Przejdź do głównej zawartości

Odleciałem jak młody pilot Pirx


Panowie, czteroosobowy skład, z którego najbardziej mimo wszystko znam występujących solowo Adonisa i D A V I C I I-ego, na sam koniec roku uraczyli nas kolejną płytką. Niedawno nadrobiłem ich "Zerwane EP", a z ich pojedynczymi projektami jestem na bieżąco, dlatego teraz czas przyjrzeć się najnowszemu longplayowi – Full Automatik.

Obaj wspomniani panowie kojarzą mi się doskonale – są autorami jednych z najlepszych epek tego roku, niezależnie od jego pory. Niezmiennie przyjazne, brzmieniowo, niezmiennie szklane, niezmiennie ostre słowem. Czemu szklane? Bo są niesamowicie gęste, spowalniają wszelkie możliwe ruchy, kojarzą mi się z roztopionym mętnym szkłem. Czemu ostre słowem? Bo, jak niejedno z ostatnimi czasy recenzowanych wydawnictw, nie pierdolą się w tańcu, gdy w tekstach mowa o byciu przegrywem i gdy już można rozróżnić wyrazy.


A, tak, to kolejna rzecz z Trzech Szóstek, jestem monotematyczny. Wynika to trochę z braku czasu na eksplor, trochę z ogólnej jakości wydawnictw stamtąd, a trochę z ciekawości, co wyjdzie tym razem. Kto by się spodziewał, wyszło bardzo dobrze.

Śnieg, śnieg. Osiedle Saska. Zaczęła mi się przerwa świąteczna. Otóż dzisiaj się trochę wigilijnie rozpadało, wreszcie pojawił się biały osad, którego pewnie jutro nie będzie. Trasa była cokolwiek skomplikowana: pierwszy raz odwiedziłem czeski lokal pod warszawskim Poniatem (trafiłem na urodziny klienta połączone z wigilią), a potem pewną sympatyczną kawalerkę, by następnie podejść tu piechotą, wykłócając się m.in. o Linkin Park i Manchester United. To idealny background dla recenzji Panów.

Nieważne, przyjechał nocny.

Dotarłem już na Politechnikę, a najbliższy autobus mam za pół godziny. Z nieba dalej kurwi złem, które natychmiast roztapia się na kapturze. Jest blisko trzeciej. Dobra, to dalej spaceruję, w końcu co mam do roboty? Wymyśl swą przyszłość, jesteś zwycięzcą. Plac Unii Lubelskiej. Ile razy słuchałem już Full Automatik? Sporo, a wyszło dopiero dziś. Wczoraj. Obecne dzisiaj – 21 grudnia – to już szósta rocznica końca świata według Majów, gdyby ktoś nie pamiętał.

Dobrze, do płyty.


Całość trwa niewiele ponad pół godziny, także nie idzie się zmęczyć. Dziesięć utworów, z czego trzy to raczej krótkie przerywniki trwające w okolicach dwóch minut. Ale jest w nich jakość. Jeśli słyszeliście solowe wydawnictwa W sercu pozostaje tylko to, co wypalone ogniem oraz Wiosenna ofensywa nie trwa dłużej niż do letnich wakacji EP, to wiecie, jakiej dusznej synthowej podróży a la Space "Magic Fly" się spodziewać. Aspekt długości tytułów omińmy.

Tutaj ponownie niezbyt zrozumiemy teksty, przynajmniej nie z marszu, taki styl. Skoro tak, to przede wszystkim należy skupić się na melodii wokali. Pamiętajmy, że tym razem najważniejsze jest brzmienie nawiązujące do syntezatorowego popu lat 80. i 90., lecz z zewnętrzną perspektywą wymuszoną czasem. O ile na przykład taka Surowa Kara Za Grzechy w pewnej mierze była pastiszem, to tutaj jest raczej na poważnie. Ostatecznie przy kolejnym odsłuchu da się rozróżnić słowa.

Tu nic nie będzie się specjalnie wwiercać w ucho. Mamy erę kolorofonów, brzydkich fryzur i jeszcze gorszych wąsów.


Mam dwa ulubione numery z tej płytki. Będą to: singiel, Bez odwrotu, oraz numer trzy, czyli Pan Incognito. Pierwszy jest leniwy i łagodny, co dziś wyjątkowo mi się przydaje, zawiera bardzo ładne harmonie w dwugłosowym wokalu, a drugi wydaje mi się na przestrzeni albumu, hm, najnowszy? Zniekształcony głos jest niemal niezrozumiały, ale po lepszym wsłuchaniu ze słów wychodzi niesamowity ciężar. Nieco pocięte brzmienie zwraca szczególną uwagę.

Także taki koniec roku. Panowie nareszcie wydali kolejny krążek, znowu utrzymując i tak wysoki poziom. To jednak muzyka raczej na bardzo konkretny nastrój, przynajmniej taką mi się wydaje, dlatego nie jest uniwersalna. Musi być późno, muszę być zmęczony, musi się nie chcieć żyć. Wtedy można puścić sobie tego zdradzieckiego przyjaciela, który pod płaszczykiem dość słodkiego instrumentalu wbija nóż tekstami.

  • Muzyka: 9/10
  • Wokal: 8/10
  • Słowa: 8/10
  • Produkcja: 8/10
  • Total: ~8,3/10

Smoq
PS. Tytuł stąd.

Edit: Słusznie została mi zwrócona uwaga, że Panowie to nie tylko Adonis i D A V I C I I. Chciałem poprawić błąd, bo faktycznie skupiłem się na nich dwóch, wręcz dosłownie przez pomyłkę podałem nieprawdziwą informację, ale nie udało mi się samodzielnie znaleźć aktualnych informacji o pełnym składzie. Popytałem, i o ile o konkrety dalej trudno, to  oficjalna poprawka: w ramach Panów grają cztery osoby. Mea culpa.

Komentarze

Najczęściej czytane

Poczułem zapach, który znam dobrze

Rok temu nie napisałem nic o wrażeniach z pierwszego razu na festiwalu Primavera Sound w Barcelonie, ale teraz całkiem dobrze wrzucało mi się krótkie notki na fanpejdż, więc postanowiłem skrobnąć coś więcej. Uwaga, będzie długo. A zatem – łapcie, to będzie absolutnie subiektywne podejście do największej imprezy, na jakiej w życiu byłem. I to nie są przypadkowe słowa, bo według organizatorów w tym roku Parc del Forum odwiedziły 293 000 ludzi, czyli o dwadzieścia tysięcy więcej niż poprzednio. To ponad jeden cały OFF Festival różnicy. Każdego dnia na terenie pojawiło się mniej więcej tyle osób, co na zsumowanym Openerze. I dało się to odczuć, bo kolejki były nieco dłuższe, a tłumy pod scenami większe. Na Wet Leg na przykład nie udało mi się wcisnąć, bo zanim przypłynąłem z maina na Cuprę wszystko się już zapełniło, nawet stać nie bardzo było gdzie. Robi to wrażenie, ale też jednocześnie jest dość upierdliwe. Odczuwalny był też inny rozkład narodowościowy. Poprzednio słyszałem sporo język...

Wywiady w Czwórce – Studio X

  Jesienią rozpoczęliśmy w Czwórce zupełnie nowy cykl audycji: Studio X , program poświęcony muzyce eksperymentalnej i zapraszający małymi kroczkami do zainteresowania się odbudowywanym Studiem Eksperymentalnym Polskiego Radia . Legendarnym miejscem, które powróci w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Żeby było weselej - okazało się, że słynny Czarny Pokój znajdował się naprzeciwko naszego zwykłego studia! Rozmowy przeprowadzone w tej audycji znajdziecie na Spotify - link - oraz na specjalnej darmowej platformie podcastowej Polskiego Radia - link . Ponownie zaczynam niechronologicznie, a to dlatego, że na zdjęciu widzicie Antoninę Car i Niczos . Dziewczyny weszły ze sobą we współpracę w ramach projektu zainicjowanego przez Up To Date Festival, a jeśli Nikę znacie przede wszystkim z jej działalności ze Sw@dą, to tu usłyszycie jednak coś innego. Wspólnym mianownikiem jest pudlaśka mova, jasne, ale brzmienie różni się w ogromnym stopniu. Więcej o tym:  Antonina Car i Nic...

Światła gasną, chcę tylko zasnąć

  Muzyki Nath możemy słuchać już od około dwóch lat - od momentu kiedy na Soundcloudzie pojawiły się jej pierwsze kawałki. Od początku było wiadomo, że jej styl to mieszanka lo-fi hip-hopu i łagodnego śpiewania, czyli ścieżka dźwiękowa do wyluzowania, wykonywana raz po polsku, a raz po angielsku. Pod koniec sierpnia ukazał się jej debiutancki album zatytułowany „Nathing” . Dołączyłem do inicjatywy OFF MINE, czyli offfestiwalowego cyklu tekstów nadsyłanych przez fanów tego wydarzenia. Obok bardzo fajnego artykułu admina Hałasów i melodii na temat brexitcore'u ( polecam! ) zacznie się pojawiać więcej tekstów, zarówno recenzji, jak i felietonów, między innymi od innych autorów pejów, więc tym lepiej i ciekawiej, że możemy współtworzyć takie miejsce.  Jeśli chodzi o Nath, to śledzę ją mniej więcej od początku roku, kiedy pierwszy raz zagrała na Chłodnej 25 koncert zorganizowany przez SKY/Unicorn Booking – akurat na nim nie nie było. Gdy drugi raz grała z tego powodu, tym razem w ...