Przejdź do głównej zawartości

Niewinny jak łezka


Ostatnio wybrałem się do Pogłosu na koncert trzech zespołów. Grały: zimnofalowa Raduga, riotgrrrlowy Zimny Maj i psychrockowe (?) Szklane Oczy. Dotychczas miałem okazję być na występie tylko jednej z tych grup, ostatniej wymienionej, więc to przede wszystkim ona mnie przyciągnęła. A jak poszło? Sprawdźcie w poście poniżej – do wyboru forma tekstowa i dźwiękowa.


Zacznijmy może od tego, że początkowo nagrałem materiał dla Radia Aktywnego (można posłuchać pod TYM linkiem), ale pomyślałem, że dobrze zrobić z tego osobny post. Tak więc poniższe to raczej transkrypcja tego, o czym mówiłem.


---


Słowem wstępu: po tygodniu, w którym w Warszawie dział się Avant Art, i po jego środowym metalowym odcinku, który odbył się w Pogłosie, trafiliśmy do tego klubu na występ trzech grup, o których można powiedzieć, że wiąże je ze sobą kobiecość – zarówno Raduga jest składem, który szczególnie wyróżnia damski wokal, jak i też pozostałe dwa zespoły są po prostu całkowicie kobiece, z czego Zimny Maj reprezentuje gatunek riot grrrl (więc dla tych, którzy niekoniecznie siedzą w historii muzyki gitarowej – był to gatunek, obecnie raczej porzucony, który opierał się na hardcore punku i radykalnym feminizmie), a Szklane Oczy grają na dobrą sprawę wariację na temat rocka psychodelicznego.

Ale dobrze, przenieśmy się do samego Pogłosu



Trafiliśmy na miejsce i od razu pokazaliśmy, że nie wnosimy zakazanych substancji w plecakach; ja odhaczyłem się z listy Szklanych Oczu, koledzy kupili wejściówki i oto byliśmy już w środku.

Pierwsze, co przykuło uwagę, to stoisko, na którym można było kupić zarówno wybrane płyty CD czy winylowe, jak i koszulki – czy też ogólnie merchandise – zespołów, jak i też dorzucić się do zbiórki na rzecz schroniska dla zwierząt

Podczas przebierania płyt znalazłem winyl zespołu Hanako, więc go sobie wziąłem, podczas gdy kolega Mateusz zaopatrzył się w rzecz w zasadzie ciężką już do zdobycia, czyli winyl z płytą zespołu Zawody, „Chcemy gotować freegańskie posiłki na dachach płonących radiowozów", ale w wersji z drewnianą, ręcznie wykonaną okładką – przyznam, że zazdroszczę, ale sam mam swoją wersję w zwykłym kartonie, a na miejscu, wspomniałem, kupiłem Hanako, dokładniej płytę „Powiedz mi, że to przetrwasz", więc nie mam na co narzekać


Ale może coś więcej o samych koncertach.


No to tak: Raduga to skład zimnofalowy, postpunkowy, nowofalowy – nazwijcie ich, jak chcecie, ale te etykietki raczej dają pewne rozeznanie. Z jednej strony zalatuje to trochę gotykiem jak Closterkeller, a z drugiej nie jest tak napuszone, ale mamy tutaj ten sam rodzaj synthów i harmonii, jaki ogólnie raczej dobrze znamy z zimnej fali. 

Nie było to nic odkrywczego, ale z drugiej strony w swojej klasie było to dość przyjemne, na pewno znalazły się na sali osoby, którym szczególnie to przypadło do gustu. Ja raczej zacząłem wspominać pierwszy koncert w Pogłosie, na jakim byłem, czyli występ lokalnego składu Past oraz amerykańskiej grupy Ötzi (było to sto lat temu, ale jest o tym post) W trakcie występu byłem gotów się założyć, że Past i Raduga to w niemal ten sam zespół. Okazuje się, że owszem; różni się tutaj bas, a konkretniej: basistka. 

Mimo, że sam jestem dość daleki od zachwytów, to przyznaję, że było to porządne i fani gatunku znajdą to, czego szukają.



Dalej: Zimny Maj. Zespół rozpromowany głównie nazwiskiem wokalistki, Sylwii Chutnik, pisarki, poetki, aktywistki, natomiast mający oczywiście do zaoferowania więcej niż tylko ten rodzaj rozgłosu typu gwiazda + pozostali. To jest właśnie ta kapela riotgrrrlowa, o której wspomniałem z początku.

Riotgrrrlowa, ale nie tylko – lepiej byłoby powiedzieć: ogólnie rzecz biorąc kapela zaangażowana. Między numerami z płyty „Anomalia" pojawiły się tematy mniejszości seksualnych (tym bardziej ważne w Pogłosie, który jest otwarty na osoby queerowe), jak i obecnej sytuacji na granicy polsko-białoruskiej, w przypadku której każdy człowiek noszący w sobie ślady empatii powinien umieć się jasno określić. 

Była to wobec tego muzyka ostra, krzyczana, skandowana, bardzo głośna. Jestem przekonany, że i to znajduje swoich odbiorców, bo w zasadzie wszystko gra tutaj jak powinno, więc jeśli jest się fanem hc-punku i tekstów poruszających kwestie społeczne, to serdecznie polecam.

Ale teraz parę słów o gwieździe wieczoru.



W materiale pojawił się wyimek, ale tutaj możemy zalinkować cały wywiad, jaki miałem okazję przeprowadzić ze Szklanymi Oczami na Soundrive Festivalu 2021:



Można pomyśleć, że opowiadanie o samej sobie to pewna świadoma autokreacja, tworzenie swojego wizerunku – to zresztą dość oczywiste. No to ja powiem wam, że Szklane Oczy są naprawdę szczere. Nawet, jeśli na scenie dziewczyny stają się trochę innymi osobami, bardziej igrającymi z publiką niż tymi bezpośrednimi z rozmów w kuluarach, to nadal jest to prawdziwe. 

Dodajcie do tego niesamowity skill w grze na instrumentach, który naprawdę robi wrażenie – nawet gdy pojawiają się wpadki, są one dobrze i sprawnie maskowane, jak w profesjonalnym zespole. Podczas oglądania ma się zatem wrażenie, że po prostu wszystko działa. A ma co działać, bo te kompozycje nie są proste, zmienia się rytm, zmienia się sposób śpiewu, zmienia się w zasadzie cały nastrój, nieraz bardzo dynamicznie – no, po prostu się dzieje.

Dodajcie sobie do tego ekspresję dziewczyn, to jak się rozumieją na scenie, w jaki sposób razem działają; zresztą w częściowo nowym składzie, bo perkusistka Justyna Mikrut dołączyła do zespołu latem.

Wiemy też, że w przypadku Szklanych Oczu jest na co czekać – dzięki współpracy z legendarnym wydawnictwem Antena Krzyku ma się pojawić winyl o nazwie „Nierzeczywistość", łączący ze sobą nowe kompozycje na jednej stronie i wybrane wcześniejsze rzeczy na drugiej. Z tego, czego udało mi się dowiedzieć, w ciągu pół roku takowy powinien się pojawić. I jest na co czekać, czego dowodem jest to, że płytę „Rzeczywistość" posiadam na CD, a w sobotę kupiłem zespołową koszulkę i zawinąłem setlistę na pamiątkę.

Bardzo nie mogę się doczekać, kiedy ponownie uda mi się zobaczyć Szklane Oczy na żywo i z nimi porozmawiać oraz z pełną odpowiedzialnością stwierdzam, że był to najjaśniejszy punkt całego pogłosowego wieczoru.


Smoq

PS. Tytuł stąd.

Komentarze

Najczęściej czytane

Jakieś sto tysięcy słow na tym betonie zapisałem

W ostatni czwartek ukazał się pierwszy nowy singiel zapowiadający nadchodzący album duetu SARAPATA . Radical Kindness to więcej niż jeden numer - w tym przypadku jest to koncepcja idąca za całym krążkiem. Jeszcze w środę spotkaliśmy się w Czwórce, by o tym pomyśle porozmawiać. Efekty poniżej. Moim gościem w Muzycznym Lunchu był Mateusz Sarapata, rozmawialiśmy jeszcze przed oficjalną premierą Radical Kindness , ba, nawet przed prapremierowym pokazem w Kinie Kultura. Robi się z tego piramida, więc może zostańmy przy tym, że oto klip w reżyserii Sylwii Rosak: I jeśli pamiętacie prześwietną EP1  z 2021 roku, to po pierwsze: powraca chłód, który mi kojarzył się zawsze z górskim strumieniem, ale tym razem jest to dużo łagodniejszy nurt. Po drugie: gościnnie ponownie słyszymy tu Marcelę Rybską, a i wspomnianą reżyserkę możecie kojarzyć dzięki klipowi do Rework . Całą rozmowę możecie znaleźć tu:  SARAPATA: "Radical Kindness" to manifest bycia dobrym dla siebie i dla świata . Niedługo

Miękkie piersi, twarde narkotyki

Nagle znikąd pojawia się nowa płyta  Taco Hemingwaya , czyli Café Belga . Tym razem nasze zdania były podzielone, więc tekst będzie w formie dialogu, rozmowy, a nie zwykłej recenzji. I to tak samo niespodziewane, jak i samo wydawnictwo. Dwaj piękni i młodzi mężczyźni z Warszawy postanowili odsłuchać nowego Filipa Szcześniaka, znanego raczej jako  Taco Hemingway . Jednemu siadło, drugiemu niezbyt. I teraz rodzi się pytanie - jak o tym napisać, gdy obaj mają swój udział na Odbiorze? Odpowiedź jest dość prosta. Można wejść w polemikę. Można było też upublicznić dwa niezależne od siebie teksty, lecz po bardzo długiej (jakaś minuta) naradzie postanowiliśmy pójść raczej w tę stronę. SMOQ Zacznijmy od tego, że obaj sądzimy, że TACONAFIDE to szajs. Po prostu nijak nie wchodzi, no i na to nie ma rady. Jakkolwiek mi Szprycer czy Wosk  weszły, za to Marmur czy wychwalana Umowa o dzieło już niezbyt. Co do Trójkąta warszawskiego raczej się zgadzamy, że był sztosem lirycznym i prod

Słyszałem, że coś mruczysz, więc powiedz to reszcie sali

To już czwarta edycja, w dodatku całkiem blisko, a ja tu dopiero pierwszy raz. No nic, kiedyś trzeba zacząć. Grodzisk Mazowiecki – jak zwykle – Park Skarbków – tym razem – i muzyka na żywo – o to chodzi: Bajzel , Nagrobki , Mikołaj Trzaska oraz Lech Janerka . Przed wami krótka relacja z Festiwalu Mięty Pole .  Na początek przyznam, że wczorajsza wizyta w Grodzisku była trochę walką na zasadzie: malutka scena vs ja, niewyspany i skacowany. Ale nawet to niczego mi nie popsuło, bo przynajmniej była ładna pogoda – jeszcze nie taki upał, jak znowu dziś, ale bardzo ciepło i słonecznie. Grodzisk Mazowiecki sam w sobie trochę mnie zaskoczył, bo obok wymarłego deptaka rodem z miejscowości ożywających tylko w czasie danego sezonu znajduje się w nim sporo fajnie ogarniętych zielonych miejsc, tj. skwerów czy parków, w tym, oczywiście, Park Skarbków, w którym trochę posiedzimy. Czym jest Mięty Pole? Wyciągając fragment wywiadu FYH z Krzysztofem Rogalskim, organizatorem: Zadaniem festi