Przejdź do głównej zawartości

Ta rzecz tu się dzieje #48

 

Tydzień. Coraz bliżej do kilku świetnych płyt, oprócz tego oczywiście single. Tym razem bez wielkich niespodzianek, ale za to z miłym powrotem od daysdaysdays, którzy przy okazji zawojowali oficjalne Spotifajowe playlisty. Czyli coś tam się podziało.


Czterdziesty ósmy odcinek Ta rzecz tu się dzieje obejmuje posty od 13.02.2023 do 19.02.2023.


Może to basic, ale lubię takie okładeczki. Tym razem Ronnie & Clyde, którzy niedawno zapowiedzieli nowy album, Nettlebed Skyline. On już chyba nawet zdążył się ukazać, ale ja i tak nie piszę o nim samym, a o grafice. Daje mi vibe estetyki, którą lubię, czyli starego sci-fi albo sowieckiej propagandówki.


Na dobry start proponuje singiel, którego słuchanie powoduje automatycznego banana na twarzy. Czego bym nie zrobił albo nie słuchał, to zawsze jednak w taki czy inny sposób wracam do efektownych gitar, na przykład takich jak w nowej piosence daysdaysdays. Ta nazywa się jak najbardziej trafnie, bo Tak mi lepiej i bije od niej tyle pozytywnej energii, że mój dzień od razu staje się lepszy. Może to kwestia dynamiki tego numeru, może to przez setki m.in. z Soundrive Festivalu 2021, który był absolutnie świetny, nie wiem. Cieszę się, że daysi z powrotem są w ruchu. 

A, nawiasem mówiąc, chłopaki dołączyli do składu majowego koncertu Zwidy + Lochy i Smoki w Warszawie, Hydrozagadka, 26.05, Goście: daysdaysdays + TBA. Oraz zostali twarzami streamingowych playlist, polski rock \m/


Cozy Moss tym razem wypuścili kawałek wraz z klipem. Płonę znamy od kilku dobrych lat, w moim przypadku pojawiało się w Halo, Odbiór?, pamiętam też, że widziałem wykonanie na Fali Off Dźwięku. Zatem w przypadku kawałka nie ma specjalnego zaskoczenia, bo wydaje mi się, że niespecjalnie się zmienił od czasu usunięcia go z YouTube'a. Nie zmienia to faktu, że to świetna kompozycja, jedna z wielu z Wołaniu, którego premiera już w najbliższy piątek – a już w sobotę premierowy koncert w ramach cyklu Zawieje. Przewrotnie, bo w czwartek, spotkamy się za to w studiu Czwórki. Stay tuned.


W tym tygodniu urodzinowo wybrałem się do planetarium w Centrum Nauki Kopernik, by zobaczyć Rosę Vertov, od niedawna grającą w uszczuplonym składzie, bez Olgi Gniadzik. Okoliczności były zatem wyjątkowe. A jak wyszło? Od strony repertuaru i wykonania dziewczyn – super. Trzeba jednak dodać, że sama forma jest trochę niedotarta, czyli nie do końca wiadomo, czy po występie zespół ma po cichu zejść, a publiczność klaskać, czy w grę wchodzą bisy. Niemniej: to dotyczy samej końcówki, bo koncert jako taki idealnie pasuje do kosmicznych wizualek. To, że oniryzm to część stylu Rosy Vertov, wiemy nie od dziś, a ten można połączyć właśnie z międzygwiezdnymi podróżami.


Instrumentalny shoegaze od Aurora Falls to materiał, co do którego nie jestem pewien, czy będę wracał. Brzmi okej, unika nagminnego dla gatunku dreampopowania, idąc bardziej w space czy post-rock. Ale ja po prostu chyba jestem fanem słów w piosenkach, nawet jeśli nie we wszystkich, to chociaż czasem. Ale dobrze zapuścić sobie do wieczornego spaceru albo czytania książki.


Zespół Rozwód i lubię, i nie. To jeden z tych zespołów, które w zależności od dnia albo denerwują przeszkadzajkami, wtedy nie wytrzymuję dłużej niż kilkanaście sekund, albo siedzą, aż miło i wrzucam na repeat. W momencie, gdy wkleiłem link na pej, byłem w tym drugim stadium, dziś jestem w pierwszym, więc tyle o Trigger Fitt


Płyta już niedługo, a Zima Stulecia zaproponowała jeszcze jeden singiel. I Lawina to jest właśnie to, co najbardziej spodobało mi się na niedawnym koncercie w DK KADR, czyli pełen życia kawałek, przy którym nóżka chodzi, coś zupełnie innego od dotychczas znanego materiału autorstwa obu tych gości. Mniej jazzu, więcej imprezy – i w tym przypadku ta rozłączność faktycznie ma sens.


Chłopaki z Tententu również podrzucili drugą zapowiedź płyty. Analogowe, rockandrollowe brzmienie to już chyba ich znak rozpoznawczy, a że wychodzi im to sprawnie, to można się tylko cieszyć. Dodajmy tu całkiem fajny klip w reżyserii Kuby Korzeniowskiego, w którym widać inspirację dawnymi horrorami, choć przyznam, że ujęcie na grający zespół zajmuje chyba za dużo czasu.


Dobra, bo leci już jedna zapowiedź za drugą, to może czas na chociaż chwilę przerwy. Long Time No Talk zadebiutowało epką s/t, a na tej znalazło się przebojowe emo do płakanka. Nie super ostre, nie spokojne, takie przebojowe i przyjemne, z paroma riffami w stylu American Football, z trochę płaczliwym wokalem. W sumie spoko.


Franek Warzywa & Młody Budda przypominają o zbliżającej się epce Wykopki, ponownie podrzucając totalny earworm. Duża głowa to lekki, popowo-funky-rapowany kawałek, w dodatku całkowicie cenzuralny, bez specyficznej niemelodyjnej przeginki, od której łatwo można się odbić. I spróbujcie potem nie podśpiewywać, że za duży ten łeb mam... i tak dalej, powodzenia. 


W kąciku z muzycznymi smakołykami z odbiorowej kuchni było wyśmienicie, nawet dwa razy jednego dnia. Najpierw za sprawą Muzycznego Lunchu, w którym poleciało sporo gitarek i indie z zagranicy, od nowego Slowthaia do Paramore, bo czemu nie. Kilka godzin później natomiast w Wieczorze Rezydentów pograłem trochę niezalu, w sporej mierze z wymienionych wyżej, bo pojawiły się wymienione świeżynki, ale też dwa słowa o Mandy, Indiana czy o koncercie The Spouds. Był to ładny zestaw, łapcie nagranie: Wieczór Rezydentów 2023/02/16 19:00


W Pasjonautach natomiast rozmawialiśmy o projektowaniu. Na początek o architekturze miejskiej i urbanistyce, o tym, dla kogo jest miasto -- o tym opowiedziała Magda Milert z bloga Pieing. W drugiej godzinie za to wraz z Dominiką Bielecką próbowaliśmy rozsupłać kwestię, czy projektowanie użytkowe jest sztuką.


A w tym tygodniu: METRO ⦁ DŁONIE ⦁ JAN BĄK ░ 24.02. ░ @CHMURY i wspomniane Cozy Moss, które akurat nie ma wydarzenia. 


Do zobaczenia za tydzień!

Smoq

PS. Tytuł stąd.

Komentarze

Najczęściej czytane

Imithe le fada

  Sezon letni obfituje w przeróżne imprezy, ale król jest tylko jeden. Parę słów o OFF Festivalu 2025  musiało się tutaj pojawić. Tym bardziej, że zapowiadało się na najmocniejszą edycję od lat. Czy te oczekiwania zostały spełnione? Czy na Scenie Eksperymentalnej przydałyby się kamizelki ratunkowe? Czy pod sceną główną powstała zapowiadana piramida z ludzi? O tym poniżej.   Zawsze śledzę OFFowe ogłoszenia ze sporą ekscytacją, ale przyznam, że tęskniłem za znaną formułą, czyli radiowym spotkaniem na żywo z Arturem Rojkiem i stopniowym odsłanianiem lineupu. Za każdym razem jest to też porcja parskania śmiechem, bo on ewidentnie specjalnie tak podprowadza artystów, by do samego końca nie było w pełni jasne, o kogo chodzi, a te wszystkie omówienia są dość zabawne, w tym dobrym, sympatycznym sensie.  Tak czy inaczej: już pierwsze wieści były grube. Fontaines D.C., Snow Strippers, Geordie Greep. Osobiście jarałem się tylko na dublińczyków, ale to po prostu obiektywnie są d...

Lubisz boksik?

OFF Festival jaki jest, każdy widzi. Co roku grupka fanów zastanawia się, czy line up w sumie okazał się super, czy może jednak beznadziejny, czy jeden hydrant wystarczy dla wszystkich i ile razy uda się zrobić Arturowi Rojkowi zdjęcie z przyczajki. I wszystkie te zabawy są fajne, ale pogadajmy o koncertach. Bo - jak zwykle - jest o czym. Do tego posta powstawiałem trochę świeżych linków z amatorskich nagrań, więc nie zdziwię się, jeśli coś spadnie. Wstęp może być w zasadzie taki sam, jak co wakacje - dyskusji o repertuarze było sporo, w tym roku przeważało kwestionowanie headlinerów, sceny One Up Tiger, obecności Johna Mausa i Otsochodzi. Dodajmy do tego, że akurat na weekend pogoda się załamała, że nie dojechał saksofonista zespołu Maruja, a gitarzysta Hotline TNT spadł ze sceny i złamał nogę, a ktoś pomyśli, że było słabo. No więc nie było - o to, zdaje się, nie trzeba się martwić. W tym roku byłem na OFFie nie tylko prywatnie, ale przynajmniej w części służbowo, więc w najbliżs...

Z Gdyni, a nie skądś tam

Po trzech latach od słynnego ewakuowanego Open'er Festivalu ponownie odwiedziłem Gdynię. Jeśli nie trafiliście tu po raz pierwszy, to wiecie, że jestem raczej odbiorcą skrojonym pod OFFa, ale przy kilku poprzednich razach w Kosakowie również bawiłem się nieźle. Zresztą po wpisach o Primaverze widać, że na dużych imprezach też się odnajduję. Spora część ogłoszeń zachęciła. A jak było tym razem? Zacznijmy może od tego, że harmonogram ujawniania tegorocznego lineupu był co najmniej lekko dezorientujący. Długo było cicho, wśród potencjalnych uczestników pojawiły się nawet obawy, że Open'er może w ogóle się nie odbędzie. Oczywiście takiego ryzyka nie było, przecież to nie Fest, na stronie którego licznik sprzedanych biletów wciąż wynosi 0/20 000 z ostatnią aktualizacją 10 września ubiegłego roku. Tak czy inaczej, nie pomagała też nieregularność.  Ale też, jak by nie patrzeć, ogłoszenia takie jak Linkin Park, Muse czy Doechii zostały odebrane bardzo dobrze, chociaż moim zdaniem Magda...