Przejdź do głównej zawartości

Halo? Czesław Niemen?


Nagraj kilkanaście utworów Niemena na setkę. No nagraj, powodzenia. A jednak Zalewskiemu i zespołowi się tu udało. Ponad czterdzieści minut trudnego materiału za jednym podejściem. Warto też dodać, że to zbiór piosenek z przekroju repertuaru Niemena.

Krzysztofa Zalewskiego znamy od lat, od występu w Idolu, ale lepiej jednak od 2013 roku i premiery albumu Zelig. Od tamtej pory Krzysiek stale przewija się w różnym miejscach. Występy na festiwalach w roli muzyka koncertowego Brodki i Hey, pod własnym szyldem z zespołem i w formie solo act – to wszystko nie pozwala o nim zapomnieć. W roku 2016 wyszło Złoto, którym Zaleff już ostatecznie ugruntował swoją pozycję. 


W tym roku na festiwalu w Jarocinie uczczono dwie okazje: pięćdziesięciolecie płyty Dziwny jest ten świat oraz trzydziestolecie pierwszego występu Czesława Niemena na tymże festiwalu. Zalewski zgodził się wystąpić, jest bowiem wielbicielem artysty. Nie była to jednak przygoda łatwa, legenda polskiej muzyki w trakcie swojej kariery nie stroniła bowiem od eksperymentów. Była to więc dyskografia momentami niespójna i nierówna, a na pewno wymagająca i różnorodna.

Niektóre utwory prawdopodobnie trochę się zestarzały. Inne po prostu nie zgrywały się ze sobą. Konieczne zatem było ujednolicenie aranżacji. Zalewski zrobił to w swoim stylu, lecz z szacunkiem do oryginalnych koncepcji. Wyszło więc świeżo, festiwalowa publiczność przyjęła rzecz entuzjastycznie. Nowe aranżacje postanowiono utrwalić.

Mniej więcej to napisano o płycie w materiałach promocyjnych dostępnych na stronach sklepów internetowych. Teraz czas posłuchać i samemu się określić.


Na płycie pod numerem dwunastym znajdziemy minutową zapowiedź Piotra Metza podchodzącą z Jarocina. Jest ładnie i ckliwie, jest oddanie hołdu. Następnie wkracza koncertowy zapis wykonania Dziwny jest ten świat. Moje poczucie sentymentu wystrzeliło właśnie w kosmos. Poczułem się uskrzydlony obcowaniem z wielkim Artystą (przez duże "A") i wielkim Dziennikarzem (przez duże "D"). Nie, nie bądźmy Piotrem Metzem.

Płytę rozpoczyna Doloniedola, orygialnie z albumu spodchmurykapelusza. W porównaniu z wersją oryginalną jest dużo jaśniejsze, czystsze, mniej chropowate. To poniekąd kwestia różnic w procesie nagrywania, ale w dużej mierze głosu Zalewskiego i modyfikacji w instrumentarium. Dodana bowiem została iście krzyśkowa gitara, a klawisze wygładzono. Dużą zaletą tego utworu jest brak tego, czego obecność boli mnie w innych – czyli chórki. Nie chcę być zrozumiany źle: wiem, że są ważne, a Paulina Przybysz ma równie czysty głos, co główny wokalista. Chodzi raczej o to, że standardowo hejtuję obecność jej siostry, Natalii, wraz z jej skrzekiem. Myślę, że bez niej brzmiałoby to wszystko dużo lepiej.


Ona pojawia się już w Przyjdź w taką noc i towarzyszy słuchaczowi jeszcze nieraz. Również w następnym ikonicznym dla Niemena utworze Dziwny jest ten świat (tym razem mowa o wersji studyjnej). Okropieństwo. Ale w następnych już dobrze, niech będzie. Nadszedł już czas, najwyższy czas, nienawiść zniszczyć w sobie, w Statusie mojego ja jest to bowiem naprawdę nieinwazyjne. Sam utwór w nowej aranżacji różni się od oryginału, cóż, prawie trzydziestoma laty. Tak można określić tę różnicę. Brzmi też jak coś ze zwykłego repertuaru Krzyśka. Podobnie z Począwszy od Kaina

Tak, nowa dusza została nadana tym utworom. Dla prostego chłopaka jak ja te wersje niewątpliwie są dużo przystępniejsze od niemenowskich oryginałów. Mogą też być wstępem do zapoznania się z jego twórczością. Pewnie jest, że Zaleff zdał egzamin z wokalu. Tak, jakby go potrzebował. Co ciekawe, jedną z pierwszym moich myśli, gdy w 2013 roku w Chorzowie usłyszałem Jaśniej z Zeligu, był właśnie Niemen. Nie będę się uważał za wielkiego wizjonera ze względu na to, bo i czemu miałbym, ale czuję pewną satysfakcję. Ha. 

A jednak już w Kwiatach ojczystych jedna z sióstr Przybysz ponownie nie daje mi żyć. Trzeba jednak przyznać, że oddało to duch oryginału, w którym jedna z wokalistek z chóru miała podobny zaśpiew. Mimo wszystko nadal jest to akurat ten dzisiejszy głos, a on przebija się bardziej w duecie niż w sekstecie (według teledysku tyle było pań w starej wersji). No czysto śpiewa, ale ta barwa, ech. Nie mogę.

Wróćmy jeszcze na moment do wspomnianych z początku wersji live z Jarocina. Po cudnym wstępie dziennikarza Polskiego Radia na płytę wrzucono trzy numery – Dziwny jest ten świat, Począwszy od Kaina oraz Status mojego ja. Jeśli ktoś wątpił w Krzysztofa, myśląc, że ta studyjna setka może i tak była poprawiana, a nie zna jego innych dokonań, to będzie idealny argument za wokalistą. Da się nawet jako-tako usłyszeć rytmiczne oklaski publiczności. Jednak i tu nawiedza nas pani Natalia. To ja już wolę Guantanamo. Choć tam pewnie właśnie ją by mi puszczali.


Słowem podsumowania: unowocześnione aranżacje wyszły świetnie. Ułatwiły odsłuch utworów w dużej mierze skomplikowanych, ale też zespoliły koncepcyjny rozstrzał w jeden album. Niektóre nagrania mogą brzmieć dość sterylnie, nie mieć tego starszego winylowego pazura, co pewnej części odbiorców pewnie się nie spodoba. Ja jednak staram się nie być konserwatywny w muzyce, więc lubię taki rework. Zalewski doskonale dał radę i kompozycyjnie, i – co szczególnie ważne w momencie brania się za Czesława Niemena – wokalnie. Ja to ja, więc muszę się przyczepić do Natalii Przybysz, ale fanom się spodoba, a i ogólnie da się ją przeboleć. 

Jest to zdecydowanie bardzo przyjemna płyta.

  • Muzyka: 10/10
  • Wokal: 9/10
  • Teksty: 10/10
  • Produkcja: 9/10
  • Total: 9,5

Smoq

Komentarze

Najczęściej czytane

Jakieś sto tysięcy słow na tym betonie zapisałem

W ostatni czwartek ukazał się pierwszy nowy singiel zapowiadający nadchodzący album duetu SARAPATA . Radical Kindness to więcej niż jeden numer - w tym przypadku jest to koncepcja idąca za całym krążkiem. Jeszcze w środę spotkaliśmy się w Czwórce, by o tym pomyśle porozmawiać. Efekty poniżej. Moim gościem w Muzycznym Lunchu był Mateusz Sarapata, rozmawialiśmy jeszcze przed oficjalną premierą Radical Kindness , ba, nawet przed prapremierowym pokazem w Kinie Kultura. Robi się z tego piramida, więc może zostańmy przy tym, że oto klip w reżyserii Sylwii Rosak: I jeśli pamiętacie prześwietną EP1  z 2021 roku, to po pierwsze: powraca chłód, który mi kojarzył się zawsze z górskim strumieniem, ale tym razem jest to dużo łagodniejszy nurt. Po drugie: gościnnie ponownie słyszymy tu Marcelę Rybską, a i wspomnianą reżyserkę możecie kojarzyć dzięki klipowi do Rework . Całą rozmowę możecie znaleźć tu:  SARAPATA: "Radical Kindness" to manifest bycia dobrym dla siebie i dla świata . Niedługo

Miękkie piersi, twarde narkotyki

Nagle znikąd pojawia się nowa płyta  Taco Hemingwaya , czyli Café Belga . Tym razem nasze zdania były podzielone, więc tekst będzie w formie dialogu, rozmowy, a nie zwykłej recenzji. I to tak samo niespodziewane, jak i samo wydawnictwo. Dwaj piękni i młodzi mężczyźni z Warszawy postanowili odsłuchać nowego Filipa Szcześniaka, znanego raczej jako  Taco Hemingway . Jednemu siadło, drugiemu niezbyt. I teraz rodzi się pytanie - jak o tym napisać, gdy obaj mają swój udział na Odbiorze? Odpowiedź jest dość prosta. Można wejść w polemikę. Można było też upublicznić dwa niezależne od siebie teksty, lecz po bardzo długiej (jakaś minuta) naradzie postanowiliśmy pójść raczej w tę stronę. SMOQ Zacznijmy od tego, że obaj sądzimy, że TACONAFIDE to szajs. Po prostu nijak nie wchodzi, no i na to nie ma rady. Jakkolwiek mi Szprycer czy Wosk  weszły, za to Marmur czy wychwalana Umowa o dzieło już niezbyt. Co do Trójkąta warszawskiego raczej się zgadzamy, że był sztosem lirycznym i prod

Słyszałem, że coś mruczysz, więc powiedz to reszcie sali

To już czwarta edycja, w dodatku całkiem blisko, a ja tu dopiero pierwszy raz. No nic, kiedyś trzeba zacząć. Grodzisk Mazowiecki – jak zwykle – Park Skarbków – tym razem – i muzyka na żywo – o to chodzi: Bajzel , Nagrobki , Mikołaj Trzaska oraz Lech Janerka . Przed wami krótka relacja z Festiwalu Mięty Pole .  Na początek przyznam, że wczorajsza wizyta w Grodzisku była trochę walką na zasadzie: malutka scena vs ja, niewyspany i skacowany. Ale nawet to niczego mi nie popsuło, bo przynajmniej była ładna pogoda – jeszcze nie taki upał, jak znowu dziś, ale bardzo ciepło i słonecznie. Grodzisk Mazowiecki sam w sobie trochę mnie zaskoczył, bo obok wymarłego deptaka rodem z miejscowości ożywających tylko w czasie danego sezonu znajduje się w nim sporo fajnie ogarniętych zielonych miejsc, tj. skwerów czy parków, w tym, oczywiście, Park Skarbków, w którym trochę posiedzimy. Czym jest Mięty Pole? Wyciągając fragment wywiadu FYH z Krzysztofem Rogalskim, organizatorem: Zadaniem festi