Przejdź do głównej zawartości

Ostrava 1377


Są sobie Czechy. I tam też gra się muzykę. Tak, naprawdę. Do nas zbytnio się ona nie przebija, a nawet jeśli już się udaje – cóż, ogólnokrajowe hity to nie są. A może czasem szkoda. Dziś o osobie, której udało się zdobyć pewną pozycję na polskim rynku, czyli o Jaromirze Nohavicy i płycie Poruba.

Twórczość tego pana znam od dobrych kilku lat. Mniej więcej raz do roku zbieram się w stronę południowej granicy kraju, a tam, niedaleko czeskiej granicy, za każdym razem wspominam czeskiego barda. Od pojedynczych pozycji po nagrania koncertowe. Pamiętam też dość dobrze rok 2013, gdy w styczniu na pierwszym miejscu Listy Przebojów w Trójce był Minulost z płyty Tak mě tu máš. Teraz, gdy wyszła Poruba, sukces tamtego utworu powtórzyła polskojęzyczna Czarna dziura. Ale o niej później.


Czego można się spodziewać po tym albumie? Tego samego, co zawsze. Nohavica nagrał kolejną płytę totalnie w swoim stylu, choć z pojedynczymi wyjątkami. Klasyczny w jego przypadku zestaw - wokal, gitara, akordeon - pojawia się ponownie. Czasem dołączą klawisze. Zabiegów wokalnych nie ma się co spodziewać, jeśli zna się przekrój dotychczasowej twórczości barda. Ot, ładne melodie stanowiące dobre tło pod opowieść. Himalaje kojarzy mi się swoją skocznością ze starszym Ostravo. Utwory jak Kdo z nás czy Napořád są tak proste muzycznie, że trudno byłoby wymyślić coś jeszcze łatwiejszego. Łącznie 45 minut kolejnych kompozycji Czecha.

Gdzie zatem słychać nowości? W zasadzie w Najezdnici mamy więcej ludzi, przy instrumentach i jako chór. Empire State instrumentalnie niemal w ogóle nie brzmi jak Nohavica, akordeon nie pełni żadnej roli.

Czyli w sumie co otrzymuje słuchacz? Teksty. Skoro dobrze znamy formę, niech poruszy nas treść. I tak oto w pierwszym singlu dostajemy:
Propadám se tebou jako zdviž
Na Empire state
stále níž
do suterénu
Co według Tekstowo.pl tłumaczy się jako:
Zapadam się w tobie jak winda
W Empire State
coraz niżej,
do sutereny
Bariera językowa jest trochę problematyczna. O ile teksty angielskie rozumiem bez tłumaczenia, tak wiele z tych tu opisywanych zwyczajnie nie zostało jeszcze przełożonych. Czeski nie jest mi na tyle bliski, żebym poradził sobie bez polskich wersji, ale z tego, co udało mi się znaleźć, jak i z samego brzmienia, wynika refleksja. Bard postawił na raczej melancholijne przemyślenia (nie licząc wyjątków jak Himalaje czy Raz dva tři), przykładowo Natašo, lásko má (swoją drogą, pewien link do YouTube'a pozwala sądzić, że ta pozycja ma dużo więcej lat, niż mogłoby się wydawać) czy Lžou mi do očí (tu wspomagałem się, tfu!, translatorem). Z drugiej strony – dobrze, że płytę kończy Napořád, bo mimo wątpliwości wyrażanych przez podmiot jest tak pełen nadziei, a przynajmniej tak brzmi.

Swoją drogą, sam tytuł płyty jest znaczący. Jest dzielnica w Ostrawie, która tak się nazywa, a stamtąd właśnie pochodzi Jaromir. Wspomnienia, sentymenty, te sprawy.


Ciekawym smaczkiem jest Černá jama, a dokładniej – jej polska wersja, Czarna dziura. Oto ładna ballada o sposobach popełnienia samobójstwa, a raczej wadach tych dróg. Warto dodać, że Nohavica jako-tako mówi po polsku, choć przy przekładzie pracował tłumacz.

Co można powiedzieć o Porubie słowem podsumowania? Mamy to, co zwykle. Nic specjalnie nowego. Jaromir jest trochę jak AC/DC, czyli gra od lat tak samo (wyjątek: Kdo na moje misto? II ze ścieżki dźwiękowej do filmu Rok ďábla Petra Zelenki), choć inaczej, naturalnie. Tyle, że w tym wypadku mnie to kupuje, w przeciwieństwie do Australijczyków. Czy starzeje się jak wino? Nie. Dojrzewa, jakby czas go nie dotyczył, zupełnie negując jego upływ.

A řekne: tak mě tu máš.


  • Muzyka: 6/10
  • Wokal: 6/10
  • Słowa: 8/10
  • Produkcja: 7/10
  • Total:  ~6,8/10


Smoq

Komentarze

Najczęściej czytane

Ta rzecz tu się dzieje #24

   Uhhh, znowu wyszedł cykl dwutygodniowy. I tak to chyba będzie wyglądać w sytuacjach, gdy mam zajęte weekendy. Tym razem wpadłem na festiwal WROsound, o którym niżej, ale będzie też parę słów o nowych niezalowych singlach, zagranicznych zresztą też, oraz o paru radiowych wywiadach. Dwudziesty czwarty odcinek  Ta rzecz tu się dzieje  obejmuje posty od 11.07 do 24.07.2022. Na początek: śliczna okładka albumu Sling  autorstwa Clairo . Od kiedy byłem na 1/3 jej koncertu na Openerze zarzucam sobie jej muzykę średnio co dwa dni i pięknie mi siedzi. Dotychczas nie byłem specjalnym fanem tego jednego słynnego krążka, którym spamuje się swoje weekly charty na RYM-ie, a jednak na żywo Clairo mnie do siebie przekonała. Zarzućcie sobie przebój:  Clairo - Amoeba (YouTube) . Metro  wydało trzeci singiel, Gwiazdę . Czy odbiega ona od tego, co słyszeliśmy do tej pory, czyli od Fausta  i Mięsa ? Niekoniecznie. Instrumental podchodzi pod bardzo lekki shoegaze, al...

Wywiady w Czwórce – Studio X

  Jesienią rozpoczęliśmy w Czwórce zupełnie nowy cykl audycji: Studio X , program poświęcony muzyce eksperymentalnej i zapraszający małymi kroczkami do zainteresowania się odbudowywanym Studiem Eksperymentalnym Polskiego Radia . Legendarnym miejscem, które powróci w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Żeby było weselej - okazało się, że słynny Czarny Pokój znajdował się naprzeciwko naszego zwykłego studia! Rozmowy przeprowadzone w tej audycji znajdziecie na Spotify - link - oraz na specjalnej darmowej platformie podcastowej Polskiego Radia - link . Ponownie zaczynam niechronologicznie, a to dlatego, że na zdjęciu widzicie Antoninę Car i Niczos . Dziewczyny weszły ze sobą we współpracę w ramach projektu zainicjowanego przez Up To Date Festival, a jeśli Nikę znacie przede wszystkim z jej działalności ze Sw@dą, to tu usłyszycie jednak coś innego. Wspólnym mianownikiem jest pudlaśka mova, jasne, ale brzmienie różni się w ogromnym stopniu. Więcej o tym:  Antonina Car i Nic...

Imithe le fada

  Sezon letni obfituje w przeróżne imprezy, ale król jest tylko jeden. Parę słów o OFF Festivalu 2025  musiało się tutaj pojawić. Tym bardziej, że zapowiadało się na najmocniejszą edycję od lat. Czy te oczekiwania zostały spełnione? Czy na Scenie Eksperymentalnej przydałyby się kamizelki ratunkowe? Czy pod sceną główną powstała zapowiadana piramida z ludzi? O tym poniżej.   Zawsze śledzę OFFowe ogłoszenia ze sporą ekscytacją, ale przyznam, że tęskniłem za znaną formułą, czyli radiowym spotkaniem na żywo z Arturem Rojkiem i stopniowym odsłanianiem lineupu. Za każdym razem jest to też porcja parskania śmiechem, bo on ewidentnie specjalnie tak podprowadza artystów, by do samego końca nie było w pełni jasne, o kogo chodzi, a te wszystkie omówienia są dość zabawne, w tym dobrym, sympatycznym sensie.  Tak czy inaczej: już pierwsze wieści były grube. Fontaines D.C., Snow Strippers, Geordie Greep. Osobiście jarałem się tylko na dublińczyków, ale to po prostu obiektywnie są d...