Przejdź do głównej zawartości

Jesteśmy piękni, trzydziestoletni


Nie od dziś wiadomo, że każda następna dekada życia to kolejna granica. Jasne jest, że kilka pierwszych to tak zwana młodość. Patrick the Pan opowie, jak to jest, gdy kończy się trzydziestkę i dwójka z przodu znika. Dziś kilka słów o płycie trzy.zero.

Co to, nowy album Artura Rojka? Otóż nie tym razem, mimo dość sporego podobieństwa w stylu wokalu. Patrick the Pan gra jednak od dobrych kilku lat i w międzyczasie zdążył wyrobić sobie markę. Dwie solowe płyty, hit z Dawidem Podsiadłą, teraz kolejny z Ralphem Kaminskym... Tak, Piotrek Madej nie próżnował. Zespół też nie, o czym można się było niedawno przekonać. A wy co, dalej będziecie mówić, że w polskiej muzyce nic się nie dzieje?


Tym razem głównym motywem jest przemijanie i dorastanie, a wszystko to zakręcone wokół cyfry trzy. Starość nie radość, emerytura coraz bliżej, trzeba płacić składki. To faktycznie osobista płyta, pełna gorzkich refleksji, ale i pewnego dystansu. Elokwentny romantyk i cham [...] Mam w zanadrzu kilka sympatycznych kłamstw/Wszystkim po kolei serwuję ciut inną twarz, śpiewa Madej w numerze Cham. Dawno temu, w roku 2014 we Wrocławiu, miałem okazję zamienić z nim kilka słów. Nie wiem, czy była tam nieprawda, ale sympatyczności było całkiem sporo. Może jednak coś się od tamtego czasu zmieniło.

Wyjątek wśród smutnych ballad stanowi singiel O słowach, dynamiczny i pełen życia. Gitarowy i elektroniczny. Zacytujmy odważny refren:

Zrzuć figowe liście ze słów
Niech szczęki opadną i
Niech ludzie się filtrują 

Lub kłam!
a nerwy pękną Ci w szwach
W bawełnę zwiń słowa, lecz
W tym cieple nie wyparują

Nie ma się jednak czego obawiać, gdyż następny utwór zaczyna się od słów ból moim płótnem jest. Oszczędne instrumentarium Rude jest na tyle delikatne, że najbardziej wyrazistą rolę pełni w nim męski chór.

I widzicie, jest to coś innego od przypadku Korteza. Tu też jest dość jednostajnie, lecz panowie dobrze zbalansowali napięcie, więc nie ma przesady. Madej mimo charakterystycznego sposobu śpiewania nie nudzi. Teksty mają określony wydźwięk, lecz nie są nudne. To między innymi dzięki Wawrzyńcowi Topie (bas) i Adamowi Stępniowskiemu (perkusja), którzy dopełniają kompozycję jednoosobowego wokalisty, gitarzysty i pianisty.


W ten sposób nawet w spokojnym singlu Imiona tajfunów, z udziałem Ralpha Kaminskyego, nie da się doszukać sztampy i powielania wzorców z pozostałych numerów z krążka. Nie wiedziałem, że można tego tyle mieć, śpiewa Ralph. No, ja też nie wiedziałem, że można tak dobrze napisać dwanaście utworów i zainteresować mnie czymś, czego na poprzednich albumach słuchałem bez pełnego przekonania. Tą płytą Patrick the Pan udowadnia, że ta wypychana na pierwszy plan trzydziestka to zdecydowanie nie koniec, wbrew tekstom. Mimo wewnętrznego posiwienia, zmęczenia, można tworzyć i grać dalej. Pięćdziesięciominutowe trzy.zero jest na to idealnym dowodem.

Bądź z nami na bieżąco, polub fanpage!

Gdyby zaskoczeń okazało się za mało, pod numerem dziewiątym znajdziemy instrumentalny track, Nie wiem, ewidentnie inspirowany wschodnimi brzmieniami, który można by w pewien sposób porównać do Gdyby Voo Voo. Tango R jest bardziej emocjonalne, jakby rozgoryczone:

Po czułości mi został kikut i parę blizn
Niepewność to wszystko, co mogę wyznać ci dziś

Tutaj też, o zgrozo, pojawia się, proszę państwa, brzydkie słowo: myśleć próbuję głową, nie chujem. Tak, to zdecydowanie rozgoryczenie.


Zamyka blisko siedmiominutowe Pn-pt, 10-18, tytuł o dość oczywistym znaczeniu. Wers 8 godzin śmierci, by w nocy można było chociaż troszkę żyć potwierdza te przypuszczenia. Kończy powtarzane kilkukrotnie zdanie: kończy się cierpliwość, znajomi i czas. Po nim mamy mgliste dźwięki rozmowy, gaworzenie dziecka. To już jest koniec. Nie ma już nic.

To ładna płyta jest. Bardzo ładna. Zaraz zacznie się jesień, więc trzeba o niej pamiętać, gdy zaczną się te chłodniejsze, brzydsze dni. trzy.zero będzie antidotum na tę brzydotę, a jednocześnie nie każe rozpamiętywać lata. Patrick the Pan jest już zdecydowanie dojrzałym kompozytorem... i może również o tym jest ten album?

  • Muzyka: 9/10
  • Wokal: 9/10
  • Teksty: 9/10
  • Produkcja: 9/10
  • Total: 9/10

Smoq

Komentarze

  1. Utwór "S30E01" najbardziej przypadł mi do gustu chociaż jego słuchanie bardziej mnie boli niż dostarcza miłych wrażeń. Niesamowite, jak PTP udało się zawrzeć w tym numerze wszystkie myśli, które i mnie nawiedzają częściej lub rzadziej. Niesamowite.

    Zapraszam do mnie. Także prowadzę muzycznego bloga.
    The-Rockferry.pl

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Najczęściej czytane

Kiedyś skinheadzi i punki, teraz futbolowe gangi

No dobra, piątek, pobiegane. To teraz rozejrzyjmy się po rzeczach do przesłuchania. O, no tak, przecież mamy zapowiedzianą epkę Escape Control , wydawnictwo self-titled. Sześć numerów, z których część można było poznać wcześniej na YouTubie. Tych gości z Krakowa poznałem akurat na naszym festiwalu licealnym, ale dobre i to – źródło to źródło. Pamiętam, że ich koncert był całkiem spoko, trochę zdarłem sobie gardło, gdy pełen entuzjazmu brałem udział we wspólnym śpiewaniu z publiką. A, bo ścigaliśmy się z koleżanką, kto głośniej zakrzyknie "Escape Control", to dlatego. Wygrałem. Sprawdziłem ich potem na YouTubie, zapisałem, polubiłem na fb i tak dalej. Wygląda na to, że wzajemnie się zapamiętaliśmy, bo parokrotnie widziałem lajki Jaśka Rachwalskiego na peju. No dobrze, ale ad rem. Jak wspomniałem we wstępie, epka liczy sobie sześć numerów. W tym cztery są po angielsku, dwa po polsku, a jeden z tych to zapis live session. Całość zamyka się w dwudziestu pięciu

Miękkie piersi, twarde narkotyki

Nagle znikąd pojawia się nowa płyta  Taco Hemingwaya , czyli Café Belga . Tym razem nasze zdania były podzielone, więc tekst będzie w formie dialogu, rozmowy, a nie zwykłej recenzji. I to tak samo niespodziewane, jak i samo wydawnictwo. Dwaj piękni i młodzi mężczyźni z Warszawy postanowili odsłuchać nowego Filipa Szcześniaka, znanego raczej jako  Taco Hemingway . Jednemu siadło, drugiemu niezbyt. I teraz rodzi się pytanie - jak o tym napisać, gdy obaj mają swój udział na Odbiorze? Odpowiedź jest dość prosta. Można wejść w polemikę. Można było też upublicznić dwa niezależne od siebie teksty, lecz po bardzo długiej (jakaś minuta) naradzie postanowiliśmy pójść raczej w tę stronę. SMOQ Zacznijmy od tego, że obaj sądzimy, że TACONAFIDE to szajs. Po prostu nijak nie wchodzi, no i na to nie ma rady. Jakkolwiek mi Szprycer czy Wosk  weszły, za to Marmur czy wychwalana Umowa o dzieło już niezbyt. Co do Trójkąta warszawskiego raczej się zgadzamy, że był sztosem lirycznym i prod

Jakieś sto tysięcy słow na tym betonie zapisałem

W ostatni czwartek ukazał się pierwszy nowy singiel zapowiadający nadchodzący album duetu SARAPATA . Radical Kindness to więcej niż jeden numer - w tym przypadku jest to koncepcja idąca za całym krążkiem. Jeszcze w środę spotkaliśmy się w Czwórce, by o tym pomyśle porozmawiać. Efekty poniżej. Moim gościem w Muzycznym Lunchu był Mateusz Sarapata, rozmawialiśmy jeszcze przed oficjalną premierą Radical Kindness , ba, nawet przed prapremierowym pokazem w Kinie Kultura. Robi się z tego piramida, więc może zostańmy przy tym, że oto klip w reżyserii Sylwii Rosak: I jeśli pamiętacie prześwietną EP1  z 2021 roku, to po pierwsze: powraca chłód, który mi kojarzył się zawsze z górskim strumieniem, ale tym razem jest to dużo łagodniejszy nurt. Po drugie: gościnnie ponownie słyszymy tu Marcelę Rybską, a i wspomnianą reżyserkę możecie kojarzyć dzięki klipowi do Rework . Całą rozmowę możecie znaleźć tu:  SARAPATA: "Radical Kindness" to manifest bycia dobrym dla siebie i dla świata . Niedługo