Przejdź do głównej zawartości

Znowu jadę do ciebie sam


Płyta została opisana już na samej okładce. To w zasadzie wszystkie najważniejsze informacje, jakie są komukolwiek potrzebne. Reszta jest względna, subiektywna. Dziś o albumie Małomiasteczkowy, trzecim w karierze Dawida Podsiadły.

Trudno nie znać singla promującego całość. Tytułowy Małomiasteczkowy wbił się już dość mocno w świadomość słuchaczy, bardziej lub mniej pozytywnie, ale jednak. Gdy wyszedł, pisałem na fanpage'u, że denerwuje mnie to jęczenie ze wstępu. To się nie zmieniło. Ogólnie jednak track uważam za przyjemny, dlatego to jemu zawdzięczamy dzisiejszy tytuł.


W ramach promocji albumu Podsiadło odpalił też drugie konto na Instagramie: poza standardowym @dylanwishop działa również @maloprofilowy. Stamtąd można było dowiedzieć się na przykład o tym, że Dawid posiedzi w kiosku pod Pałacem Kultury, gdzie można będzie kupić płytę.

No i fajnie. Glosnoiwyraznie.pudelek.pl pozdrawia.

Do samego Dawida mam raczej przyjazne podejście. Nigdy specjalnie nie kochałem jego muzyki (poza Curly Heads, które katowałem), uważałem ją za bardzo dobry pop, ale zwyczajnie nie w moim stylu. To kolejna osoba, o której mogę co nieco powiedzieć w kontekście wspomnień z Męskiego Grania, w tym wypadku edycji z 2014 roku: prywatnie mnie urzekł. Przypomnijmy, że wygrał X Factor (eh) w młodym wieku, a jego płyty odniosły sukces. Mimo tego wtedy był kompletne niezmanierowany, zupełnie normalny. I tak powinno być.

Koniec ploteczek, czas na płytę.

Zgodnie z okładką, na prawie czterdziestominutowy materiał składa się dziesięć piosenek. Zaskoczeń nie będzie - to następny krok po materiale z Annoyance and Disappointment, dalej ten sam styl. Kojarzę, że z założenia płyta miała być bardziej taneczna i rozrywkowa (szybkie przelecenie po wywiadach potwierdza taki zamiar), a w dodatku - odważnie - cała po polsku. Odważnie o tyle, że do tej pory tak u niego nie było. Dawid nie kryje też, że miało być mainstreamowo i z hitami, ale z szacunkiem do siebie.

Czy się udało?


Jasne, że tak. Chwytliwe numery to w jego dorobku nic nowego, a moim zdaniem nigdy nie było to żadne chamskie badziewie. Tym razem też jest dobrze, choć całość minęła się z założeniem taneczności. Muzyka nie jest najbardziej ambitna, jak się da, to raczej kolejny elektroniczno-synthowy (to drugie momentami) pop, a czasem nawet nieco hiphopowe beaty - niezmiennie przystępne dla ucha. Teksty mówią co nieco o jego, bądź co bądź, dopiero dwudziestopięcioletnim życiu. Dlatego słowa są nieskomplikowane, bezpośrednie, momentami dość szczere - Dawid przyznał, że niektóre utwory oparte są na jego własnych przeżyciach.

Ciekawym spośród numerów jest pierwszy - Cantate Tutti można potraktować jako wokalną rozgrzewkę, bo wokalista artykułuje jedynie bliżej nieokreślone dźwięki. Trofea są dość przewrotne, melodia i rytm są totalnie mainstreamowe, a jednak tekst mówi przede wszystkim o zmęczeniu popularnością: nie zrobię zdjęcia / nie podpiszę tobie płyt / nie mogę zmieścić historii waszych żyć

Podsiadło, wbrew własnemu tekstowi, nie marudzi jednak jak miastowa młodzież. Nie ma tu roszczeniowych narzekań i zmanierowania. To dlatego zaakcentowałem na początku wrażenie, jakie zrobił na mnie prywanie - bo to się odbija w jego twórczości.

Trzeba zwrócić uwagę na jeszcze jedną ważną rzecz: Bartek Dziedzic wyprodukował Małomiasteczkowego perfekcyjnie. Serio, trzeba mieć dobre wyczucie, by zarejestrować wszystko w dobrej jakości, ale nie pozostawić wrażenia odizolowania albo sterylności nagrań. Tu też props.

Ostatecznie album jest naprawdę bardzo dobry. Z przyjemnością mogę go polecić. Nie urywa dupy muzycznie, lecz wszystkie pozostałe kategorie punktuję wysoko. Faktycznie, to najlepszy dotychczasowy album Podsiadły.
  • Muzyka: 6/10
  • Wokal: 8/10
  • Teksty: 8/10
  • Produkcja: 10/10
  • Total: 8/10
Smoq

PS. Dziś na facebookowym profilu Patricka the Pan (warto wspomnieć też o jego płycie) pojawiła sie informacja, że Piotrek Madej dołącza do koncertowego składu Dawida.

PS2. Rzadko zdarza się, żeby okładka albumu tak ładnie komponowała się z layoutem bloga. 

Komentarze

Najczęściej czytane

Kiedyś skinheadzi i punki, teraz futbolowe gangi

No dobra, piątek, pobiegane. To teraz rozejrzyjmy się po rzeczach do przesłuchania. O, no tak, przecież mamy zapowiedzianą epkę Escape Control , wydawnictwo self-titled. Sześć numerów, z których część można było poznać wcześniej na YouTubie. Tych gości z Krakowa poznałem akurat na naszym festiwalu licealnym, ale dobre i to – źródło to źródło. Pamiętam, że ich koncert był całkiem spoko, trochę zdarłem sobie gardło, gdy pełen entuzjazmu brałem udział we wspólnym śpiewaniu z publiką. A, bo ścigaliśmy się z koleżanką, kto głośniej zakrzyknie "Escape Control", to dlatego. Wygrałem. Sprawdziłem ich potem na YouTubie, zapisałem, polubiłem na fb i tak dalej. Wygląda na to, że wzajemnie się zapamiętaliśmy, bo parokrotnie widziałem lajki Jaśka Rachwalskiego na peju. No dobrze, ale ad rem. Jak wspomniałem we wstępie, epka liczy sobie sześć numerów. W tym cztery są po angielsku, dwa po polsku, a jeden z tych to zapis live session. Całość zamyka się w dwudziestu pięciu

Miękkie piersi, twarde narkotyki

Nagle znikąd pojawia się nowa płyta  Taco Hemingwaya , czyli Café Belga . Tym razem nasze zdania były podzielone, więc tekst będzie w formie dialogu, rozmowy, a nie zwykłej recenzji. I to tak samo niespodziewane, jak i samo wydawnictwo. Dwaj piękni i młodzi mężczyźni z Warszawy postanowili odsłuchać nowego Filipa Szcześniaka, znanego raczej jako  Taco Hemingway . Jednemu siadło, drugiemu niezbyt. I teraz rodzi się pytanie - jak o tym napisać, gdy obaj mają swój udział na Odbiorze? Odpowiedź jest dość prosta. Można wejść w polemikę. Można było też upublicznić dwa niezależne od siebie teksty, lecz po bardzo długiej (jakaś minuta) naradzie postanowiliśmy pójść raczej w tę stronę. SMOQ Zacznijmy od tego, że obaj sądzimy, że TACONAFIDE to szajs. Po prostu nijak nie wchodzi, no i na to nie ma rady. Jakkolwiek mi Szprycer czy Wosk  weszły, za to Marmur czy wychwalana Umowa o dzieło już niezbyt. Co do Trójkąta warszawskiego raczej się zgadzamy, że był sztosem lirycznym i prod

Słyszałem, że coś mruczysz, więc powiedz to reszcie sali

To już czwarta edycja, w dodatku całkiem blisko, a ja tu dopiero pierwszy raz. No nic, kiedyś trzeba zacząć. Grodzisk Mazowiecki – jak zwykle – Park Skarbków – tym razem – i muzyka na żywo – o to chodzi: Bajzel , Nagrobki , Mikołaj Trzaska oraz Lech Janerka . Przed wami krótka relacja z Festiwalu Mięty Pole .  Na początek przyznam, że wczorajsza wizyta w Grodzisku była trochę walką na zasadzie: malutka scena vs ja, niewyspany i skacowany. Ale nawet to niczego mi nie popsuło, bo przynajmniej była ładna pogoda – jeszcze nie taki upał, jak znowu dziś, ale bardzo ciepło i słonecznie. Grodzisk Mazowiecki sam w sobie trochę mnie zaskoczył, bo obok wymarłego deptaka rodem z miejscowości ożywających tylko w czasie danego sezonu znajduje się w nim sporo fajnie ogarniętych zielonych miejsc, tj. skwerów czy parków, w tym, oczywiście, Park Skarbków, w którym trochę posiedzimy. Czym jest Mięty Pole? Wyciągając fragment wywiadu FYH z Krzysztofem Rogalskim, organizatorem: Zadaniem festi