Jan LF Strach kończy maj ze świeżą epką, zatytułowaną Implo Wizja!. Czasem trudno nadążyć za tym, co u niego, biorąc pod uwagę że zniknął z niestety podstawowego kanału komunikacyjnego, czyli Facebooka. A jednak – tym razem właśnie za jego pomocą się skontaktował, więc poniżej parę słów na temat nowego wydawnictwa.
Twórczość Jana LF Stracha poznałem przy okazji Jego Opalescencji wydanej pod koniec ubiegłego roku. Wtedy nadrobiłem marcową epkę Trudne Energie, Proste Rozwiązania, a pochodzącą z niej Gotową na łabędzia wypaliłem sobie nawet na jednej składance na CD. Przyciągnęła mnie specyficzna, w pewien sposób taneczna, a trochę lo-fi elektronika okraszona zwracającym uwagę wokalem. Teraz mamy nową epkę, czyli Implo Wizję!, wydaną w netlabelu Underpolen.
Jego Opalescencja była jednak dość noisowa i eksperymentalna, w porównaniu z ładnie skomponowanymi Trudnymi Energiami... zdecydowanie mniej przystępna. I w dodatku zwyczajnie mocno inna. W tej sytuacji można sobie zadać pytanie - co następnym razem zaproponuje nam Jan Strach?
Tym razem dostaliśmy całkiem przyjemny zbiór lo-fi synthów i hip-hopowych bitów, a także coś, co dałbym sobie rękę uciąć, że jest reinterpretacją motywu z Twin Peaks (W czasie zaprzeszłym). Są hity, choć powiedzmy, że nie do końca w tym radiowo-klikalnym rozumieniu. Trochę tak, jakby palce maczał tu MLODY KOTEK, ale chociażby numer dwa, czyli Pjerwiastek Niespodzianka nie pozostawia wątpliwości, że to jednak autorska epka Stracha.
Jego głos słyszymy zresztą w hiphopowo-piosenkowym Ekraniku Między Mchami. Myślę, że to jest coś, co się lubi lub nie – i tyle. Nie ma co udawać, Jan śpiewa w sposób co najmniej niestandardowy. Czyli na dobrą sprawę fałszuje. Mimo tego ma to swój urok i pasuje do całej reszty koncepcji, więc mi nie przeszkadza.
No i wszystko byłoby fajne, ale z rytmu słuchania mocno wytrąca mnie początek Pjerwiastka Niespodzianki, czyli zwykłe niemuzyczne nagranie. Niby to tylko parę sekund, ale przyznaję, że mi to zgrzyta. Podobnie jak rozdźwięk między pomysłem na poszczególne tracki – z jednej strony mamy wspominane synthy, z drugiej hiphopowe bity, z trzeciej sample z orkiestry dętej, z czwartej remiksy nagrań z przypadkowych kaset, z piątej odgłosy natury. I tak dalej. Zestaw mocno psychodeliczny, w dodatku w toksyczny sposób. Każde z osobna jest bardzo spoko, ale jako całość – niezbyt się klei.
Jeśli chcieć znaleźć moment, w jakim można puszczać na przykład Fantazjuję o Odpoczynku albo wymieniany już Ekranik..., to jest on mniej więcej ten sam, co moment na puszczanie piosenki Matki Furtka albo Krew MLODEGO KOTKA.
Implo Wizja! dzięki bazowaniu na synthach zdaje się trochę retro, a trochę futurystyczna. Nie jestem pewien, w którą konkretnie stronę miałoby to iść, bo z jednej strony – niektóre partie kojarzą się z elektronicznym popem typu Miami Vice, a inne z kosmiczno-technologicznymi odpałami typu Saints Row IV.
No i wszystko byłoby fajne, ale z rytmu słuchania mocno wytrąca mnie początek Pjerwiastka Niespodzianki, czyli zwykłe niemuzyczne nagranie. Niby to tylko parę sekund, ale przyznaję, że mi to zgrzyta. Podobnie jak rozdźwięk między pomysłem na poszczególne tracki – z jednej strony mamy wspominane synthy, z drugiej hiphopowe bity, z trzeciej sample z orkiestry dętej, z czwartej remiksy nagrań z przypadkowych kaset, z piątej odgłosy natury. I tak dalej. Zestaw mocno psychodeliczny, w dodatku w toksyczny sposób. Każde z osobna jest bardzo spoko, ale jako całość – niezbyt się klei.
Jeśli chcieć znaleźć moment, w jakim można puszczać na przykład Fantazjuję o Odpoczynku albo wymieniany już Ekranik..., to jest on mniej więcej ten sam, co moment na puszczanie piosenki Matki Furtka albo Krew MLODEGO KOTKA.
Smoq
Komentarze
Prześlij komentarz