Przejdź do głównej zawartości

Nikt nie powiedział jej: "nie łaź ulicami po nocy"


Katalog Opus Elefantum Collective stale poszerza się o dobre rzeczy. Niedawno wyszła kolejna epka Bałtyku, single Zguby i Foghorna, a w tym samym ostatnim czasie – debiutancka epka Virgo Mortis, zatytułowana Virgo et Mortis

No, to skoro już wróciłem na bloga jedną i drugą relacją, to pora napisać też o tym, co zwykle – o jakimś nowym wydawnictwie. Tak się złożyło, że pojawiło się nowe wcielenie Gabriela Wiłuna, znanego niektórym z czteroosobowego składu Gabriell, który również nie tak dawno wypuścił na świat epkę, swoją drogą bardzo dobrą. A tym nowym wcieleniem jest Virgo Mortis

Także tym razem idziemy w postrockowy shoegaze. Taki raczej, hm, ciemny, jakkolwiek to brzmi w kontekście muzyki. Może "mroczny" byłoby lepsze, ale to się wcale nie wyklucza, bo można nadać dwa zupełnie różne znaczenia. 


Jeśli lubicie dźwiękowe obrazy oparte o mętne gitarowe tło, wprowadzające się długim, monotonnym wokalem – pierwszy utwór wam podejdzie. Drugi i trzeci też. W ciągu pierwszych siedmiu i pół minuty słuchacz powoli i swobodnie wprowadza w klimat, w spokojny przepływ myśli przez wieczór. Swoją drogą, myśli te będą pewnie dotyczyć śmierci, jak cała ta epka. W drugim przychodzi złość, trzeci dalej jest nią nasycony w swojej zwiększonej dynamice i natężeniu.

Przyznaję, że jak na "motywy tanatologiczne i astrologiczne" (press note) Virgo et Mortis w ostatecznym rozrachunku ładnie i gładko przelatuje przez głowę. Jak coś, to mówię to w pozytywnym tonie, nie jestem złośliwy – całość jest skomponowana spójnie, współgra ze sobą, dopełnia się. Zgodnie z tytułami: Denial, Anger, Bargaining, Depression (post mortem pt. I), Acceptance (post mortem pt. II). Przechodzimy przez kolejne etapy obcowania z epką, choć są one zdecydowanie mniej drastyczne niż jej tematyka.

Wracając. O ile pierwsze trzy numery są właśnie takie transowe i pozwalające się zastanowić, to sludgemetalowe partie w obu częściach post mortem nadają wokalowi Gabriela niepokojącego brzmienia. Zresztą, w obliczu czego stajemy, gdy blisko nas pojawia się śmierć? Kiedy pojawia się uczucie niewpasowania się w żaden kąt? Czy mamy wtedy czas i chęci na ciągłe roztrząsanie straty, czy raczej dopada nas ona sama z siebie i nie pozwala o niczym zdecydować?

Nawet pomimo tego, że track zamykający płytę dotyczy już akceptacji, nie dostajemy chwili wytchnienia. Tak, to co najgorsze już za nami, przeszliśmy już przez najtrudniejsze etapy, ale to nie tak, że akceptacja w pełni uwalnia nas od poczucia niesprawiedliwości. Nie od razu. Trochę jak z wybaczeniem – to nadal powolne mówienie sobie, że już jest w porządku. Że życie ponownie nadaje się do... życia. Być może. A może nie.



Muszę wspomnieć na końcu, że obok pressnotowych wspominek o Chelsea Wolfe, A Perfect Circle, czy Corbin mi na myśl przychodzi Archive, zwłaszcza w utworze otwierającym. Wiem, że z tym zespołem to jakoś różnie w naszym kraju, że albo kult, albo syf, ale to chyba jeszcze nie jest obraza? Moim zdaniem nie.

Powyżej macie Bandcamp Virgo Mortis. Możecie tam zajrzeć, zaobserwować artystę i kupić jego epkę za 10 PLN. To niezbyt wygórowana cena za te trzydzieści minut, w których słychać pracę artysty. Bo ona oddziałuje. Tym razem, jak rzadko bywa, naprawdę czuję tę osobę siedzącą po drugiej stronie, myślącą nad muzyką i tekstami. Mam wrażenie, że to jest osobista płyta, ale nie tak otwarcie, jak np. u Bałtyku, tylko nieco bardziej skrycie. Niezmiennie: polecam.

Smoq
PS. Tytuł stąd.

Komentarze

Najczęściej czytane

Poczułem zapach, który znam dobrze

Rok temu nie napisałem nic o wrażeniach z pierwszego razu na festiwalu Primavera Sound w Barcelonie, ale teraz całkiem dobrze wrzucało mi się krótkie notki na fanpejdż, więc postanowiłem skrobnąć coś więcej. Uwaga, będzie długo. A zatem – łapcie, to będzie absolutnie subiektywne podejście do największej imprezy, na jakiej w życiu byłem. I to nie są przypadkowe słowa, bo według organizatorów w tym roku Parc del Forum odwiedziły 293 000 ludzi, czyli o dwadzieścia tysięcy więcej niż poprzednio. To ponad jeden cały OFF Festival różnicy. Każdego dnia na terenie pojawiło się mniej więcej tyle osób, co na zsumowanym Openerze. I dało się to odczuć, bo kolejki były nieco dłuższe, a tłumy pod scenami większe. Na Wet Leg na przykład nie udało mi się wcisnąć, bo zanim przypłynąłem z maina na Cuprę wszystko się już zapełniło, nawet stać nie bardzo było gdzie. Robi to wrażenie, ale też jednocześnie jest dość upierdliwe. Odczuwalny był też inny rozkład narodowościowy. Poprzednio słyszałem sporo język...

Wywiady w Czwórce – Studio X

  Jesienią rozpoczęliśmy w Czwórce zupełnie nowy cykl audycji: Studio X , program poświęcony muzyce eksperymentalnej i zapraszający małymi kroczkami do zainteresowania się odbudowywanym Studiem Eksperymentalnym Polskiego Radia . Legendarnym miejscem, które powróci w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Żeby było weselej - okazało się, że słynny Czarny Pokój znajdował się naprzeciwko naszego zwykłego studia! Rozmowy przeprowadzone w tej audycji znajdziecie na Spotify - link - oraz na specjalnej darmowej platformie podcastowej Polskiego Radia - link . Ponownie zaczynam niechronologicznie, a to dlatego, że na zdjęciu widzicie Antoninę Car i Niczos . Dziewczyny weszły ze sobą we współpracę w ramach projektu zainicjowanego przez Up To Date Festival, a jeśli Nikę znacie przede wszystkim z jej działalności ze Sw@dą, to tu usłyszycie jednak coś innego. Wspólnym mianownikiem jest pudlaśka mova, jasne, ale brzmienie różni się w ogromnym stopniu. Więcej o tym:  Antonina Car i Nic...

Światła gasną, chcę tylko zasnąć

  Muzyki Nath możemy słuchać już od około dwóch lat - od momentu kiedy na Soundcloudzie pojawiły się jej pierwsze kawałki. Od początku było wiadomo, że jej styl to mieszanka lo-fi hip-hopu i łagodnego śpiewania, czyli ścieżka dźwiękowa do wyluzowania, wykonywana raz po polsku, a raz po angielsku. Pod koniec sierpnia ukazał się jej debiutancki album zatytułowany „Nathing” . Dołączyłem do inicjatywy OFF MINE, czyli offfestiwalowego cyklu tekstów nadsyłanych przez fanów tego wydarzenia. Obok bardzo fajnego artykułu admina Hałasów i melodii na temat brexitcore'u ( polecam! ) zacznie się pojawiać więcej tekstów, zarówno recenzji, jak i felietonów, między innymi od innych autorów pejów, więc tym lepiej i ciekawiej, że możemy współtworzyć takie miejsce.  Jeśli chodzi o Nath, to śledzę ją mniej więcej od początku roku, kiedy pierwszy raz zagrała na Chłodnej 25 koncert zorganizowany przez SKY/Unicorn Booking – akurat na nim nie nie było. Gdy drugi raz grała z tego powodu, tym razem w ...