Przejdź do głównej zawartości

Ta rzecz tu się dzieje #32

 

Kolejny tydzień. Co zawierał tym razem? Sporo gitar w różnych odsłonach: raz w formie rocka psychodelicznego, raz w klimacie zimnej fali, raz post-punku. Dodajmy do tego gabber, zaloopowaną pieśń zadedykowaną drzewom, neoklasykę, dwie audycje i bardzo miły wywiad, a otrzymamy post, który okazał się lepszy niż zakładałem.

Trzydziesty drugi odcinek Ta rzecz tu się dzieje obejmuje posty od 19.09 do 25.09.2022.


W tegotygodniowym kąciku okładkowym: Al-Qasar z płytą Who Are We? Według Bandcampa jest to zespół z Paryża, ale poczytajcie o nim oraz spójrzcie tylko na fotę i posłuchajcie dźwięków. Arabski gitarowy folk nie jest moją specjalnością, więc przyznaję, że mogę wychodzić z okcydentalistycznego punktu widzenia, ale brzmi to buńczucznie, wręcz złowróżbnie. Szybkie sprawdzenie tekstów w internecie potwierdza to odczucie, bo na albumie pojawiają się refleksje na temat arabskiej wiosny. Do tego, jeśli przyjrzycie się liście gości, to traficie na niej na Lee Ranaldo i Jello Biafrę, czyli nazwiska jak mało które pasują do tych emocji. 


Skalpel podrzucił drugi singiel z płyty Origins. Ciekawe, że oba tracki mają ciekawsze okładki niż faktyczny album, mimo że wszystko jest utrzymane w ramach jednego stylu. Za to pod kątem muzycznym Why Not Jungle, jak wskazuje nazwa, było dość intensywne. Tym razem słuchamy milutkiego dla ucha deep house'u będącego na granicy synthwave'u.


Dwa lata temu mogliście trafić na schizein phren za sprawą ich singla 1981, czyli zimnofalowego kawałka z dość charakterystycznym połączeniem dwóch wokali. No i wszystko fajnie, ale dziwnym trafem nie zauważyłem, że dwanaście miesięcy temu zespół zdążył wydać całą płytę. Widziałem gdzieś przykry komentarz, że skończyli się na wspomnianym kawałku. Postanowiłem to sprawdzić i... otóż nie. Audycja katedralna zawiera parę nutek takich jak Anhedonia, Zatańczysz czy Obsesja, które może i nie zawierają tak przejmujących fragmentów, jak, hm, hit, ale niezależnie od tego są naprawdę spoko w swoim gatunku. 



Z rzeczy super i rzeczy ważnych: po trzech latach powraca Opus Elefantum Showcase! Oj, kiedyż to było, gdzież to było... tutaj możecie przeczytać relację. Tym razem spotkamy się trzy razy - w Chmurach i w Młodszej Siostrze. Pierwszy odcinek odbędzie się w połowie października, pozostałe dwa, odpowiednio, 20 października i 10 listopada.

Za pierwszym razem wystąpią: Astrokot, którego znamy dzięki albumowi Astrokot i Przyjaciele z Odległych Galaktyk. Fani krautrocka będą zadowoleni, a przynajmniej tak sugeruje świetna płyta. Dalej: Bałtyk, którego chyba naprawdę nie ma co przedstawiać, ale przypominam, że premiera Grapefruit już za kilka dni. Następni dwaj artyści reprezentują nowszą, przede wszystkim ubiegłoroczną falę opusowych brzmień, czyli ambient, post-club, sound collage, idm. Słowem: elektronika z gatunku trochę bardziej wymagających niż lekki deep house. Dobrze będzie ich zobaczyć, ale nie ukrywam, że jaram się przede wszystkim pozostałą dwójką.

Na pewno się tam zobaczymy, a w tej chwili czekamy na resztę ogłoszeń! Ponoć ma zagrać m.in. Janusz Jurga. A tutaj link do wydarzenia: Opus Elefantum Showcase: Dzień 1.


Pozostały mniej niż dwa tygodnie do premiery drugiej płyty Izzy & The Black Trees, więc dostaliśmy trzeci singiel. Nie jestem pewien, czy bardziej wolę Kick Out The Damned czy Petty Crimes, na pewno ze wszystkich najmniej podchodzi mi Liberate, ale ogólny kierunek jak najbardziej mi się podoba, bo niekoniecznie załapałem się na pełen hype na debiutanckie LP.


Drugi singiel Kryształu jest mniej szugejzowy od poprzedniego, mamy więcej zaostrzonego post-punku. I powiem wam, że ta forma zdecydowanie bardziej mi się podoba. Te gitary! I wokal Yuriego siedzi mi, jak rzadko, świetnie mu wyszedł ten refren. A - całość wydadzą Koty.


Po długich miesiącach sukcesywnego wydawania singli Benek Bojanek zdecydował się na zebranie wszystkiego w formie jednej płyty. Tym samym Imitation Zone doczekało się pełnowymiarowego debiutu zatytułowanego Rozstania. I owszem, jest to worek z trackami, a nie jeden spójny album, ale to w niczym nie przeszkadza - kawałki są przebojowe, wpadają w ucho, mają w sobie coś nieprofesjonalnego. Tyle, że nie w tym złym rozumieniu, a raczej w ten sposób, by móc pomyśleć, że jest to realizacja całkiem przyjemnego wyobrażenia o pisaniu piosenek w sypialni. Te jednak faktycznie się ukazały, i dobrze. Z minusów: nie do końca siedzi mi zalatująca hitem z 2004 roku partycja, ale to po prostu nie mój typ, od niej wystarczy mi słynny sexoholik remix.


Teraz przed nami kolejny psychodeliczny moloch od Tytusa Długołęckiego, tym razem z faktycznym zespołem, D.P.D. Trio. Blisko półtorej godziny jazdy nagranej na setkę, gdzie najkrótsza pozycja (nawiasem mówiąc, cover) ma dziewięć minut, a najdłuższa trzydzieści jeden? Jest to pewne wyzwanie, ale bez problemu mogę sobie zwizualizować okoliczności, w których Solar Surfers gładko wchodzi. Za produkcję odpowiada znany i lubiany Kuba Korzeniowski ze Zwidów i Zamiostudio.


A teraz odejście od nowinek, bo cofamy się do roku 2013 i trójmiejskiej grupy Towary zastępcze. Granie inspirowane Minor Threatem i Fugazi, a jednak z wyczuwalnym klimatem rodzimych alternatywnych gitarek typu Ewa Braun? Spoko. Sporo sprzęgów, trochę tekstów na rympał, jeden dziwaczny funkowy numer - matko, to ostatnie mega rzadko mi siedzi, a jednak niezal przełomu wieków chyba dość często sięgał po takie wzorce. No właśnie, bo niby to dziewięć lat temu, a jakby dziewiętnaście. Niemniej w ostatecznym rozrachunku polecam, zwłaszcza jeśli lubicie Popsysze i chcecie sprawdzić, jak brzmiał zespół, w którym stawiły one połowę składu. Inny link: KSAS.


Po dłuższym czasie wrzucania zapowiedzi w postaci instagramowych fragmentów granych na gitarze Królówczana Smuga wydała To nie jest las dla starych drzew. Tym razem Adam korzysta więcej ze swojego, też przecież głębokiego głosu - skojarzenia z Dominikiem z Licha i Wędrowców~Tułaczy~Zbiegów są tu całkiem na miejscu. 


Co jakiś czas podkreślam, że bardzo się cieszę, gdy ktoś napisze do mnie ze swoją muzyką. Nie zawsze musi mi ona podchodzić i wtedy zwykle rozchodzimy się w zgodzie, ale zazwyczaj jednak ludzie wiedzą, do kogo piszą i z czym, tak jak w przypadku duetu POLA. Ich muzyka spodoba się tym, którzy potrzebują historii tkanej na tle nastrojowych brzmień; może nie nazwałbym tego balladą, ale neoklasyką - czemu nie? Jednak nie bójcie się, jeśli męczy was już haniaranicore, to zupełnie nie ten rodzaj. Posłuchajcie też całej płyty 13link do Spotify.


Julek Ploski zaproponował bangera i tym samym zapowiedział epkę Julek! Julek! Julek!, na której znajdzie się dziewięć tracków, z czego w jednym usłyszymy dwie gościnie, czyli Kachę Kowalczyk i Antoninę Nowacką. Pierwsza zapowiedź, Fashion!, zaczyna się od niepozornych klawiszy, ale złudzenie zostaje rozwiane nader szybko, zapowiadając nadejście gabberu. Lubicie masować sobie uszy mocnymi uderzeniami utrzymanymi w wysokich tonach? Bawcie się dobrze. Całość wyjdzie 17 listopada.


Przyrzekam, mało nieszkodliwych zjawisk budzi tyle mojego politowania, co jesieniary i jesieniarze. Kilka pięknych dni, może dwa tygodnie, a potem spadek temperatury, deszcze, mgły i inne takie. Jestem już na etapie, gdy nie chodzi o żadne wakacje czy ich brak, a o koniec sezonu koncertowego i festiwalowego na świeżym powietrzu, koniec nocnych powrotów do domu w samej koszulce lub, maksymalnie, bluzie, koniec zazielenionych drzew i tak dalej. Dlatego, jak co roku: Piernikowski i Koniec lata


Jak co, póki co, trzy tygodnie, nadałem godzinkę w ramach Wieczoru rezydentów. Z nowości: jazz od zespołu Kamila Piotrowicza, dwa tracki od opisywanego ostatnio nowego Jana LF Stracha z Indifferent Spaces, Biały Falochron i singiel Izzy and The Black Trees. Do tego rozmowa z Kostasem z Avant Art Festivalu. Posłuchać możecie tutaj: Wieczór Rezydentów 2022/09/22 19:00.


W tym tygodniu miałem też okazję nagrać odcinek cyklu Był sobie numer, w którym artyści opowiadają o swoich kawałkach. Tym razem zapytałem WalusiaKraksęKryzys o DziwneDźwięki z płyty MiłyMłodyCzłowiek, ale rozmowa podryfowała też ku koncertowi na OFF Festivalu i ku zbliżającej się trasie koncertowej. Posłuchacie jej tu: WaluśKraksaKryzys o numerze "DziwneDźwięki". "Powstał z frustracji codziennością". W tym tygodniu grałem też w Muzycznym Lunchu, nagranie znajdziecie tutaj: Muzyczny lunch 2022/09/23 13:00.


Gościem Pasjonautów był w tym tygodniu Marcin Wojdak – osoba, którą możecie kojarzyć z profilu Cosmoderna, ale też autor książki Ostatni turnus, pozycji specyficznej, bo ani albumu ze zdjęciami, ani rzetelnego przewodnika po ośrodkach wczasowych powojennej Polski. Raczej: zbioru opowiadań i wpisów opatrzonego fajnymi fotami. Porozmawialiśmy o tym, do czego tęsknimy, mając w zasięgu wakacje all-inclusive oraz o przyglądaniu się rzeczom zwyczajnym. Posłuchacie nas tutaj: Pasjonauci 2022/09/24 11:00.


Do zobaczenia za tydzień!

Smoq

PS. Tytuł stąd.

Komentarze

Najczęściej czytane

Jakieś sto tysięcy słow na tym betonie zapisałem

W ostatni czwartek ukazał się pierwszy nowy singiel zapowiadający nadchodzący album duetu SARAPATA . Radical Kindness to więcej niż jeden numer - w tym przypadku jest to koncepcja idąca za całym krążkiem. Jeszcze w środę spotkaliśmy się w Czwórce, by o tym pomyśle porozmawiać. Efekty poniżej. Moim gościem w Muzycznym Lunchu był Mateusz Sarapata, rozmawialiśmy jeszcze przed oficjalną premierą Radical Kindness , ba, nawet przed prapremierowym pokazem w Kinie Kultura. Robi się z tego piramida, więc może zostańmy przy tym, że oto klip w reżyserii Sylwii Rosak: I jeśli pamiętacie prześwietną EP1  z 2021 roku, to po pierwsze: powraca chłód, który mi kojarzył się zawsze z górskim strumieniem, ale tym razem jest to dużo łagodniejszy nurt. Po drugie: gościnnie ponownie słyszymy tu Marcelę Rybską, a i wspomnianą reżyserkę możecie kojarzyć dzięki klipowi do Rework . Całą rozmowę możecie znaleźć tu:  SARAPATA: "Radical Kindness" to manifest bycia dobrym dla siebie i dla świata . Niedługo

Jaki mam rytm, gdzie lubię być

  A zatem NEXT FEST Music Showcase & Conference 2024 . Pierwsza wizyta - i pierwszych razów ogólnie było dość sporo, bo tak wyszło - do tej pory nie widziałem kilku naprawdę ważnych zespołów, a festiwal to dobra okazja by pobiegać po mieście i nadrobić braki. Nie ze wszystkim się udało, ale trochę koncertów zaliczyłem. Najlepsze? Trudno wybrać, więc alfabetycznie. 🟢 Coals - piękna nowa płyta, do tego przekrojowa setlista na podstawie zapotrzebowania słuchaczy. Świetne wykonanie, co przy materiale łączącym wpływy avant-popowe, rurę i najntisowe gitarki jest szczególnie ważne, bo na żywo zwyczajnie łatwo skiepścić muzykę do tego stopnia wypieszczoą w studiu. Prawdopodobnie ten poziom jest u nich normą, ale - wstyd przyznać - to było nasze pierwsze spotkanie. Niedługo grają w Warszawie, liczę na powtórkę, choć nie wiem, jak my się pomieścimy w tej Hydrozagadc e, bo Tama była pełna.  🟢 Kosmonauci - niedługo po opublikowaniu debiutu, również za parę dni będzie okazja do powtórki . Czy

Miękkie piersi, twarde narkotyki

Nagle znikąd pojawia się nowa płyta  Taco Hemingwaya , czyli Café Belga . Tym razem nasze zdania były podzielone, więc tekst będzie w formie dialogu, rozmowy, a nie zwykłej recenzji. I to tak samo niespodziewane, jak i samo wydawnictwo. Dwaj piękni i młodzi mężczyźni z Warszawy postanowili odsłuchać nowego Filipa Szcześniaka, znanego raczej jako  Taco Hemingway . Jednemu siadło, drugiemu niezbyt. I teraz rodzi się pytanie - jak o tym napisać, gdy obaj mają swój udział na Odbiorze? Odpowiedź jest dość prosta. Można wejść w polemikę. Można było też upublicznić dwa niezależne od siebie teksty, lecz po bardzo długiej (jakaś minuta) naradzie postanowiliśmy pójść raczej w tę stronę. SMOQ Zacznijmy od tego, że obaj sądzimy, że TACONAFIDE to szajs. Po prostu nijak nie wchodzi, no i na to nie ma rady. Jakkolwiek mi Szprycer czy Wosk  weszły, za to Marmur czy wychwalana Umowa o dzieło już niezbyt. Co do Trójkąta warszawskiego raczej się zgadzamy, że był sztosem lirycznym i prod