Przejdź do głównej zawartości

Co jest źródłem stylu, gdzie jest krynica mocy

Jutro ukaże się nowy krążek Siema Ziemi, Second. Poniżej możecie przeczytać parę słów zachęty do posłuchania ich muzyki, bo jest to jedna z najbardziej interesujących premier tej jes... przepraszam, nie zapeszajmy - końcówki tego lata. Pierwotnie post trafił na pej, ale gwoli archiwum dodaję go również tu.

Album ukaże się nakładem londyńskiego Byrd Out i skoro miałem okazję posłuchać go przed czasem, to powiem Wam, że trochę przebieram nogami, aż będzie można grać te tracki w audycji. A to dlatego, że to muzyka, która wymyka się prostemu pojęciu "nu jazz".

Chłopaki wrzucają tu breaki, bawią się IDM-em, miejscami kompletnie odchodzą od jazzowych ram i zostawiają nas ze świetną, detaliczną elektroniką. Nieraz stawiają też na sporą amplitudę nastrojów, co pokazało nam singlowe "We used to cry", którego końcowe takty mogłaby nagrać Rosa Vertov. 

To nie tak, że "o, a teraz zamiast akustycznego pianina posłuchamy plumkania na syntezatorze". To numery ciche tam, gdzie trzeba, a potem śmiało uderzające po uchu. Chwilami słyszę odległe inspiracje The Comet is Coming, a parę minut później lądujemy przy czymś, co kojarzyłoby się klimatycznie z saksofonową wersją wokalizy z filmu "Pociąg". Bo czemu nie., gdy całość wychodzi z improwizacji i wariowania wokół - a czasem kompletnego odpuszczania - tematów. 


Dla kontekstu mogę jeszcze dodać, że każdy z muzyków z tego zespołu robi coś jeszcze - od produkowania muzyki filmowej przez własny ambient do tworzenia bitów w projekcie z Łoną, Dominiką Płonką lub inną wybraną postacią ze sceny rapowej.

No fajnie się tego słucha, a jeśli chcecie małej przedpremiery, to zostawiam też link do świetnego wywiadu Michała Daniluka z Kacprem i Andrzejem z Siema Ziemi, w trakcie którego poleciało całkiem sporo muzyki: Siema Ziemia o albumie "Second": muzyka relacji i improwizacji.

Smoq

PS. Tytuł stąd.

Komentarze

Najczęściej czytane

Kiedyś skinheadzi i punki, teraz futbolowe gangi

No dobra, piątek, pobiegane. To teraz rozejrzyjmy się po rzeczach do przesłuchania. O, no tak, przecież mamy zapowiedzianą epkę Escape Control , wydawnictwo self-titled. Sześć numerów, z których część można było poznać wcześniej na YouTubie. Tych gości z Krakowa poznałem akurat na naszym festiwalu licealnym, ale dobre i to – źródło to źródło. Pamiętam, że ich koncert był całkiem spoko, trochę zdarłem sobie gardło, gdy pełen entuzjazmu brałem udział we wspólnym śpiewaniu z publiką. A, bo ścigaliśmy się z koleżanką, kto głośniej zakrzyknie "Escape Control", to dlatego. Wygrałem. Sprawdziłem ich potem na YouTubie, zapisałem, polubiłem na fb i tak dalej. Wygląda na to, że wzajemnie się zapamiętaliśmy, bo parokrotnie widziałem lajki Jaśka Rachwalskiego na peju. No dobrze, ale ad rem. Jak wspomniałem we wstępie, epka liczy sobie sześć numerów. W tym cztery są po angielsku, dwa po polsku, a jeden z tych to zapis live session. Całość zamyka się w dwudziestu pięciu

Miękkie piersi, twarde narkotyki

Nagle znikąd pojawia się nowa płyta  Taco Hemingwaya , czyli Café Belga . Tym razem nasze zdania były podzielone, więc tekst będzie w formie dialogu, rozmowy, a nie zwykłej recenzji. I to tak samo niespodziewane, jak i samo wydawnictwo. Dwaj piękni i młodzi mężczyźni z Warszawy postanowili odsłuchać nowego Filipa Szcześniaka, znanego raczej jako  Taco Hemingway . Jednemu siadło, drugiemu niezbyt. I teraz rodzi się pytanie - jak o tym napisać, gdy obaj mają swój udział na Odbiorze? Odpowiedź jest dość prosta. Można wejść w polemikę. Można było też upublicznić dwa niezależne od siebie teksty, lecz po bardzo długiej (jakaś minuta) naradzie postanowiliśmy pójść raczej w tę stronę. SMOQ Zacznijmy od tego, że obaj sądzimy, że TACONAFIDE to szajs. Po prostu nijak nie wchodzi, no i na to nie ma rady. Jakkolwiek mi Szprycer czy Wosk  weszły, za to Marmur czy wychwalana Umowa o dzieło już niezbyt. Co do Trójkąta warszawskiego raczej się zgadzamy, że był sztosem lirycznym i prod

Słyszałem, że coś mruczysz, więc powiedz to reszcie sali

To już czwarta edycja, w dodatku całkiem blisko, a ja tu dopiero pierwszy raz. No nic, kiedyś trzeba zacząć. Grodzisk Mazowiecki – jak zwykle – Park Skarbków – tym razem – i muzyka na żywo – o to chodzi: Bajzel , Nagrobki , Mikołaj Trzaska oraz Lech Janerka . Przed wami krótka relacja z Festiwalu Mięty Pole .  Na początek przyznam, że wczorajsza wizyta w Grodzisku była trochę walką na zasadzie: malutka scena vs ja, niewyspany i skacowany. Ale nawet to niczego mi nie popsuło, bo przynajmniej była ładna pogoda – jeszcze nie taki upał, jak znowu dziś, ale bardzo ciepło i słonecznie. Grodzisk Mazowiecki sam w sobie trochę mnie zaskoczył, bo obok wymarłego deptaka rodem z miejscowości ożywających tylko w czasie danego sezonu znajduje się w nim sporo fajnie ogarniętych zielonych miejsc, tj. skwerów czy parków, w tym, oczywiście, Park Skarbków, w którym trochę posiedzimy. Czym jest Mięty Pole? Wyciągając fragment wywiadu FYH z Krzysztofem Rogalskim, organizatorem: Zadaniem festi