Przejdź do głównej zawartości

Gdy wychodzę, zakładam czapę na czaszę


1 października 2020 roku porozmawiałem z Klaudią i Patrykiem Zackiewiczami, czyli duetem Jeszcze. Byli wtedy tuż przed premierą swojej drugiej płyty zatytułowanej Niesen, utrzymanej w klimacie alternatywnego popu z deephouse'owymi i IDM-owymi naleciałościami.


Było mi bardzo miło, gdy pewnego wieczoru napisał do mnie Patryk, pytając czy chciałbym sprawdzić ich nieopublikowaną jeszcze muzykę. Fakt faktem, znałem już dotychczasowe dokonania tego duetu, bo trafiłem na nich na instagramie Ljosa, więc trochę wiedziałem, czego się spodziewać – przyjemnego synthpopu z dziewczęcym wokalem, niekoniecznie wybitnego. Okazało się, że materiał, który znalazł się na albumie Niesen, to już trochę coś innego niż piosenki z debiutu. Jest lepiej wyprodukowany, bardziej przemyślany, dużo bardziej zapadający w pamięć. Ma swoje wady, ale to po prostu zestaw naprawdę dobrych piosenek!

W związku z dalszym rozwojem rozmowy zostałem patronem medialnym tego albumu. Niedługo na jednym z portali, z którymi współpracuję, pojawi się pełna recenzja – mogę obiecać, że mimo tego drobnego związku z promocją będzie ona szczera.

Wywiadu możecie natomiast posłuchać tutaj.

Smoq
PS. Tytuł stąd.

Komentarze

Najczęściej czytane

Kiedyś skinheadzi i punki, teraz futbolowe gangi

No dobra, piątek, pobiegane. To teraz rozejrzyjmy się po rzeczach do przesłuchania. O, no tak, przecież mamy zapowiedzianą epkę Escape Control , wydawnictwo self-titled. Sześć numerów, z których część można było poznać wcześniej na YouTubie. Tych gości z Krakowa poznałem akurat na naszym festiwalu licealnym, ale dobre i to – źródło to źródło. Pamiętam, że ich koncert był całkiem spoko, trochę zdarłem sobie gardło, gdy pełen entuzjazmu brałem udział we wspólnym śpiewaniu z publiką. A, bo ścigaliśmy się z koleżanką, kto głośniej zakrzyknie "Escape Control", to dlatego. Wygrałem. Sprawdziłem ich potem na YouTubie, zapisałem, polubiłem na fb i tak dalej. Wygląda na to, że wzajemnie się zapamiętaliśmy, bo parokrotnie widziałem lajki Jaśka Rachwalskiego na peju. No dobrze, ale ad rem. Jak wspomniałem we wstępie, epka liczy sobie sześć numerów. W tym cztery są po angielsku, dwa po polsku, a jeden z tych to zapis live session. Całość zamyka się w dwudziestu pięciu

Ona znowu chce się powiesić

Reedycja albumu nagranego w szafie. Surowa Kara Za Grzechy - czy na co dzień komuś to coś mówi? Dobra, gdzieś na pewno znajdzie się ileś takich osób. W szerszej pamięci został jednak Afrojax, tutaj obecny jak Jimmy Dean. O co chodziło z tym jednorazowym skokiem? Początek wieku XXI. Według tego, co można wyczytać z Bandcampu , Afrojax (Michał Hoffmann) prawdopodobnie był wkurwiony na to, że debiut Afro Kolektywu miał kiepską promocję. Ewentualnie po prostu chciał spróbować czegoś innego. Wraz ze Skarlett (Ulą Hołub), również związaną z AK, nagrali album mający być powrotem do lat 80., dekady, na której oboje się muzycznie wychowali. Tak powstało 1984 [+24] , czyli nieśmiałe, amatorskie naśladownictwo   dźwięków zapamiętanych z dzieciństwa , cytując Hoffmanna, oraz jedno z fajniejszych doświadczeń w moim życiu - punkowe okrzyki do wnęki w meblościance, gdzie stał mikrofon, jakieś zabytkowe komiksy i stare zdjęcia... no i wyjątkowo cierpliwi rodzice za ścianą , idąc za Hołub.

Miękkie piersi, twarde narkotyki

Nagle znikąd pojawia się nowa płyta  Taco Hemingwaya , czyli Café Belga . Tym razem nasze zdania były podzielone, więc tekst będzie w formie dialogu, rozmowy, a nie zwykłej recenzji. I to tak samo niespodziewane, jak i samo wydawnictwo. Dwaj piękni i młodzi mężczyźni z Warszawy postanowili odsłuchać nowego Filipa Szcześniaka, znanego raczej jako  Taco Hemingway . Jednemu siadło, drugiemu niezbyt. I teraz rodzi się pytanie - jak o tym napisać, gdy obaj mają swój udział na Odbiorze? Odpowiedź jest dość prosta. Można wejść w polemikę. Można było też upublicznić dwa niezależne od siebie teksty, lecz po bardzo długiej (jakaś minuta) naradzie postanowiliśmy pójść raczej w tę stronę. SMOQ Zacznijmy od tego, że obaj sądzimy, że TACONAFIDE to szajs. Po prostu nijak nie wchodzi, no i na to nie ma rady. Jakkolwiek mi Szprycer czy Wosk  weszły, za to Marmur czy wychwalana Umowa o dzieło już niezbyt. Co do Trójkąta warszawskiego raczej się zgadzamy, że był sztosem lirycznym i prod