Przejdź do głównej zawartości

Słucham nocą starych płyt


Nie mogę się zdecydować, czyli słów kilka o wydanym we wrześniu albumie FIBS Anny Meredith. Tekst pierwotnie ukazał się na fanpeju Tygodnika Muzycznego Radia Aktywnego. Co jakiś czas będę tu takie teksty wrzucał, więc proszę się nie dziwić.

To już trzecia solowa płyta tej brytyjskiej artystki na przestrzeni ostatnich czterech lat. Tym razem dostajemy czterdzieści cztery minuty neurotycznego miksu skaczącego między muzyką elektroniczną różnego typu, neoklasyczną, a nawet rockową. Czasem można odnieść wrażenie, że na playlistę przez przypadek wdarł się utwór zupełnie niepowiązany z "FIBS". Nic bardziej mylnego. Chociaż, jeśli mam być szczery, nie do końca rozumiem te wstawki – na przykład do teraz nie wiem, jak utwór "Limpet" ma się do reszty albumu. 


Elektronika jest tu bardzo rozedrgana, wędruje po gęstych synthach (momentami wręcz po synth popie!), disco wyjętym z lat 80., skocznym electropunku, wyciszonym ambiencie czy poszatkowanym footworku. Dynamika jedenastu kompozycji jest zatem całkiem zróżnicowana. Jeśli dodamy do tego wspomniane neoklasyczne zagrywki i towarzystwo pojawiających się tu i ówdzie gitar – efektem końcowym jest album niezdecydowany. A może nieprzewidywalny? 

Jeśli "FIBS" miałoby być ścieżką dźwiękową w filmie, byłoby to albo coś bardzo futurystycznego, albo coś czerpiącego z podobnych źródeł, co Nicolas Winding Refn, reżyser produkcji takich jak "Drive" czy "Neon Demon". Nie brakuje bowiem momentów trzymających w napięciu, pozornie lekkich ("Inhale Exhale") i balansujących na granicy chwytliwego tanecznego rytmu ("Divining"). Między nimi przemycone zostały kompozycje duszne i pompatyczne ("Bump"). Ostatnią grupę stanowią te, które brzmią jak misternie utkane delikatnie sieci ("moonmoons" czy "Ribbons"). 


Ta nieoczywistość, niemożność prostego przyporządkowania gatunkowego czy estetycznego "FIBS" sprawiła, że album ten trzyma się blisko mnie od rana do wieczora już od piątku. Podaję go tutaj na tacy jako ciekawe zjawisko, które kusi i intryguje, a jednocześnie bardzo nagradza tę chwilę słabości, w której po niego sięgamy. Miłego słuchania.

Smoq
PS. Tytuł stąd.

Komentarze

Najczęściej czytane

Wywiady w Czwórce – Sprzężenie Zwrotne

  Tak, tak, na blogu rzadko kiedy coś się pojawia – ale to nie znaczy, że nie działam. W Czwórce  obecnie możecie mnie słuchać co najmniej trzy razy w tygodniu, niemal za każdym razem idzie za tym wywiad. W tym poście nadrobię linki i krótkie wpisy o rozmowach w audycji Sprzężenie zwrotne, którą prowadzę razem z Michałem Danilukiem. Zacznijmy od foty, która ilustruje ten post. W lutym wpadł do nas Artur Rojek , z którym rozmawialiśmy, a jakże, o OFF Festivalu . Było to na początku ogłoszeń zbliżającej się edycji, więc zahaczamy o paru znanych wtedy wykonawców, a od tamtej pory grono znacznie się poszerzyło - między innymi o Portrayal of Guilt, Lambrini Girls, Hinode Tapes, Wednesday Campanella, Panchiko czy Pa Salieu. Tu link do rozmowy na stronie Czwórki -  OFF Festival 2025. Artur Rojek: uderzamy do odbiorcy, który jest zaangażowanym słuchaczem [WIDEO] . Cofamy się teraz do listopada. Wtedy, niewiele po festiwalu Great September, nasze studio odwiedziła Heima , to przy ...

Wywiady w Czwórce – Studio X

  Jesienią rozpoczęliśmy w Czwórce zupełnie nowy cykl audycji: Studio X , program poświęcony muzyce eksperymentalnej i zapraszający małymi kroczkami do zainteresowania się odbudowywanym Studiem Eksperymentalnym Polskiego Radia . Legendarnym miejscem, które powróci w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Żeby było weselej - okazało się, że słynny Czarny Pokój znajdował się naprzeciwko naszego zwykłego studia! Rozmowy przeprowadzone w tej audycji znajdziecie na Spotify - link - oraz na specjalnej darmowej platformie podcastowej Polskiego Radia - link . Ponownie zaczynam niechronologicznie, a to dlatego, że na zdjęciu widzicie Antoninę Car i Niczos . Dziewczyny weszły ze sobą we współpracę w ramach projektu zainicjowanego przez Up To Date Festival, a jeśli Nikę znacie przede wszystkim z jej działalności ze Sw@dą, to tu usłyszycie jednak coś innego. Wspólnym mianownikiem jest pudlaśka mova, jasne, ale brzmienie różni się w ogromnym stopniu. Więcej o tym:  Antonina Car i Nic...

Moja rakieta spoza twojej ligi

Nieprzypadkowa premiera w wyjątkowy dzień, czyli 20 kwietnia. Nowe wydawnictwo spod szyldu Opus Elefantum Collective, a więc  Astrokot oraz album Astrokot i Przyjaciele z Odległych Galaktyk , to kolejna – po demie Pierwszy Kot w Kosmosie – próba podejścia tego artysty do psychodelicznego space ambientu. Dwudziesty kwietnia to w ogóle była kocia data: tego dnia ukazało się też collabo młodego kotka z niemym dotykiem , powiedziałbym, że nawet bardziej psychodeliczne od Astrokota. A może nie, może po prostu w innym stylu – to akurat niezaprzeczalne. Trzeciego kwietnia wyszedł natomiast Thundercat... No, taki miesiąc. Anyways. Przez blisko półtora roku od wspomnianej demówki wydanej przez Przesadę Marian Mazurowski występował tu i tam na żywo (historię  można prześledzić na fanpejdżu ) oraz grał na przykład w Dyson Sphere . Teraz, trzy dni temu, do internetu trafił też improwizacyjny album Praca, Flaga, Konstytucja, a tam między innymi utwór no name  na...