pozostaje już do piątej, w której powraca początkowy klimat. 



Co tu dużo mówić - niedługo skończą mi się epitety, jeśli będę opisywał każdy numer po kolei. Materiał bowiem obejmuje 59 minut. Grunt, że na Repetitions słychać różne gatunki, pozornie niezwiązane, nie do połączenia - przez stanowiący główną oś jazz przebija się i hip-hop, i rock, i soul. Każdy instrument w pewnym momencie słychać głośno i wyraźnie, nie ma tu niczego niedopieszczonego, a kompozycje są tak totalnie różne, że zdecydowanie jest w czym wybierać. Od spowolnień i klimatów noir, przez przyspieszanie do potężnego hałasu. To kawał dobrego grania, soczystego, pełnego stylu, siły i finezji jednocześnie. 

Warto zauważyć, że w Free Witch and No Bra Queen / Suit udział wziął też Michał Urbaniak, kolejna polska legenda, grając na skrzypcach. Człowiek od lat znany w Polsce i za granicą, swego czasu nagrywający nawet z Milesem Davisem (płyta Tutu z 1986r.).  W roku 2013 przeprowadzałem z nim wywiad, to osoba, od której aż bije autorytet i klasa, a jednocześnie nie ma się wrażenia, że to jest Ta Wielka Wspaniała Gwiazda - nie, rozmawia się z człowiekiem, który zna swoją wartość, ale i nie wznosi się ponad innych. Nie ma to specjalnego znaczenia dla jego dorobku artystycznego, ale osobiście dzięki temu szanuję go tym bardziej. 



Podsumowując?

Ogromnie warto posłuchać Repetitions. To najlepsza płyta jazzowa, jaką słyszałem od dawna. W dodatku - mnie, jako laika, nie odrzuca ta złożoność. Czasem bywa, że włączy się płytę i ma się wrażenie, że jest się nieobytym, wręcz głupim. Tutaj jest dużo bardziej przyjaźnie mimo skomplikowania. Może to efekt inspiracji innymi gatunkami, może to po prostu to coś, czym EABS zaskarbiają sobie serce słuchacza. Z wielką radością dołączam do grona innych recenzentów, którzy zachwycili się longplay'owym debiutem grupy. I tutaj numerków nie będzie.

Smoq

Komentarze

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane

Poczułem zapach, który znam dobrze

Rok temu nie napisałem nic o wrażeniach z pierwszego razu na festiwalu Primavera Sound w Barcelonie, ale teraz całkiem dobrze wrzucało mi się krótkie notki na fanpejdż, więc postanowiłem skrobnąć coś więcej. Uwaga, będzie długo. A zatem – łapcie, to będzie absolutnie subiektywne podejście do największej imprezy, na jakiej w życiu byłem. I to nie są przypadkowe słowa, bo według organizatorów w tym roku Parc del Forum odwiedziły 293 000 ludzi, czyli o dwadzieścia tysięcy więcej niż poprzednio. To ponad jeden cały OFF Festival różnicy. Każdego dnia na terenie pojawiło się mniej więcej tyle osób, co na zsumowanym Openerze. I dało się to odczuć, bo kolejki były nieco dłuższe, a tłumy pod scenami większe. Na Wet Leg na przykład nie udało mi się wcisnąć, bo zanim przypłynąłem z maina na Cuprę wszystko się już zapełniło, nawet stać nie bardzo było gdzie. Robi to wrażenie, ale też jednocześnie jest dość upierdliwe. Odczuwalny był też inny rozkład narodowościowy. Poprzednio słyszałem sporo język...

Wywiady w Czwórce – Studio X

  Jesienią rozpoczęliśmy w Czwórce zupełnie nowy cykl audycji: Studio X , program poświęcony muzyce eksperymentalnej i zapraszający małymi kroczkami do zainteresowania się odbudowywanym Studiem Eksperymentalnym Polskiego Radia . Legendarnym miejscem, które powróci w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Żeby było weselej - okazało się, że słynny Czarny Pokój znajdował się naprzeciwko naszego zwykłego studia! Rozmowy przeprowadzone w tej audycji znajdziecie na Spotify - link - oraz na specjalnej darmowej platformie podcastowej Polskiego Radia - link . Ponownie zaczynam niechronologicznie, a to dlatego, że na zdjęciu widzicie Antoninę Car i Niczos . Dziewczyny weszły ze sobą we współpracę w ramach projektu zainicjowanego przez Up To Date Festival, a jeśli Nikę znacie przede wszystkim z jej działalności ze Sw@dą, to tu usłyszycie jednak coś innego. Wspólnym mianownikiem jest pudlaśka mova, jasne, ale brzmienie różni się w ogromnym stopniu. Więcej o tym:  Antonina Car i Nic...

Światła gasną, chcę tylko zasnąć

  Muzyki Nath możemy słuchać już od około dwóch lat - od momentu kiedy na Soundcloudzie pojawiły się jej pierwsze kawałki. Od początku było wiadomo, że jej styl to mieszanka lo-fi hip-hopu i łagodnego śpiewania, czyli ścieżka dźwiękowa do wyluzowania, wykonywana raz po polsku, a raz po angielsku. Pod koniec sierpnia ukazał się jej debiutancki album zatytułowany „Nathing” . Dołączyłem do inicjatywy OFF MINE, czyli offfestiwalowego cyklu tekstów nadsyłanych przez fanów tego wydarzenia. Obok bardzo fajnego artykułu admina Hałasów i melodii na temat brexitcore'u ( polecam! ) zacznie się pojawiać więcej tekstów, zarówno recenzji, jak i felietonów, między innymi od innych autorów pejów, więc tym lepiej i ciekawiej, że możemy współtworzyć takie miejsce.  Jeśli chodzi o Nath, to śledzę ją mniej więcej od początku roku, kiedy pierwszy raz zagrała na Chłodnej 25 koncert zorganizowany przez SKY/Unicorn Booking – akurat na nim nie nie było. Gdy drugi raz grała z tego powodu, tym razem w ...