Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2019

Wszyscy jakby źle wykadrowani

Urodziłem się w Łodzi, nie w Nowym Jorku, moje miasto to syf. W związku z tym dyskografię Cool Kids of Death mam w małym palcu, choć nigdy nie zainteresowałem się szczegółową historią grupy, więc gdy pojawiła się książka na ich temat, czyli " Nie będzie żadnej rewolucji" Kazimierza Rajnerowicza , nie mogłem jej ominąć. Długa nie jest, więc szybko poszło. Fun fact, ale kiedyś gdy byłem w przedszkolu moi rodzice zostali wezwani do wychowawczyni, bo śpiewałem m.in. refren Butelek z benzyną i kamieni . No, to było dość dawno, ale anegdota nadal żyje w serduszku. Dość długo uważałem, że pierwsza płyta CKOD wystarcza mi do życia, jeśli chodzi o ich repertuar. W pewnym momencie wyszło jeszcze Afterparty, ale w sumie to by było na tyle. Nie do końca pamiętam, kiedy postanowiłem poznać pozostałe płyty – jakoś w gimnazjum? Możliwe. Jestem też jednym z tych wyrodnych fanów, którzy nie uznają za bardzo Planu ewakuacji, ale muszę przyznać, że uczciwie próbowałem (i to parokrotnie

Jeden chciałby ciszy, drugi pląsów, a on lubi wrzask

Wreszcie udało mi się wpaść do Wrocławia i odwiedzić D. K. Luksus i ziomków z Cieplarni. Okazja była wyjątkowa, bo jeden wieczór obfitował w trzy warte zobaczenia koncerty – Vermona Kids , daysdaysdays oraz Zwidy . I "wieczór" przeciągnął się trochę do rana, ale tak czasem bywa. Zacznijmy od tego, że weekend rozpoczął się w piątek wraz z koncertem  Cudowne Lata | WaluśKraksaKryzys w ADA Puławska  w Warszawie, z którego relację można przeczytać na peju. Tymczasem już następnego dnia przed południem byłem w drodze do Wrocławia. Po pierwsze: było tam cholernie ciepło. Po drugie: pozdrawiam ziomka i jego dziewczynę niewidzianych od kilku lat, z którymi się zupełnie nieplanowanie spotkałem, jak i kuzynkę (no, mniej więcej), która zadbała o to, żebym nie zaginął w obcym mi mieście. Po trzecie: D. K. Luksus, który był całkiem niedaleko Wyspy Słodowej. Wiem, że panowie z  Interwydziałowej Cieplarni Muzycznej  bookują tam koncerty już od dłuższego czasu, ale mi to m

My w dresach i na ławkach, tam od zawsze wbite w garniak

𝑔𝓁𝒶𝓂𝑜𝓊𝓇 label ponownie raczy nas perełkami. Duet Tsvey  wydał u nich album zatytułowany po prostu O . To druga pełnoprawna płyta, w międzyczasie wyszedł też bootleg z Ostravy. Każde z wydawnictw zostało wydane przez inny label (odpowiednio: BDTA, Trzy Szóstki i 𝑔𝓁𝒶𝓂𝑜𝓊𝓇), każde jest więc odpowiednio inne. Tym razem rave towarzyszy nam od samego początku, już od kawałka Walcu . Na przestrzeni całej płyty czuję też klimaty 8-bitowe, kojarzące mi się trochę z tym, co robi 910doom . O ile jednak on otwarcie tworzy na gameboyu, tak tutaj mamy do czynienia z wyjadaczami, którzy czerpią inspiracje z Afryki, w związku z tym w pewnym stopniu ze zdobywającego popularność nurtu singeli . Moje podejście do rejwowego techno jest jednak niezmienne: nie do końca chce mi się myśleć o wpływach, rozkładać tę muzykę na czynniki pierwsze. Wolę wyłączyć mózg, pobujać głową, resztą ciała może też. Całkiem niedawno uczestniczyłem w imprezie zorganizowanej w murach XVIII-wiecznej twi