Jeśli ktoś gdziekolwiek napisze, że w rodzimej muzyce trwa sezon ogórkowy, odeślijcie tę osobę do tego lub jednego z ostatnich postów. Nawet jeśli nie przeczyta całej notki, to zwróci uwagę na sam jej rozmiar i pójdzie po rozum do głowy. Poniżej: premiery, koncerty, ogłoszenia. Większość o pozytywnym zwrocie, choć nie brakuje naturalnie paru słów o Vangelisie.
Siedemnasty odcinek Ta rzecz tu się dzieje obejmuje posty od 16.05 do 22.05.2022.
Z mniej eksperymentujących, ale niezmiennie interesujących brzmień – Popsysze. Nie będę kłamał, to chyba pierwszy raz, gdy tak naprawdę słucham ich muzyki, mimo że nazwę znam od lat. Dlatego byłem trochę zaskoczony, słysząc rock psychodeliczny z mrocznym podszyciem. Ale za to jaki! Monumentalny, choć bez napuszenia, a jednocześnie lekki, ale nie w nudnawy algorytmiczny sposób jak Tame Impala. Na pewno czeka mnie jeszcze trochę poznawania tej płyty, tutaj raczej zauważam, że wyszła.
Michelle Olczak, znana nam głównie z 𝓰𝓵𝓪𝓶𝓸𝓾𝓻.𝓁𝒶𝒷𝑒𝓁, powołała do życia nowy solowy projekt. Epka Spineless Actress ma się ukazać w ciągu najbliższych miesięcy, a zapowiada ją Ask Me No More, czyli poglitchowany avantpopowy kawałek, który do pewnego moment wyczuwa, jak nie przegiąć, (choć fragment od około 2:00 do 2:30 uważam za niepotrzebnie ciężki). Warto obserwować, bo biorąc pod uwagę dotychczasowe publikacje Michelle – będzie się nad czym głowić, gdy dostaniemy pełną epkę.
Mówimy natomiast o okolicach enjoy life, więc podrzuam od razu duet FC Malina z nowością o jakże wdzięcznym tytule O TB. Co tu się dzieje? A co się NIE dzieje? Momentami wjeżdża darkwave, momentami jakiś hardstyle czy hardcore (poprawiajcie do woli, nie chadzam na rejwy). To jeden z tych przykładów, gdy tak naprawdę nie wiem, co Wam powiedzieć, po prostu posłuchajcie.
O, kochani, na takie koncerty można, a nawet trzeba chodzić. EABS grało przedpremierowy koncert z materiałem ze zbliżającej się wielkimi krokami płyty 2061. Na ten moment znamy z niej dwa kawałki – nawiasem mówiąc, oba świetne – ale najlepsze tak naprawdę jeszcze przed nami. Okej, Lucifer wywala z kapci, fakt, ale czeka nas naprawdę dużo smakołyków: gęste synthy, synkopowana perkusja, trapowe cykacze, pięknie poprowadzona sekcja dęta.
Nieraz mówiłem, że najbardziej lubię, gdy EABS grają swój autorski materiał, a nie interpretacje, jakkolwiek świetne by nie były, i z pełną satysfakcją mogę powiedzieć, że tym razem przeszli samych siebie. Premiera płyty już w najbliższy piątek, 27 maja!
Były to natomiast cokolwiek ciekawe okoliczności doświadczania koncertu, bo pierwszy raz w życiu trafiłem do Wytwornego Miejsca Dla Sosjety, czyli Jassmine. Nagłośnienie brzmi cudnie, drinki są smaczne, a klimat jako całość robi wrażenie, ale ciężko pozbyć się wrażenia, że panowie w garniturach zerkają jednym okiem na młodzież, która ubrała się najładniej jak mogła, a i tak nawet wizualnie nie zbliżyła się do ich statusu społecznego.
W tym miesiącu w ramach cyklu Polska z Offu wystąpiło trio hage-o oraz bogdan sekalski, czyli artyści, o których powiedzieć, że namiętnie ich słucham, to przesadzić, ale którzy od dłuższego czasu są na moim radarze. Jeśli chodzi o tych pierwszych, to mathrockowy urok i dadaistyczne teksty spinają się w niesamowitą energię, momentami czerpiącą z odrobinę śmierdzącego męskością rocka lat 60. i 70., lecz robiącą to z takim wdziękiem, że ciężko mieć o to pretensje. Jest zabawa brzmieniem, przy graniu trzeba mieć w głowie kalkulator, a do tego jednak jest to całkiem przystępne.
Jeśli chodzi o bogdana, a tak naprawdę Maksa Rzontkowskiego, to wykonywał przede wszystkim swój solowy materiał, który bardzo trudno mi zdefiniować, bo nieraz opiera się na piosenkowej songwriterskiej strukturze, innym razem wchodzi w rave, a jeszcze innym razem nawet w rock psychodeliczny. Pojawiły się też utwory z opisywanej tu niedawno wspólnej płyty stworzonej z Janem Bąkiem, czyli z poruszającego albumu Śpij już stary. Czy to był najlepszy moment tego występu? Niewykluczone.
A, jakby był mało, to oba koncerty miały moment przemieszania się, gdy podczas koncertu bogdana na scenę wskoczył Maciek z hage-o z gitarą, a następnie na jeden numer hage-o z publiczności wyłonił się bogdan i zaśpiewał krótką piosenkę. Widać tu chemię między artystami, widać, że się znają. Nie wiem, czy pod kątem vibe'u samych występujących nie był to najlepiej dobrany odcinek PzO.
Ogłoszenia z OFF Festivalu, odcinek sto trzydziesty. Tym razem dobrali nazwy lepiej niż poprzednio (przypominam: Mura Masa, Bedoes i Jaubi), choć powątpiewam trochę w tokenowe Asthmę i Lordofon, ale jednak ĆPAJ STAJL robi robotę, ponoć zajebiście warto zobaczyć ich na żywo, a przy takiej okazji grzechem byłoby nie zajrzeć. Dla fanów mocniejszych brzmień, ostrego gitarowego łojenia, mamy Gruzję i Amenra, czyli z jednej strony – rodzimy gównometal, którego fanów i antyfanów naprawdę ciężko odróżnić, a z drugiej słynny doomowy skład.
Z zachwytów: Midsommar! Co prawda i oni, i Jakub Skorupa zostali zapowiedziani już na Great September, czyli najwyraźniej Rojas powoli wypstrykuje się z polskiej muzyczki, ale zawsze będzie to jedna więcej okazja, żeby ich zobaczyć. Jeśli chodzi o współpracę Charlotte Adigéry & Bolis Pupul, to sprawdziłem tylko na szybko, więc ciężko się wypowiedzieć, ale brzmi jak fajne indie do wypicia piwka i siedzenia na trawce. Interpretacja dowolna.
Za to w kwestii ogłoszeń na Great September, to ponownie jest trochę słodko, trochę gorzko. Cieszy JAD, cieszy Klawo, Król Słońce, Pavement Pizza, Duchy czy Heima, dziwi Julia Wieniawa. Dobrze też, że znajduje się miejsce dla takiej Sophie Szklarskiej, której absolutnie nie zaliczyłbym do niezalu, ale jest artystką z pomysłem stawiającą dopiero swoje pierwsze prawdziwe kroki w muzyce – a tym samym osobą, dla której idea przeglądu muzycznego powstała. Podobnie zresztą jak LUNA. Ciekawi natomiast, że tak szybko wskoczył tu Franio Mucha, który dopiero co zadebiutował jedną piosenką.
Smoq
PS. Tytuł stąd.
Komentarze
Prześlij komentarz