Przejdź do głównej zawartości

Słoń jak miliony liści



Tym razem pohałasujemy bardziej niż zwykle. Sierpniowe wydawnictwo noiserockowego składu Hanako to materiał krótki nawet jak na tę formę, ale jednak treściwy. Zapraszam do krótkiego tekstu o epce liście.

Przyznaję, rzadko sięgam po hardcore czy screamo. Z zasady wychodzi zbyt srogo, żebym dał radę długo tego słuchać, ale bywają wyjątki. Konkretny dzień lub jego pora. Dana sytuacja czy humor. Może jestem w podróży i wkurza mnie tłok w pociągu Orzeszkowa na trasie z domu do domu, może akurat jestem na bieżni i chcę zwiększyć tempo. Teraz jednak jest wtorek wieczór, a ja wieńczę ten długi dzień chwilą hałasu. 

Gitara, wokal, bas, bębny. Bardzo dobrze to krąży w głośnikach o tej godzinie, ta chropowatość z megafonowym przesterem. Chciałoby się przekręcić gałkę i rozwalić wszystko wokół w drobny mak. W dziesięć minut Hanako rozkładają na części pierwsze harde łojenie i fragmenty niemalże melodyjne. Od dziś czekam na pełny, długogrający krążek.


Dużo więcej do dodania nie mam, bo i po co? Materiału nie jest dużo, dostęp darmowy, a tego trzeba po prostu posłuchać. Wpuścić w żyły krzyk i riffy. Pozwolić przetarabanić się przez nie słoniowi, od którego pochodzi nazwa składu. I dać mu się ponieść bez zahamowań. W ciemności, przy nikłym świetle, jak ja teraz. Słowem - polecam bez zastanowienia. Do wyżycia, do niszczenia, do refleksji, do bójek i do spacerów.

Niedługo koncert w warszawskim klubie Pogłos. Spróbuję wejść, trochę poskakać i zrobić parę zdjęć. O ile nie będę zbyt zajęty samym doświadczaniem zjawiska. Szaleństwo.

Stay tuned.

  • Muzyka: 8/10
  • Wokal: 8/10
  • Tekst: 8/10
  • Produkcja: 8/10
  • Total: 8/10


Smoq

Komentarze

Najczęściej czytane

Nie zobaczę przyjaciół przez następny rok

Nie regulujcie odbiorników, to prawdziwy Piernikowski . Tym razem ponownie solowo, z albumem The best of moje getto , zapowiadanym już od dłuższego czasu. Czy przebił No Fun sprzed dwóch lat? A może jest gorszy i u Roberta słychać zmęczenie stylem? O tym można się przekonać poniżej. Siedzę w sklepie, wspominam stare czasy. Za chwilę zamykam, a tu wchodzą jakieś dwa białasy. Jeden wyższy, drugi trochę niższy. Bluzy, kaptury – białasy bez kasy. A nie, to nie tym razem, teraz jednak Piernik solo. Przyznam jednak już na początku, że The best of moje getto najbardziej urozmaicają goście, a nie sam gospodarz. Myślę, że trudno wyjść ponad poezję chodnikową w jednym i konkretnym stylu, odgrzewanym co parę miesięcy w ramach Synów albo solowego formatu. I tak oto bardzo pozytywnie otwieram tekst. Zacznijmy od tego, że kocham singiel  Dobre duchy . Nie jestem przekonany, czy to kwestia samego Piernikowskiego, bo on robi tu co najwyżej dobry grunt pod Kachę Kowalczyk. Nie...

Imithe le fada

  Sezon letni obfituje w przeróżne imprezy, ale król jest tylko jeden. Parę słów o OFF Festivalu 2025  musiało się tutaj pojawić. Tym bardziej, że zapowiadało się na najmocniejszą edycję od lat. Czy te oczekiwania zostały spełnione? Czy na Scenie Eksperymentalnej przydałyby się kamizelki ratunkowe? Czy pod sceną główną powstała zapowiadana piramida z ludzi? O tym poniżej.   Zawsze śledzę OFFowe ogłoszenia ze sporą ekscytacją, ale przyznam, że tęskniłem za znaną formułą, czyli radiowym spotkaniem na żywo z Arturem Rojkiem i stopniowym odsłanianiem lineupu. Za każdym razem jest to też porcja parskania śmiechem, bo on ewidentnie specjalnie tak podprowadza artystów, by do samego końca nie było w pełni jasne, o kogo chodzi, a te wszystkie omówienia są dość zabawne, w tym dobrym, sympatycznym sensie.  Tak czy inaczej: już pierwsze wieści były grube. Fontaines D.C., Snow Strippers, Geordie Greep. Osobiście jarałem się tylko na dublińczyków, ale to po prostu obiektywnie są d...

Z Gdyni, a nie skądś tam

Po trzech latach od słynnego ewakuowanego Open'er Festivalu ponownie odwiedziłem Gdynię. Jeśli nie trafiliście tu po raz pierwszy, to wiecie, że jestem raczej odbiorcą skrojonym pod OFFa, ale przy kilku poprzednich razach w Kosakowie również bawiłem się nieźle. Zresztą po wpisach o Primaverze widać, że na dużych imprezach też się odnajduję. Spora część ogłoszeń zachęciła. A jak było tym razem? Zacznijmy może od tego, że harmonogram ujawniania tegorocznego lineupu był co najmniej lekko dezorientujący. Długo było cicho, wśród potencjalnych uczestników pojawiły się nawet obawy, że Open'er może w ogóle się nie odbędzie. Oczywiście takiego ryzyka nie było, przecież to nie Fest, na stronie którego licznik sprzedanych biletów wciąż wynosi 0/20 000 z ostatnią aktualizacją 10 września ubiegłego roku. Tak czy inaczej, nie pomagała też nieregularność.  Ale też, jak by nie patrzeć, ogłoszenia takie jak Linkin Park, Muse czy Doechii zostały odebrane bardzo dobrze, chociaż moim zdaniem Magda...