Przejdź do głównej zawartości

Ta rzecz tu się dzieje #20

 

Ostatni tydzień przyniósł kawałki od znanych i lubianych artystów, między innymi Jana LF Stracha czy Izzy and The Black Trees. Przyniósł też sporo ogłoszeń koncertowych, czy to z OFF Festivalu, czy ze Sceny Alternatywnej na Placu Defilad, czy Lado w Mieście. A do tego – trochę radia. Zapraszanko.


Dwudziesty odcinek Ta rzecz tu się dzieje obejmuje posty od 6.06 do 12.06.2022.


W tegotygodniowym kąciku okładkowym: wyczekiwany debiutancki album Sinead O'BrienTime Bend and Break The Bower, nawiasem mówiąc świetny, ale o tym za tydzień. A sama fota i typografia, to jakby wyrwać się prosto z lat 90. albo ze Stories from the City, Stories from the Sea PJ Harvey. Jest styluwa.

OUTPOST prezentuje nowość, czyli wspólny kawałek ciiicho i mary magdalene. Niedawno słuchałem Nie lubię się kłaść / w nocy i spodziewałem się czegoś podobnie breakowego, więc widząc te artystki byłem odrobinę zdziwiony, ale okazało się po prostu, że to moje założenia nie były do końca trafne. Dziewczynom wyszedł track, który chyba całkiem ładnie wyraża pewne wyobrażenie o nocnym życiu, heh, młodych ludzi. Miłe, krótkie, polecam.


Nowy Jan LF Strach! Rozpłynąć się w tobie, ach cóż to by był za koniec zapowiada epkę Higiena Snu i zdecydowanie jest niepokojące. Przyznam, że tym razem specyficzny styl Jana kieruje nas w stronę uncanny valley, tyle że ewidentnie robi to celowo. Słuchając czuję się niewygodnie, niezręcznie, nie na miejscu. Co tylko pokazuje ludziom, którzy podchodzą do Jana protekcjonalnie, że jeśli chce, to potrafi przywalić kawałkiem solidnej, budującej napięcie kompozycji.


Nowość przyszła również z 𝓰𝓵𝓪𝓶𝓸𝓾𝓻.𝓁𝒶𝒷𝑒𝓁u w postaci kawałka od orchidival. Całkiem niedawno Opus Elefantum wypuściło płytę Fetlara, która do pewnego momentu kojarzy mi się brzmieniowo z (start)Zyklus 1 bis 8. Przez cały czas kojarzy się za to konceptualnie, bo i tutaj mamy do czynienia z refleksją na temat muzyki komponowanej przez AI, choć w tym przypadku pytanie brzmi raczej, na ile autonomiczny jest cyfrowy kompozytor, a więc zostaje zadane od drugiej strony. I, fakt faktem, tu dzieje się trochę więcej niż na Inner Forensics. 23 czerwca dowiemy się, czy tak samo będzie w przypadku całego albumu SENSORIK.


Niezbyt namiętnie obserwuję wydawnictwa od Hiroszyma, ale numer Past Life Double Recall przewinął mi się za sprawą featu, który dograł Pełnia. Kawałek nakazuje zapytać, czy na pewno mamy 2022 rok, czy może cofnęliśmy się o dobre 15 lub więcej lat, bo przyznam szczerze, że nie jest to zbyt świeże brzmienie. I to zarówno w tym całkiem pozytywnym znaczeniu, czyli że może trafić na setlisty na tematycznych imprezach, jak i w tym raczej negatywnym, czyli że w głowie zaczyna pobrzmiewać mi Aten od Stillnox, a nie jest to coś, do czego chciałbym być porównywanym jako twórca.


Nowy singiel poznańskiej grupy Izzy & The Black Trees pokazuje, że lekcje z obecnej postpunkowej sceny Wysp Brytyjskich zostały odrobione. Zarówno w mówiono-melorecytowanym wokalu, w którym słyszę Dry Cleaning czy Sinead O'Brien – z tą różnicą, że Iza jednak śpiewa – jak i linii gitar prosto od Fontaines D.C., może z pewnym odrobinę gotyckim twistem. Ale fakt faktem, Liberate podoba mi się bardziej niż spora część dotychczasowych dokonań zespołu, więc mimo że budzi wymienione skojarzenia, to krok w tę stronę mnie cieszy.


A jak tam nasze rodzime Deftones? Otóż Love Glove tym razem zaprezentowało singiel z udziałem Mioda z zespołu Jamal i powiem Wam, że zdecydowanie bardziej wolę kawałek z Bartkiem Tajakiem, bo tu poszliśmy już za bardzo w stronę smrodliwego mrocznego post-grunge'u, a pod koniec   P.O.D.. No nie wiem, nie wiem. Podrzucam, bo to Love Glove, ale bez zachwytów.


Pojawiły się ogłoszenia w kwestii cyklu darmowych koncertów Scena Alternatywna, który odbył się już w zeszłym roku na Placu Defilad. Wtedy wpadłem tylko na Rosę Vertov (ale za to jak było warto!), a w tym roku koniecznie wybiorę się na Artificialice. Oprócz niej w programie: jazzowe O.N.E. i Fred Garden, rapowe Lowpass, gitarowo-elektroniczny Rozwód i, również bardzo rozważany, elektroniczny Pin Park. Do zobaczenia. Link tutaj: SCENA ALTERNATYWNA (Facebook).



Znamy już część artystów, którzy wystąpią na Lado w Mieście. Ze szczególnie fajnych rzeczy: w sierpniu razem zagrają ||ALA||MEDA|| i Róża, parę dni później odbędzie się set Phatraxa, a pod koniec miesiąca wystąpi Siksa. Tyle mogę polecić, bo z Kenie Vandermarku w duecie z Paalem Nilssen-Lovem wiem tyle, co znalazłem na YT, czyli że jest to free jazz, na Onoe Caponoe trafiłem na ten moment tylko u 1988, a punkowo-glamowy Swayzee zapowiada się ciekawie, ale nie sprawdziłem jeszcze dokładnie. Link: Lado w Mieście 2022 (Facebook).


Dostaliśmy też sporo fajnych ogłoszeń co do OFF Festivalu. Przykra sprawa, to że nie zagra Yves Tumor, ale w zamian będą artyści z PC Music, więc jak dla mnie potencjalnie zmiana na plus. Do tego dochodzi fakt, że wraca OFF Before, czyli kilka dodatkowych koncertów, które nie wchodzą w skład festiwalu - i, co ważne, w związku z tym są dodatkowo biletowane - oraz odbywają się na terenie całych Katowic. Parę wartych zobaczenia nazwisk się tam przewija, na przykład Jerry & The Pelican System, Julek Ploski czy nath. 

A jeśli chodzi o ogłoszenia na samym faktycznym OFFie, to ostatni rzut jest mocno niezalowy, więc można się domyślić, że ja jestem zadowolony, choć jedno należy przyznać – no, trochę się powtarza z Great September i zalatuje to pewnym lenistwem, ale nie będę na to narzekał, bo w dużej mierze są to zespoły, które chętnie zobaczę i tu, i tu. Tym samym nie rozumiem też, skąd wynika taki zesryw w komentarzach pod postami organizatora. Okej, niektóre propozycje (np. Dziarma) są trochę kontrowersyjne jak na styl imprezy, ale reszta? No bez jaj. Może ktoś spodziewał się jeszcze większych nazw, wtedy rozumiem pewne rozczarowanie, ale to nie tak, że festiwal w tym roku jest pusty i niewarty uwagi, a pojawia się wiele takich zarzutów. 

A zresztą, kochani, na Dziarmie na Soundrivie było cudownie. I to nie tylko moje zdanie.


W środę byłem w Chmurach na koncercie, który organizowała kochana Unicorn Booking. Wieczór otworzyła Klaudia Miłoszewska, którą nareszcie, dwa lata po Fali Off Dźwięku, ponownie udało mi się zobaczyć, bo koncert w ADA Puławska niestety mnie ominął. No i co tu dużo mówić  cały koncert robi ekspresja Klaudii. Sam setting, wykonanie instrumentalne nie były jakieś specjalne, ciężko mówić też o niesamowitym performensie, jakimś ruchu scenicznym czy coś (odsyłam do Northwest z poprzedniego wpisu), ale nie czuję, żebym coś stracił, bo mi wystarczy sam śpiew Klaudii, jej teksty i pełnia dowożonych emocji.

Na Waterflower wpadłem tylko na chwilę, bo nie jestem fanem hyperpopu, ale trzeba przyznać, że granie na syntezatorze, roślinach i grzybach to coś oryginalnego. Choć wiadomo, podpinanie kabli do organizmów owocuje przede wszystkim hałasem, to jednak hałasem różnorodnym, a tym samym też trzeba wiedzieć, co i kiedy zrobić. 

Na koniec grało trio Dlina Volny, które dało taki postpunkowo-synthpopowy koncert, jaki można sobie wymarzyć. Mroczna atmosfera, czerwone światła, chwytliwe kawałki  wszystko było na swoim miejscu. Polecam, gdybyście mieli lub miały okazję ich zobaczyć, bo z jednej strony nie potrzeba tu specjalnie dużej muzycznej erudycji, by dobrze się bawić, a jednocześnie grają w takiej jakości, że spora część polskiego niezalu mogłaby się od nich wiele nauczyć.

A już niedługo: 𝓢𝓹𝓮𝓵𝓵𝓼⁸: J. ZUNZ [MX] + SPINELESS ACTRESS | 21.07 | CHMURY.



W piątek za to wpadłem do Ośrodka Kultury Ochoty na kolejny odcinek z cyklu Polska z Offu. Tym razem grały duet Giorgio Fazer i trio nuk!, więc cokolwiek różne brzmienia, choć przy obu można odpłynąć. A, napisałem, że GF to duet, no i ogólnie to się zgadza, lecz podczas tego konkretnego koncertu skład wsparł Hubert Zemler, więc perka była na żywo – no i nie byle jaka. Co prawda mam wrażenie, że większą zabawę można było mieć, jeśli jest się gitarowym nerdem, bo biorąc pod uwagę przystawki gitarowe i to, co się z nimi wyczyniało, ciężko się nie zainteresować. Ja natomiast osobiście na niczym nie gram, więc najbardziej spodobały mi się powtarzające się postrockowe partie, a awangardowe piski trochę mniej.

Co do nuk!, to znam dość dobrze ich ubiegłoroczną płytę Mkgnao! wydaną nakładem Kotów i serdecznie polecam, jeśli ktoś potrzebuje walcowania długaśnymi kawałkami i muzyki do wprowadzenia się w trans. Nie inaczej było na żywo, a że chłopaki mają świetną energię na scenie, to przyznam, że siadło nawet bardziej niż nagrania. Pohałasowane, poimprowizowane, pogrzybowane. I apetyczne.

Natomiast zbliża się czas podsumowań, jeśli chodzi o Polskę z Offu, ponieważ był to ostatni z wiosennych koncertów organizowanych pod tą banderą. Ptaszki ćwierkają, że być może jesienią podobnie uda się nam zobaczyć. Ja na to liczę, a Wy wpadajcie wtedy koniecznie. Na ten moment bądźmy na bieżąco z ich fanpejem i playlistami.


We wtorek na antenie Czwórki w audycji Muzyczny Lunch miałem okazję porozmawiać z Tomkiem Woźniakiem, grającym jako ŻYŃY, o jego ostatniej płycie, czyli All Is Fine. Ten album to ciekawy, dość mroczny materiał z pogranicza post-rocka, jazzu i elektroniki nie jest być może tym, co polecam w ostatnie gorące wieczory, ale ponoć idzie ochłodzenie, więc kto wie, może jednak się wpasuje. A wywiad tutaj: Żyńy: "All is fine" to mroczna płyta (Polskie Radio).


Nie samą muzyką człowiek żyje. W tym tygodniu gościem audycji Pasjonauci był Łukasz Jeffrej Chmiel, komentator e-sportowy i podcaster zajmujący się grami. Miła rozmowa, przyjemny podcast, człowiek z bliską mi zajawką. Odcinek tutaj: Pasjonauci 2022/06/11 (Polskie Radio). A ja tajemniczo zapowiadam, że temat gier jeszcze będzie miał okazję powrócić do tej audycji.


Na koniec: jeden z ostatnich razów, gdy pojawia się Halo, Odbiór?, które, jak już wspominałem, zakończy się 24 czerwca. W środku odcinka sto dwudziestego szóstego: parę słów o powyższych, ale też Titanic Sea Moon, Tropical Soldiers in Paradise oraz Fraktale.


Do zobaczenia za tydzień.

Smoq

PS. Tytuł stąd.

Komentarze

Najczęściej czytane

Jakieś sto tysięcy słow na tym betonie zapisałem

W ostatni czwartek ukazał się pierwszy nowy singiel zapowiadający nadchodzący album duetu SARAPATA . Radical Kindness to więcej niż jeden numer - w tym przypadku jest to koncepcja idąca za całym krążkiem. Jeszcze w środę spotkaliśmy się w Czwórce, by o tym pomyśle porozmawiać. Efekty poniżej. Moim gościem w Muzycznym Lunchu był Mateusz Sarapata, rozmawialiśmy jeszcze przed oficjalną premierą Radical Kindness , ba, nawet przed prapremierowym pokazem w Kinie Kultura. Robi się z tego piramida, więc może zostańmy przy tym, że oto klip w reżyserii Sylwii Rosak: I jeśli pamiętacie prześwietną EP1  z 2021 roku, to po pierwsze: powraca chłód, który mi kojarzył się zawsze z górskim strumieniem, ale tym razem jest to dużo łagodniejszy nurt. Po drugie: gościnnie ponownie słyszymy tu Marcelę Rybską, a i wspomnianą reżyserkę możecie kojarzyć dzięki klipowi do Rework . Całą rozmowę możecie znaleźć tu:  SARAPATA: "Radical Kindness" to manifest bycia dobrym dla siebie i dla świata . Niedługo

Jaki mam rytm, gdzie lubię być

  A zatem NEXT FEST Music Showcase & Conference 2024 . Pierwsza wizyta - i pierwszych razów ogólnie było dość sporo, bo tak wyszło - do tej pory nie widziałem kilku naprawdę ważnych zespołów, a festiwal to dobra okazja by pobiegać po mieście i nadrobić braki. Nie ze wszystkim się udało, ale trochę koncertów zaliczyłem. Najlepsze? Trudno wybrać, więc alfabetycznie. 🟢 Coals - piękna nowa płyta, do tego przekrojowa setlista na podstawie zapotrzebowania słuchaczy. Świetne wykonanie, co przy materiale łączącym wpływy avant-popowe, rurę i najntisowe gitarki jest szczególnie ważne, bo na żywo zwyczajnie łatwo skiepścić muzykę do tego stopnia wypieszczoą w studiu. Prawdopodobnie ten poziom jest u nich normą, ale - wstyd przyznać - to było nasze pierwsze spotkanie. Niedługo grają w Warszawie, liczę na powtórkę, choć nie wiem, jak my się pomieścimy w tej Hydrozagadc e, bo Tama była pełna.  🟢 Kosmonauci - niedługo po opublikowaniu debiutu, również za parę dni będzie okazja do powtórki . Czy

Wielki strach jak cały świat

Przed wami druga rozmowa z ostatniego odcinka Spoza nurtu w Czwórce. Rozmowa z air hunger , bez szczególnej okazji - raczej w wyniku ogólnej fascynacji jego muzyką, która operuje... sugestywną delikatnością? To chyba najbardziej trafne określenie, jakie umiem znaleźć dla wycofanego wokalu, ambientu i gitarowego dronu. Pomysł na tę rozmowę ma dwa źródła: jedno to rozmowa Magdy z Filmawki pt.  Nie jestem do końca przekonany, czy na “Grace” to jestem w ogóle ja… [WYWIAD] , przeprowadzona jeszcze przed Peleton Festem, a druga to sam koncert podczas tegoż festiwalu. Nie był to pierwszy raz, gdy widziałem Dawida na żywo, choć to doświadczenie faktycznie jest dość krótkie - bo o ile muzykę znam, zdaje się, od pierwszych solowych nagrań, to live'u słuchałem dopiero przed tegorocznym koncertem Northwest w Chmurach. Grace by AIR HUNGER Był to jednak świetny występ, podobnie jak na Peletonie – i w naszej rozmowie pojawia się twinpeaksowe skojarzenie z klubem Roadhouse, z onirycznym występem