Pojawił się w mojej bańce dość nagle. Nie śpiewa pięknie, nie dobiera wzniosłych słów. Nie ma skomplikowanych partii na niezwykłych instrumentach. A jednak, WaluśKraksaKryzys to, jak można przeczytać w komentarzach na jego peju, "interesujące zjawisko audiowizualne". Przed nami płyta MiłyMłodyCzłowiek.
Czy ten album jeszcze łapie się pod teenage angst, czy to już midlife angst? Zdaje się, że to taki teren graniczny, ziemia niczyja, jak i sam w sobie bohater, podmiot liryczny. W sumie dwójka jest z przodu już od kilku lat, ale jakoś świat dalej wkurwia, jeszcze nie ma tego poddańczego pogodzenia się z gospodarczymi realiami. Ze społecznymi i politycznymi też nie do końca.
Ale to miły młody człowiek jest.
Szczerze mówiąc, kompletnie brakuje mi pomysłu na ten tekst. Bo o czym napisać? Płytą jestem maksymalnie zauroczony: pobrzmiewa na niej punk, pobrzmiewa Kid A, pobrzmiewa też coś, do czego wiele osób podchodzi wybiórczo i z dużym dystansem, czyli altrockowe zespoły z końcówki 90s i pierwszej dekady obecnego stulecia. Nawiązanie do Niwei jest oczywiste, celem rozwiania wątpliwości zostaje wymieniona z nazwy. Nie umiem konkretnie tego nazwać, ale słyszę tu Cool Kids Of Death czy Kombajn do zbierania kur po wioskach. Negatyw też (pozdrawiam sceptyków).
Chodzi zarówno o brzmienie, jak i o sposób formułowania tekstów. Zawsze lubiłem typ dobierania słów, który jest prosty, ale nie prostacki - co jakiś czas przewija się to na blogu. Lubię mieć wrażenie, że ktoś, kto te teksty pisał, jest normalnym człowiekiem, a nie wzniosłym bożyszczem, że faktycznie posługuje się danym słownictwem na co dzień.
Tematyka jest w zasadzie klasyczna. Trochę nie chce się dorosnąć, a trochę jest się dorosłym. Była miłość, która się skończyła, a teraz są tylko jakieś przelotne akcje. Mama ogląda Patryka Vegę. W potencjalnej pracy chcą dwunastu lat doświadczenia w zawodzie, gdy jest się na pierwszym roku studiów. "Poezja śpiewana na petardzie", tak? Dlatego ta płyta jest taka liminalna: to dostrzeganie, że te wszystkie szanse i możliwości, o których się słyszało wcześniej, to tak naprawdę jeden wielki chuj. Kłamstwa i pomówienia. Ani nie ty, ani nie ja. Nie udało się.
W sumie to do dupy jest. Dzieci-śmieci w porno-sieci.
Wracając do brzmienia. Jak wspomniałem, a teraz nieco rozwijam, najbliżej jest do punku. Ale przede wszystkim takiego rozumianego szeroko, czyli choćby dance (np. utwór tytułowy) czy post (np. CoToZaStan). Całość jest przebojowa, już wiem, że koncerty będą najlepsze na świecie. Rytmicznie jest raczej prosto, teksty są głównie skandowane i zapadające w pamięć.
Żałuję trochę, że perkusja nie jest, ten, no, żywa, a nie z empecetki. Jakoś zawsze wolę brzmienie analogowej, gdy reszta instrumentów też jest analogowa. Poza tym jest zgrabnie. W sumie to moje główne zastrzeżenie wobec muzyki. Może jeszcze nie jestem do końca pewien, czy wokal musi być cały czas ofiltrowany. Za pierwszym razem mnie to irytowało, można się trochę od tego odbić, ale teraz zmieniłem zdanie.
Żeby nie było: to nie tak, że cały album to hit za hitem i tupanie nóżką do rytmu. Są takie numery jak powolne DzieciWeMgle, a mój ulubiony utwór, czyli Czeczerecze, może i też jest przebojowy, ale w zupełnie inny, nie-pogowy sposób.
Żałuję trochę, że perkusja nie jest, ten, no, żywa, a nie z empecetki. Jakoś zawsze wolę brzmienie analogowej, gdy reszta instrumentów też jest analogowa. Poza tym jest zgrabnie. W sumie to moje główne zastrzeżenie wobec muzyki. Może jeszcze nie jestem do końca pewien, czy wokal musi być cały czas ofiltrowany. Za pierwszym razem mnie to irytowało, można się trochę od tego odbić, ale teraz zmieniłem zdanie.
Żeby nie było: to nie tak, że cały album to hit za hitem i tupanie nóżką do rytmu. Są takie numery jak powolne DzieciWeMgle, a mój ulubiony utwór, czyli Czeczerecze, może i też jest przebojowy, ale w zupełnie inny, nie-pogowy sposób.
Jest jeszcze jedna rzecz. Profil artysty jest prowadzony tak, jakby była to jedna osoba, Waluś sam w sobie, ale w teledyskach widać w sumie więcej ludzi. I z tego, co kojarzę, gra tam też koleś, któremu tak z cztery czy pięć lat temu urwałem strunę, nieumiejętnie biorąc się do jego gitary, gdy byłem w gościach. Nie jestem już pewien, czy to skład koncertowy, czy stały.
Fun fact: staram się być na bieżąco, więc przerabiam dość sporo muzyki (naturalnie, daleko mi do Chacińskiego albo choćby bardziej ogarniętych pejów). Duża część mi się podoba i wchodzi na playlisty. A jednak, stałe miejsce na telefonie do tej pory mają jedynie Panowie, Zwidy i Spopielony - niby rzeczy wydane w ciągu ostatnich sześciu miesięcy, więc to nie tak długo, ale po drodze przewinęło się wiele innych rzeczy, które trzymałem może miesiąc. Myślę, że WaluśKraksaKryzys dołączy do tego grona na stałe ze swoim czterdziestopięciominutowym MiłymMłodymCzłowiekiem.
W sumie to trochę popdepresja. Cytując: "[...] chcę swoją sztuką solidaryzować ludzi, którzy czują się chujowo. i chuj". I dobrze, propsuję, jak całą płytę.
W sumie to trochę popdepresja. Cytując: "[...] chcę swoją sztuką solidaryzować ludzi, którzy czują się chujowo. i chuj". I dobrze, propsuję, jak całą płytę.
Smoq
PS. Tytuł stąd.
Komentarze
Prześlij komentarz