Na początek disclaimer: o wielu z opisanych kwestii mówiłem w piątek w Halo, Odbiór?, więc scrollujcie śmiało na sam dół i posłuchajcie 121. odcinka, jeśli, co zrozumiałe, nie chce Wam się czytać.
Piętnasty odcinek Ta rzecz tu się dzieje obejmuje posty od 2.05 do 8.05.2022.
Dzięki uprzejmości Chair mogłem wpaść na ich koncert, który zagrali w poniedziałek u boku starlaymydear i PROPER. I czego się dowiedziałem? Po kolei: najpierw tego, że starlamydear to granie, którego z chęcią usłyszałbym więcej, bo to połączenie punk/post-punk/emo zwyczajnie bardzo mi siedzi. Nie ma wielu ozdobników, ale jednocześnie pobrzmiewa sonicyouthowsko, czego mimo wszystko mało się słyszy w polskim niezalu. Nie ukrywajmy, robi to przede wszystkim gitara, posłuchajcie na przykład The Way, ale nadal – serdecznie polecam.
Patrzcie no, kto się ogłosił. Bardzo krótko po zakończeniu tegorocznej edycji Sea You Tricity Music Showcase wiadomo było, że za rok spotkamy się znowu, a teraz znamy już datę – uwaga, będą to trzy dni – i wiemy, że odbędzie się to ponownie w tym samym miejscu, czyli w Teatrze Szekspirowskim w Gdańsku.
Ufff, to już serio ostatni koncert w tym poście, naprawdę! Jak widzicie powyżej, mowa o grupie Sneaky Jesus, która wystąpiła w towarzystwie Mariyi Mavko z Kadabra Dyskety Kusaje i Tarasa Bakovskyiego prowadzącego swój własny sekstet. Kto nie był, niech się wstydzi, bo ominąć taki koncert za darmo to wstyd.
Ayoo, pierwszy kawałek o gadach na dziś, czyli najnowszy numer od Good Night Chicken. Można powiedzieć, że oniryzm od zawsze był określeniem, które pojawiało się z automatu przy tym składzie, tyle że tutaj dostaliśmy niemal pięć minut transowego post-rocka, który bardziej pasowałby mi do Lastryko niż do GNC, przynajmniej do momentu wejścia wokalu Artura Kujawy. Nie, żeby nie było to spoko skojarzenie.
A gościnnie mamy też sax od Tobiasza Mullaia.
Debiutant w szeregach Seszele Records, czyli Franio Mucha. Powiedzmy, że jest to lekki indie rock, może troszkę synth-punk. Miś Mamona zapowiada płytę Bakelit i na ten moment wygląda na to, że będzie całkiem uroczo, ale z drugiej strony przyznam, że używanie wielu zdrobnień zwykle jest dla mnie red flagiem, który każe zachować czujność i znajduje się na moim osobistym manipulator's bingo.
Ale oczywiście to tylko moje dziwactwa, jeśli chodzi o muzykę, to wszystko się klei.
Peleton Records po raz drugi, tym razem pod postacią Ziggiel Lou, która nareszcie opublikowała drugi singiel. Ten brzmi, jakby wygrzebać go z pudła ze starymi kasetami, trochę rozmagnetyzowanymi i pogiętymi, przez co ciągle się zastanawiam, czy tak naprawdę mi się podoba, bo trwa ledwie trzy minuty, a ja w okolicach połowy czasu mam wrażenie, że upłynęło już dziesięć.
No dobra, jest tu jakiś pomysł na swój styl, to coś zupełnie innego niż najntisowo-indierockowe It's Just Sometimes. Pytanie tylko, czy nie jest to przekombinowane z tymi filtrami na wokalu i glitchami.
O, a tutaj mamy przykład, że można kombinować, ale nadal trzymać wszystko w ryzach. Wyszła już cała płyta Artificialice, o której parokrotnie wspominałem. I jest absolutnie świetna! O ile przy singlach byłem ciut zdezorientowany różnorodnością, tak na przestrzeni albumu wszystko się ze sobą klei. Szczególnie polecam tytułowe Prisoners of Expectations, jeśli nie potrzebujecie aż takich uderzeń jak przy Paradox of Knowledge, a jednocześnie macie ochotę na coś wyrazistego. Jedyne, czego żałuję, to że ta płyta nie jest dłuższa, bo zamyka się poniżej pół godziny, a z chęcią odpłynąłbym jeszcze na dodatkowe, nie wiem, dziesięć minut.
Niemniej – chapeau bas, jedno z najlepszych dotychczasowych wydawnictw tego roku.
Z rzeczy podobnie ciekawych: nowa inkarnacja Ljos, tym razem w duecie Patryk Banach x Maciek Tacher. Wygląda na to, że dobrze zrobiło to im obojgu, bo wspominam dotychczasową twórczość Tachera z raczej umiarkowaną sympatią, ale z połączenia obu wrażliwości wyszło coś ciekawego. I może dobrze, że nie przypomina to Melancholy, które było fajnym trackiem, ale jak dla mnie trochę zdominowanym przez współpracę z Julkiem Płoskim.
Tutaj na spokojnie udało się wytworzyć styl, który od razu skojarzył mi się z linkowaną wyżej Alicją, a więc: avant-popowy, może faktycznie w stronę wpisanej w tagach folktroniki, nieprzesadzony, pełen napięcia, ale nie nazbyt pompatyczny. Da się? Da.
Drugi Kot ma cokolwiek inny klimat, bo Koszmar brzmi jak post-punk z przyspieszonym riffem a la Joy Division, ale przede wszystkim – groźniej. W tekście Przesłuchania pada niejedna kurwa, jest niepokój i strach, poczucie zaszczucia. Ale jest to banger, na pewno koncertowo będzie dobrze grał. Skład ma na swoim koncie już kilka piosenek, ale ta konkretna otwiera ich przygodę z Kotami.
Jeszcze śmieszna sprawa: jakoś w trzy miesiące od usunięcia fanpeja na Facebook powróciły Trzy Szóstki, bo jednak niewygodnie podrzuca się playlisty na insta. Z oczywistych względów Krzysiek musiał założyć nową stronę, więc tu macie link: facebook.com/3szostki.
W tym tygodniu w Pasjonautach gościł Czarek Zieliński, czyli spopielony. Sto lat temu pisałem o jego płycie Legendy, a tym razem mogliśmy się spotkać na trochę szerszym polu, bo w rozmowie o dungeon synthie. Nie ma to jak dobry rozmówca, więc polecam Wam serdecznie zapis rozmowy, który znajdziecie tutaj.
Na koniec: wyjątkowo obfity odcinek Halo, Odbiór? w Radiu Aktywnym, bo zawierający aż trzynaście kawałków. W jego ramach pojawiła się większość tego, co powyżej, tyle że w formie mówionej, więc jeśli wolicie ten rodzaj przyswajania informacji, to zapraszam. I do zobaczenia za tydzień.
Smoq
PS. Tytuł stąd.
Komentarze
Prześlij komentarz