Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2019

Dookoła brokuły i śmierć

Niedawno byłem na koncercie Hanako , gdy supportowali Cloud Nothings. Wtedy pisałem o nich dobre rzeczy. Nie inaczej jest tym razem, gdy mowa o ich debiutanckim albumie, czyli  powiedz mi, że to przetrwasz .  Skład bywa szumnie nazywany najlepszym post-hardcore'em w Polsce. Przedrostek "post" nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać liczbą możliwości, jakie oferuje nawet w obrębie jednego post-"x". W końcu o Cloudsach też się tak mówi, a jednak to zupełnie inna para kaloszy. No nic. Hanako do tej pory miało za sobą epkę. I trochę koncertów. I osobną, lecz w każdym przypadku super interesująca twórczość każdego z członków zespołu. Native Lungs, The Spouds, Zwidy, Evvolves. Warto sprawdzić. Album daje nam dwadzieścia cztery niesamowicie intensywne minuty. Trochę krótko, jak na LONGplay, ale to tylko kwestia nazewnictwa, więc nie będę się przypierdalał. Nie do takiej płyty. To truizm, ale powiedz mi... trzeba słuchać bardzo głośno. To nie nowy Bałtyk

Outdoor, indoor – kruszymy to

Słońce. No i pięknie. Życie na parkingu eksploruje dobre połączenie pewnych pomysłów z ostatnich kilkunastu miesięcy, ale Młodemu Dzbanowi  daleko do xeroboya. Dlaczego? O tym niżej. Dziś pogadamy o epce opowiadającej kilka historii w stylistyce jak wyrwanej zza garaży. Przypadkowe kliknięcie poleconego linku okazało się strzałem w dziesiątkę. Mniej niż dwadzieścia minut materiału, który pozostawia uśmiech na ustach zarówno dzięki tekstom, jak i beatom. A to w dziewięciu trackach, okraszonych cytatami z Chłopaków z baraków . Zacznijmy od dwóch skojarzeń. Po pierwsze: przy dwóch podkładach byłem pewien, że trafiłem na kolejne blendy DJ-a Wielkiego Huja. Umiejętnie wykorzystane Ella, elle l'a France Gall (w Elle Ella Lela , ścieżce numer cztery) oraz Take On Me A-ha (w Cory i Trevor , numerze siódmym) dają radosny, pozytywny vibe, jaki czułem, słysząc Enola Gay OMD   w białasowych  Radlerach  DJ-a. Aż przypomniało mi się zeszłoroczne spacerowanie ku maturom. Po d

Wyprzedzam swoje czasy, jakbym jeździł Deloreanem

Nawet nie wiem, od czego zacząć. Duet  Tumør i ich epka s/t to... ciekawe zjawisko. Trwa nieco ponad kwadrans, ale dzieje się wystarczająco dużo, by obdzielić dwa razy dłuższy materiał. Dlaczego? O tym niżej. Jeśli coś zostaje zapowiedziane jako hip-hop o podłożu noisowo-industrialowym, wchodzącym momentami w techno, można spodziewać się wielu rzeczy. A raczej: różnych sposobów realizacji. Jeśli w którymkolwiek z tych kierunków jestem w jakimś stopniu obeznany, to tylko z h-h, dlatego próbowałem jakoś to sobie wyobrazić.  Ale nie, nie byłem przygotowany. Skondensowana ściana dźwięku i słów. Tak w kilku słowach można streścić epkę Tumøru. Ile rzeczy naraz tu się dzieje! No, dużo. Cieszę się, że pojawiają się takie eksperymentujące projekty, bo ostatnio polska scena zaczęła mnie mimo wszystko trochę nudzić. Dlatego, mimo pewnych (również ciekawych) skojarzeń – o których dalej – od razu zostałem fanem duetu. Zatem: mam skojarzenie normalne, a mam też raczej bekowe. P

Mój głos możesz usłyszeć z daleka

Dawno nie byłem w Pogłosie . Dobrze, że nadarzyła się okazja, a bilet okazał się warty zakupu. Cloud Nothings  i supportujące  Hanako  dostarczyło mi takiej rozrywki, jakiej od dawna potrzebowałem. Przed wami swobodna relacja z dwóch godzin koncertu. Z początku istotna sprawa, czyli shout-out do ziomków z peja  Interwydziałowa cieplarnia muzyczna , z którymi bardzo miło spędziłem popołudnie, a następnie koncert. I ogólnie to bdb strona, polecam każdemu, fajne recki piszą. Teraz druga rzecz, czyli zespoły. Hanako znałem sporo wcześniej, trafiłem bodaj rok czy półtora temu na liście , nawet napisałem o tym tekst. Kojarzyłem, że to dobry hc punk, screamo, posłuchałem wszystkiego, co do tej pory wypuścili. Swoją drogą, to mój ulubiony projekt z udziałem Bibi, tworzącej solo i grającej w Evvolves. Z Cloud Nothings historia jest krótsza (mimo bogatszej dyskografii), bo poznałem ich dopiero niedawno, na fali podsumowań rocznych. Z Mokotowa bardzo miło dojeżdża się do Pogłosu

Zazdrość ich zżera jak stykają się z tą sztuką

Trochę po czasie, ale w ręce właśnie wpadł mi fizyk tego koncertu. Wiadomo, materiał jest już znany, dlatego o Brodce w ramach MTV Unplugged  porozmawiamy sobie w kontekście wykonań, aranżacji. I jednego coveru . Moja historia z twórczością Brodki ciągnie się od wielu lat. Taak, jestem jednym z fanów z pierwszego naboru, z czasów cudnych popowych płyt sprzed ponad dekady. Od pojawienia się jej drugiej inkarnacji ciężko nie zauważyć lub nie usłyszeć kolejnych wydawnictw. No spoko. To może MTV Unplugged? Kurde, trochę trudna sprawa. Bo niby spoko, lubię Grandę i LAX , ale Clashes nieco mniej. Kojarzy mi się z czymś równie sztucznym, studyjnym i najbardziej zagraniczno-amerykańskim, jak tylko się da. Coś jak, haha, Smolik i Kev Fox (nie wierzę, że porównuję niegdyś ulubioną artystkę do tej miałkiej makiety muzycznej, ale trudno). Brodka jednakże od idolowego początku miała image pyskatej, co z upływem czasu zmieniło się w "odważną" czy "silną" (samo w