Przejdź do głównej zawartości

Dzisiaj cieszą mnie z chłopakami akcje na wolno


Tym razem mam jak napisać o czymś, czemu patronuję. Kolejny koncert z cyklu UnderSound, tym razem na Chłodnej 25, zajął sobotni wieczór w drugim dniu lata. Zagrali: Mops, Dopustim, Pold i DJ STK. Tym tekstem wracam nareszcie na bloga.

To najpierw może o tym, czym jest UnderSound. To zajawkowicze, studenci, którzy chcą promować małe, debiutujące zespoły i bookować im koncerty. A, no tak – jeśli chodzi o formę, to jest to przede wszystkim cykl, za każdym razem gra kilka różnych zespołów czy wykonawców. Pierwotnie wzięli się z warszawskiej SGH, ale obecnie to już chyba autonomiczna sprawa.

Tym razem zawitali na Chłodną, a ja – w towarzystwie innych fajnych ludzi – podjąłem się patronatu. Dla lepszych fotek i filmów zajrzyjcie na facebook wydarzenia, bo o moim telefonie to szkoda gadać.

Sorka za nie zawsze entuzjastyczny ton, ale bywały dni z humorem lepszym niż wczoraj i dziś.





Wydarzenie zapowiedział Tytus (@musictd) z UnderSoundu, obecny na pierwszym zdjęciu. Otwierający koncert zagrał duet Dopustim, czyli dwóch gości z Ukrainy, grających alternatywny rap, tj. osadzony na bitach i żywej gitarze. Od razu mówię, że dla mnie* dość istotną barierą był tu język, bo nie rozumiałem niemal ani słowa z tekstów, co bywa całkiem istotne. Jeśli jednak chodzi o brzmienie, to było spoko – skojarzenia z rapcorowymi  czy numetalowymi bandami z przełomu wieków same się narzucają.

Jesteśmy jednak kilkanaście lat później. I o ile nie jestem jakimś maksymalnym piewcą trzymania się z muzycznymi trendami, aktualizowania swojego brzmienia w jak największym stopniu i tak dalej, to muszę powiedzieć, że taka forma jest jednak dość archaiczna, mimo wspomnianych wyżej bitów*. Oprócz tego ogólnie było w porządku, ale – może to kwestia wspomnianej bariery językowej – po pewnym czasie miałem wrażenie, że jest trochę mało różnorodnie. Nadal jednak myślę, że warto ich śledzić, bo ciekawe, co będzie dalej.

Zespół był kontaktowy, a publiczności nie brakowało – było to o tyle miłe, że całkiem sporo osób zostało do końca, a nie poszło do domu po koncercie ziomków.




Po kijowsko-lwowskim duecie swoje miejsce na scenie zajął Pold, młody śląski producent. Tym razem trudno mi powiedzieć, czy to było dobre, czy było średnie, czy było złe, bo to po prostu nie mój typ muzyki. Utwory łączące w zaprezentowany wyżej sposób* "elektronikę, soul, jazz, trip-hop i wiele więcej" traktuję raczej jako wakacyjniaki, którym nie poświęcam za dużo uwagi.

Nie mogę zatem powiedzieć, żeby występ tego DJ-a jakoś mnie ekscytował. Nie umiem zająć swojej uwagi taką muzyką, mogę ją sobie puścić jako przyjemne tło do jakiejś innej, bardziej zajmującej czynności. Jak na to – okej, w swoim gatunku prawdopodobnie jest w porządku. Nie ma się jednak czym ekscytować.





MopSie pisałem już niejednokrotnie, ale chyba i tak wypada przedstawić. Zdaje się, że obecnie oficjalnie są tercetem, lecz zagrali w czwórkę, bo wraz z nimi na scenę wkroczył Timone. Wydali do tej pory tylko jeden numer (publicznie spytam, bo kuluary sobie, a tekst sobie – panowie, kiedy kurwa coś nowego? Jakiś jeszcze jeden singiel?), co jak na trzeci rok działalności w nowym składzie nie jest zbyt imponującą liczbą.

Ale, oczywiście, koncertu nie gra się jednym, tym samym, ciągle linkowanym trackiem. Nie jestem pewien, ile to w sumie zajęło, ale trwało wystarczająco, żeby publiczność wyglądała, jakby wyszła spod prysznica – a to z dwóch powodów: po pierwsze, wentylacja w salce nie daje rady; po drugie, no ponaparzaliśmy się tam trochę. Wiem, że były grane dwa nowe utwory. Mimo chwilowych problemów technicznych sprostali hype'owi.

Jeśli chodzi o występy na żywo, to MopS to bardzo dobra marka. Nie wiem, ile kalorii spalają w ich trakcie poszczególni członkowie zespołu, ale dzienne zapotrzebowanie pewnie schodzi. Tu wraca też wątek postępu, o którym wcześniej wspomniałem: akurat ci goście ciągle szukają, ich muzyka opiera się na żywych perkusji i basie, na bitach i na charakterystycznym flow CB-iego, ale trudno tu przypisać gatunek. Jest rap, niektóre momenty wchodzą w hardbass, ale inne... no właśnie, nie wiadomo. I chyba o to chodziło. Zajrzyjcie na ich insta, tam trafiają się sneak-peeki, dziś można jeszcze zobaczyć przebitki z wczorajszego występu.

Warto czekać, aż kiedyś ukaże się coś więcej, choć trochę długo już to trwa.

Na tym koniec oficjalnej części wydarzenia. Przed nami afterparty.





Na zakończenie wieczoru zagrał DJ STK. No i tutaj niby też mamy ten problem, co przy Poldzie, czyli że nie jest to moja muzyka. Różnica, dość duża, polega na tym, że STK gra bezpośrednio pod zabawę. Gdyby nie to, że byłem zaorany po MopSie, pewnie sam bym wszedł na parkiet, a tak to popatrzyłem sobie na ludzi.

Szkoda, że tak dużo osób zostało na górze, w kawiarni CH25. Karol był tak entuzjastyczny, że autentycznie przykro mi się zrobiło, jak bardzo wzywanie ludzi na ostatni koncert nie zadziałało. Mimo to: STK zagrał dla tej garstki, która przyszła, jakby robił imprezę dla wielotysięcznej publiczności i chwała mu za to.

I to by było na tyle, jeśli chodzi o UnderSound na Chłodnej. Było opóźnienie, było gorąco, było całkiem tłoczno, ale było też udanie. Koniec i bomba, a kto nie był, ten trąba, że tak pozwolę sobie sparafrazować zakończenie pewnej uwielbianej przez wiele osób – a moim zdaniem takiej se – książki :~~)

Smoq
PS. Tytuł stąd.
PS2. Za część zdjęć dziękuję Oli.
PS3. Niedawno byłem na wywiadzie w Radiu Aktywnym, wrzuciłem zapis na Mixcloud. Parę razy wkradł się dźwięk powiadomienia z fejsa, ale ogólnie się nagrało.

Komentarze

Najczęściej czytane

Kiedyś skinheadzi i punki, teraz futbolowe gangi

No dobra, piątek, pobiegane. To teraz rozejrzyjmy się po rzeczach do przesłuchania. O, no tak, przecież mamy zapowiedzianą epkę Escape Control , wydawnictwo self-titled. Sześć numerów, z których część można było poznać wcześniej na YouTubie. Tych gości z Krakowa poznałem akurat na naszym festiwalu licealnym, ale dobre i to – źródło to źródło. Pamiętam, że ich koncert był całkiem spoko, trochę zdarłem sobie gardło, gdy pełen entuzjazmu brałem udział we wspólnym śpiewaniu z publiką. A, bo ścigaliśmy się z koleżanką, kto głośniej zakrzyknie "Escape Control", to dlatego. Wygrałem. Sprawdziłem ich potem na YouTubie, zapisałem, polubiłem na fb i tak dalej. Wygląda na to, że wzajemnie się zapamiętaliśmy, bo parokrotnie widziałem lajki Jaśka Rachwalskiego na peju. No dobrze, ale ad rem. Jak wspomniałem we wstępie, epka liczy sobie sześć numerów. W tym cztery są po angielsku, dwa po polsku, a jeden z tych to zapis live session. Całość zamyka się w dwudziestu pięciu

Miękkie piersi, twarde narkotyki

Nagle znikąd pojawia się nowa płyta  Taco Hemingwaya , czyli Café Belga . Tym razem nasze zdania były podzielone, więc tekst będzie w formie dialogu, rozmowy, a nie zwykłej recenzji. I to tak samo niespodziewane, jak i samo wydawnictwo. Dwaj piękni i młodzi mężczyźni z Warszawy postanowili odsłuchać nowego Filipa Szcześniaka, znanego raczej jako  Taco Hemingway . Jednemu siadło, drugiemu niezbyt. I teraz rodzi się pytanie - jak o tym napisać, gdy obaj mają swój udział na Odbiorze? Odpowiedź jest dość prosta. Można wejść w polemikę. Można było też upublicznić dwa niezależne od siebie teksty, lecz po bardzo długiej (jakaś minuta) naradzie postanowiliśmy pójść raczej w tę stronę. SMOQ Zacznijmy od tego, że obaj sądzimy, że TACONAFIDE to szajs. Po prostu nijak nie wchodzi, no i na to nie ma rady. Jakkolwiek mi Szprycer czy Wosk  weszły, za to Marmur czy wychwalana Umowa o dzieło już niezbyt. Co do Trójkąta warszawskiego raczej się zgadzamy, że był sztosem lirycznym i prod

Jakieś sto tysięcy słow na tym betonie zapisałem

W ostatni czwartek ukazał się pierwszy nowy singiel zapowiadający nadchodzący album duetu SARAPATA . Radical Kindness to więcej niż jeden numer - w tym przypadku jest to koncepcja idąca za całym krążkiem. Jeszcze w środę spotkaliśmy się w Czwórce, by o tym pomyśle porozmawiać. Efekty poniżej. Moim gościem w Muzycznym Lunchu był Mateusz Sarapata, rozmawialiśmy jeszcze przed oficjalną premierą Radical Kindness , ba, nawet przed prapremierowym pokazem w Kinie Kultura. Robi się z tego piramida, więc może zostańmy przy tym, że oto klip w reżyserii Sylwii Rosak: I jeśli pamiętacie prześwietną EP1  z 2021 roku, to po pierwsze: powraca chłód, który mi kojarzył się zawsze z górskim strumieniem, ale tym razem jest to dużo łagodniejszy nurt. Po drugie: gościnnie ponownie słyszymy tu Marcelę Rybską, a i wspomnianą reżyserkę możecie kojarzyć dzięki klipowi do Rework . Całą rozmowę możecie znaleźć tu:  SARAPATA: "Radical Kindness" to manifest bycia dobrym dla siebie i dla świata . Niedługo