Mateusza Holaka znamy już z Kumki Olik, Małych Miast i nowej płyty solo. Muszę przyznać, że pierwszy projekt ledwie obił mi się o uszy, nie sprawdzałem, a drugi nie siadł, gdy byłem na Open'erze. Teraz jednak wyszła Niecierpliwość - i ona już przykuła uwagę.
Od kiedy Holak wszedł nieco mocniej do polskiego hip-hopu z drugim składem, słychać było, że coś się w tej młodej scenie zmieniło. Popularność zyskały lekkie podkłady autorstwa Mateusza Gudla - takie na lato, idealne do nadwiślańskich klubów Warszawy. Połączone były z rapem jego samego oraz flow i wokalem młodego leszcza spod znaku ładnych ciuchów i grzywki, czyli bohatera dzisiejszego tekstu właśnie. Jeśli ktoś myśli, że to Taco Hemingway jest kwintesencją modnej warszaffki - otóż nie. Za smutny jest. Tu młodzież bawi się głównie na wesoło. Choć, o ironio, tym razem mówimy o poznaniaku.
Debiutancki solowy album Holaka, czyli The Introvert, był oparty w zasadzie na tym samym motywie, co Małe Miasta - tylko bardziej. Jeszcze więcej słońca i podśpiewywania na beatach, wplatają się też elementy jazzu. Pytanie, czy to wszystko było specjalnie odkrywcze - cóż, ponoć nie było, gdy tak sobie poczytać na ten temat. Trudno było co prawda porównać, bo i do czego? Do dinozaurów sceny, jak Tede czy Ostry? To nawet koło siebie nie stało. Do Wudoe, do Gedza, do Mesa? No, do tego trzeciego może jeszcze jakkolwiek, nawet Alkopoligamia się zgadza, ale gdzie tam do właściciela El Camino z Marymontu czy do gościa z Akrofobią-ą-ą (nie, dziękuję).
Ale, ale - przejdźmy może do samej Niecierpliwości. O co w ogóle chodzi? Otóż Mati postanowił wydać sobie EPkę, taki, jak sam napisał na fanpage'u, "wakacyjny koncept album". Tak nagle, bez zapowiedzi, bo i po co. O dziewczynach, o życiu, o różnych miejscach i wspomnieniach z tychże. Od razu w parze z obejmującym całość teledyskiem, w którym występuje również artysta we własnej osobie. Wciskam play i odchylam się na krześle. Noga zaczyna chodzić już po parunastu sekundach, gdy wchodzi beat. Jak wcześniej wspominane - jest o dziewczynach. Z tą słucha Maka Millera, tamtą widzi na pasach z pieskiem (choć zdrobnień nie znosi, ale pies to za duże słowo), każda piękna. Miało być dla nich, wyszło o nich.
O muzyce można tyle, że jest przyjemna - bo brzmi dokładnie tak samo, jak na longplay'u. I tutaj można się spodziewać, że każdy utwór będzie zmieniał klimat - wolne z początku przyspieszą w dalszej części, szybkie natomiast zwolnią. Czy to jakieś specjalne, wybitne? Nie. W porządku, poprawne - tak. Mam też wrażenie, że słyszałem to wszystko już gdzieś indziej, ale nie jestem w stanie odnaleźć tego innego przypadku. Jesteś moim odkryciem i rozczarowaniem, Holak - bo jestem ciekaw, czy coś się rozwinie i będę śledził, ale obecnie mogę dać takie przyjazne "spoko". Co do teledysku - estetyczny. Ładne ujęcia, ładne kolory - Te-Tris Moroder, te klimaty. Myślę, że to świetna sprawa, żeby promować EPkę takim długim klipem, bo on sam w sobie też opowiada historię. Warto obejrzeć.
Kończąc - to szybka, czternastominutowa EPka, niewątpliwie miła dla ucha. Nie ma najwyższych form artyzmu, ale nawet nie tak miało być, więc szanuję. Jeśli ktoś chce się poczuć w domu jak w Hockach Klockach nad Wisłą, a jednocześnie zachować honor - polecam Niecierpliwość.
- Wokal: 8/10
- Teksty: 6/10
- Muzyka: 7/10
- Produkcja: 8/10
- Total: ~7,3/10
Smoq
Komentarze
Prześlij komentarz