Przejdź do głównej zawartości

Ta rzecz tu się dzieje #52

 

I to jest jeden z tych tygodni, które bardzo lubię. Powrót znanych nazwisk i ksywek w nowych formułach każe się trochę wysilić, przy okazji jesteśmy jednak na znanym terenie, więc nie brakuje odniesień. Rosa Vertov, Paweł Sulewski, EABS, Annia – to tylko część bohaterek i bohaterów dzisiejszego wpisu.

Pięćdziesiąty drugi odcinek Ta rzecz tu się dzieje obejmuje posty od 17.04.2023 do 23.04.2023.


Na początek proponuję bardzo sympatyczną okładkę od Nation of Language. Muzyka to z jednej strony trochę indie popu, a trochę new romantic, więc jest to przyjemne, zawieszone w przestrzeni brzmienie. Wokalnie momentami wchodzi Depeche Mode, ale ostatecznie Nation of Language to wyłącznie oni sami, bez copypastingu. A, tak, w tym roku będą na OFFie. Na ten moment tyle wystarczy, zostawiam jeszcze link do Bandcampa.


Nowa epka Jana LF Stracha przyniosła nam sporo różnorodności, w tym dużą rolę wokalu oraz jeden gościnny występ od Pawła Serewki z zespołu Pusta Przestrzeń (o ich nowej płycie wspominałem trzy odcinki temu). Zapowiedzi dostawaliśmy już od pewnego czasu, na przykład singiel Krzysztof mi się zapętlił czy zajawkę okładki wziętą z charakterystycznego dla Jana waveforma z Audacity.

Jestem przekonany, że tego wymienionego numeru nie powstydziłby się Afrojax, a Osiemnastej Ścianka. Jan gra na gitarze, wrzuca smyczki w midi i na koniec zagląda w te odrobinę urthowskie rejony, w Przykładam Ucho Do Paleofonu dodając dzwonki, plemienne bębny i zaloopowane plamy dźwięku. Misterna i bardzo dobra robota.


Lubicie An Iteration od The Armed? Bo ja tak, a Lochy i Smoki chyba poczuły zew melodyjnego hardkoru, bo ich nowy kawałek, zapowiadający majową epkę Powiedz, że wystarczam, przywodzi na myśl właśnie ten numer. Choć wiem, że w artykule na IDIOTEQ przytaczane są raczej Touché Amoré i Beach Slang, a same chłopaki podrzucają The Fall of Troy i King Crimson, to ja jednak słyszę The Armed, no co zrobić. Tak czy inaczej spoko.

Na marginesie: zwróćcie uwagę na tytuł nadchodzącego wydawnictwa, a potem pomyślcie o Hanako - Powiedz mi, że to przetrwasz i Melisa - Wystarczasz


Niedawna premiera z Opus Elefantum pokazuje, że moje zdziwienie repertuarem Pawła Sulewskiego wykonanym podczas jesiennego showcase'u wynikało z niewiedzy na temat nadchodzącego materiału. Przyszedłem, spodziewając się Soothing Modular Sounds..., a więcej było klimatu z najnowszej płyty, Aphelium, i teraz wszystko jest już jasne. Płynne downtempo nie zachęca do spania, tylko do pogibania nogą, nawet jeśli pod koniec pojawia się akustyczno-analogowe Ujście

Tematycznie natomiast wychodzi tu ciekawa przyrodnicza zbieżność z nadchodzącym Fetlarem – ale o tym będzie w następnym odcinku podsumowania tygodnia. 


Dobra wiadomość dla wszystkich fanów epek Megafauna lub Międzylądzie  w tej właśnie kolejności, bo po dwóch latach, które upłynęły od solowego wydawnictwa Anni hype skupił się na wydanych w tym roku wspólnych piosenkach z Janem Bąkiem. Jeśli pominęliście jej wcześniejsze utwory, to polecam jednak sprawdzić, bo na przykład kończące tamtą epkę Kto puka do drzwi? to niezła jazda. 

Kwiatów Krąg to natomiast delikatny i lekki kawałek, co nie oznacza, że jest łatwy w obsłudze. Dwie i pół minuty prosto z krainy elfów albo Ptasiego Mleczka na bicie o wzrastającej intensywności? Dawać.


EABS i Jaubi prezentują kolejny utwór z nadchodzącej płyty – kwiecień powoli się kończy, więc premiera coraz bliżej, bo ta planowana jest na 12 maja. Szybka obserwacja: Strange Love to mniejszy banger niż Sun, ale to dobrze, bo ani nie musi nim być, ani nawet nie powinien, bo spodziewam się różnorodnych brzmień. Sarangi i tabla prowadzą nas przez większość kawałka, wtedy też wrocławska ekipa jako całość oddaje im pole, towarzysząc raczej w ramach solówek i perkusji, a wracając przede wszystkim w klamrach spinających Strange Love

To jednak nie wszystko, co ostatnio dzieje się w Astigmaticu, bo dwa numery zaprezentował też Yoni Mayraz, klawiszowiec z Londynu. Sprawdźcie The Master Wore a White Robe oraz Palms, oba z nadchodzącego debiutu.


Rosa Vertov poszła za ciosem i niemal rok po All We Have Must Be Enough ukazała się epka Reflected In. Nie wiem, z czego wynikał ten odstęp, wiem jednak, że dziewczyny grają w trzyosobowym składzie, co mogłem zobaczyć chociażby podczas lutowego koncertu w Centrum Nauki Kopernik. Ich wrzosowiscore jest jednak plastyczny i podatny na zmiany, ostateczny klimat jesiennego wędrowania po odludziu pozostał. 

Żałuję, że nie mogłem wpaść na premierę tego wydawnictwa, ale niektórych rzeczy się nie przeskoczy, na przykład powrotu do sporej ilości pracy po tygodniowym urlopie. Wierzę jednak, że przyjdzie na to czas, jeśli nie teraz, to za pół roku lub więcej.


Zostając przy dziewczynach: Szklane Oczy opublikowały teledysk do kawałka Cokolwiek, który mogliśmy słyszeć na koncertach oraz na ubiegłorocznej Antyrzeczywistości, czyli suplemencie do debiutu. Sama piosenka nie jest najprostsza w odbiorze, a teledysk sprawia, że kręci się w głowie i jest trochę niedobrze. Tak jednak miało być, jest to wizualne oddanie stanu dźwięków, więc nie narzekam.


W tym tygodniu po raz pierwszy poprowadziłem dwugodzinną Niedzielę Rezydentów, czyli inną odsłonę audycji, przy której przez ostatnie kilka miesięcy spotykaliśmy się w czwartki. Co to oznacza? Więcej zagranicznej muzy, więcej dłuższych tracków, więcej dowolnego grzebania w przeszłości. 

Na pierwszy ogień poszło trochę wspomnień z SEA YOU, m.in. za sprawą Bytów, do tego nowości od kresów i Strangers In My House oraz nawiązanie do najbardziej znanego filmu Wong Kar-Waia. Nawiasem mówiąc: wiemy już, że w przyszłym roku ponownie będzie okazja do spotkania się w Trójmieście, a to za sprawą SEA YOU 2024.

Linki: godzina pierwsza, godzina druga.


A już w tym tygodniu: KONCERT: GUEST JULKA // COZY MOSS | POLSKA Z OFFU. A wcześniej, choć niestety się nie wybieram: Hanako & Embitter Double Release Party /26.04/ Chmury, goście: Dusker. O płycie Hanako tak czy inaczej będzie za tydzień.


Do zobaczenia za tydzień!

Smoq

PS. Tytuł stąd.

Komentarze

Najczęściej czytane

Imithe le fada

  Sezon letni obfituje w przeróżne imprezy, ale król jest tylko jeden. Parę słów o OFF Festivalu 2025  musiało się tutaj pojawić. Tym bardziej, że zapowiadało się na najmocniejszą edycję od lat. Czy te oczekiwania zostały spełnione? Czy na Scenie Eksperymentalnej przydałyby się kamizelki ratunkowe? Czy pod sceną główną powstała zapowiadana piramida z ludzi? O tym poniżej.   Zawsze śledzę OFFowe ogłoszenia ze sporą ekscytacją, ale przyznam, że tęskniłem za znaną formułą, czyli radiowym spotkaniem na żywo z Arturem Rojkiem i stopniowym odsłanianiem lineupu. Za każdym razem jest to też porcja parskania śmiechem, bo on ewidentnie specjalnie tak podprowadza artystów, by do samego końca nie było w pełni jasne, o kogo chodzi, a te wszystkie omówienia są dość zabawne, w tym dobrym, sympatycznym sensie.  Tak czy inaczej: już pierwsze wieści były grube. Fontaines D.C., Snow Strippers, Geordie Greep. Osobiście jarałem się tylko na dublińczyków, ale to po prostu obiektywnie są d...

Lubisz boksik?

OFF Festival jaki jest, każdy widzi. Co roku grupka fanów zastanawia się, czy line up w sumie okazał się super, czy może jednak beznadziejny, czy jeden hydrant wystarczy dla wszystkich i ile razy uda się zrobić Arturowi Rojkowi zdjęcie z przyczajki. I wszystkie te zabawy są fajne, ale pogadajmy o koncertach. Bo - jak zwykle - jest o czym. Do tego posta powstawiałem trochę świeżych linków z amatorskich nagrań, więc nie zdziwię się, jeśli coś spadnie. Wstęp może być w zasadzie taki sam, jak co wakacje - dyskusji o repertuarze było sporo, w tym roku przeważało kwestionowanie headlinerów, sceny One Up Tiger, obecności Johna Mausa i Otsochodzi. Dodajmy do tego, że akurat na weekend pogoda się załamała, że nie dojechał saksofonista zespołu Maruja, a gitarzysta Hotline TNT spadł ze sceny i złamał nogę, a ktoś pomyśli, że było słabo. No więc nie było - o to, zdaje się, nie trzeba się martwić. W tym roku byłem na OFFie nie tylko prywatnie, ale przynajmniej w części służbowo, więc w najbliżs...

Z Gdyni, a nie skądś tam

Po trzech latach od słynnego ewakuowanego Open'er Festivalu ponownie odwiedziłem Gdynię. Jeśli nie trafiliście tu po raz pierwszy, to wiecie, że jestem raczej odbiorcą skrojonym pod OFFa, ale przy kilku poprzednich razach w Kosakowie również bawiłem się nieźle. Zresztą po wpisach o Primaverze widać, że na dużych imprezach też się odnajduję. Spora część ogłoszeń zachęciła. A jak było tym razem? Zacznijmy może od tego, że harmonogram ujawniania tegorocznego lineupu był co najmniej lekko dezorientujący. Długo było cicho, wśród potencjalnych uczestników pojawiły się nawet obawy, że Open'er może w ogóle się nie odbędzie. Oczywiście takiego ryzyka nie było, przecież to nie Fest, na stronie którego licznik sprzedanych biletów wciąż wynosi 0/20 000 z ostatnią aktualizacją 10 września ubiegłego roku. Tak czy inaczej, nie pomagała też nieregularność.  Ale też, jak by nie patrzeć, ogłoszenia takie jak Linkin Park, Muse czy Doechii zostały odebrane bardzo dobrze, chociaż moim zdaniem Magda...