Przejdź do głównej zawartości

Ta rzecz tu się dzieje #30

 

Tydzień. Wyjątkowo udana okładka, nowe śliczne single, nowe epki i albumy. Do tego dodajmy bardzo dobry koncert, który mnie zaskoczył, a otrzymamy jeden z lepszych spośród ostatnich tygodni. W ogóle, będzie kilka niespodzianek, przynajmniej z mojej perspektywy. W środku m.in. WMQ i Szczyl, pies, Wiara, Jan LF Strach oraz Naphta.

Trzydziesty odcinek Ta rzecz tu się dzieje obejmuje posty od 5.09 do 11.09.2022.


Tym razem w kąciku okładkowym: Skalpel z zapowiedzią nowej płyty. Origins ukaże się w listopadzie w NoPaper Records, a więc tym razem nie w Ninja Tune, i na ten moment promuje je kawałek Why Not Jungle – nawiasem mówiąc, banger. Dziś natomiast przyglądamy się okładce, która jest wariacją na temat identyfikacji wizualnej całej płyty, ale jest bardziej obfita. I tym samym bardziej mi się podoba.


Jednym z większych newsów ostatnich dni była informacja o powrocie labelu Instant Classic. I to nie w formie zapowiedzi nowej płyty, a ze świeżym wydawnictwem. Hinode Tapes to trio Piotra Chęckiego, Piotra Kalińskiego i Jacka Prościńskiego, a więc muzyków znanych z Nanook of the North, Nene Heroine i wh0wh0. Jeśli macie ochotę na blisko godzinę ambientu i post-rocka z wpływami jazzu, to będziecie bawić się doskonale. Sam przyznam, że to nie do końca moja bajka, ale dobrze widzieć powrót IC.


Niespodzianką był dla mnie wspólny numer od Wojtek Mazolewski Quintet i Szczyla. Nie wiedziałem, że takowy się zbliża, a o ile jazzowa reputacja pierwszych jest dobrze znana, tak ten drugi próbuje swoich sił z live bandem względnie od niedawna, więc mogło być różnie. Tymczasem Chowam w Sobie Więcej dowozi treść zgodną z tytułem – zawodu nie ma, wręcz przeciwnie!


Pojawił się też trzeci singiel Dry Cleaning zapowiadający płytę Stumpwork. Najnowsza piosenka nazywa się Gary Ashby i... no właśnie, nie bez powodu nazwałem ją piosenką, ponieważ Florence Shaw powraca trochę do znanego z epek śpiewu, którego na New Long Leg było raczej mało. Nowy album ukaże się w październiku, ponownie nakładem 4AD, a już w marcu będzie można zobaczyć zespół na żywo w default city: DRY CLEANING | WARSZAWA, HYBRYDY | 27.03.2023.


Mamy kolejny zespół w Kotach. Na początek przekleję wam skład: Iurii Kasyanenko (Bastard Disco, Raban) – wokal, Hubert Kos – gitara, Kubczak Dobrzyński (ex Tabu de la Rosa) – bas, Jakub Didkowski (Diuna) – perkusja. Myślę, że daje to pewne pojęcie o możliwym brzmieniu zespołu Kryształ. Pierwszy singiel, Wieloryby... no, nie zapowiada rewolucji. Czy byłbym zdziwiony, gdyby wszedł w skład płyty Satelity od Bastard Disco? Nie bardzo, nawet jeśli jest trochę szugejzowy. Póki co muszę chwilę poczekać na to, aż grupa lepiej określi swoją tożsamość.


Znamy już prawie wszystkie piosenki z epki Letniaczki od zespołu pies. W najnowszej z nich, ścieżkach czasu, możemy usłyszeć Gosię Zielińską – dobrze znaną z zespołu Rycerzyki, ale i z wcześniejszej gościnki na debiucie poznaniaków, konkretnie w kawałku Męczą mnie. A jak siedzi sam numer? Mam wrażenie, że został zmiksowany odrobinę zbyt płasko, ale z drugiej strony jestem w stanie uwierzyć, że brzmienie typu "dźwięk z małego radyjka słyszanego zza parawanu" było tu celem. Daję okejkę za klimat i pięknie łączące się wokale. Teraz pozostaje poczekać tydzień na numer cztery, w którym usłyszymy Enchanted Hunters! 


Do tej pory dwukrotnie wspominałem o labelu OUTPOST – raz za sprawą Mary Magdalene i ciiicho, a raz przy premierze samplera. W ostatni piątek ukazał się kawałek od duetu Biały Falochron, który mogliśmy usłyszeć na drugim z singli promujących Godziny otwarcia, czyli Nie lubię się kłaść / w nocy. Nawiasem mówiąc, był to jeden z lepszych numerów z albumu. Świeżynka, Cały Czas Się Gubię, to post-punk, który mogłoby wydać Thirdeye, czyli na granicy rapu, ze sporą dawką elektroniki, przebojowy, bardzo chłopięcy. 


Nowa, pełna płyta Jana LF Stracha! Tym razem we współpracy z Indifferent Spaces/Lxnnnie. Album New Age Confusion In True Mid-Fi to rzecz, która naprawdę buja ciężkimi, hip-hopowymi i trip-hopowymi bitami, jednocześnie zachowując znany klimat powoli rozmagnesowującej się taśmy. Mogę bez zawahania stwierdzić, że to dobre odświeżenie stylu Jana, za co należy podziękować Lonnie'emu Rutledge'owi, artyście eklektycznemu, którego dyskografia wędruje od akustycznego slowcore'u do takich właśnie brzmień, które słyszymy na wspólnym albumie. Szczególnie polecam dwa traczki: Crouching Ivy oraz Black Recondor, które są, można powiedzieć, najtłustsze. 


W sytuacji, w której dzieło z założenia ma być audiowizualne, polecanie samej muzyki może być niewystarczające. Czy jest tak w przypadku epki Mala Herba? Niekoniecznie. Wydaje mi się, że samodzielnie broni się to nie mniej niż wydana w ubiegłym roku Demonologia. Przedsmak części graficznej, czyli zina autorstwa Svena Harambašića, możemy jednak zobaczyć na Bandcampie poznańskiego Arfa ArcanA i wygląda na doskonale dopasowany do przejmujących, wręcz przerażających dźwięków od Zosi Hołubowskiej. Do tego dorzucone zostały też dwa remiksy, jeden, rave'owy, od OCD, a drugi, bardziej techno, od Michała Nowaka.


To nie wszystko, jeśli chodzi o Mala Herba, ponieważ najnowszy singiel Naphty, podobnie jak jeszcze dwie kompozycje ze zbliżającej się płyty Żałość, powstał w duecie. Siedmiominutowy Pąk brzmieniowo z pewnością dobrze promuje album, który ukaże się nakładem labelu Tańce, wracającego po kilkumiesięcznej przerwie. Co wiemy do tej pory? Będzie ludowo, z wykorzystaniem mazowieckich pieśni i instrumentów, ale zdecydowanie – nomen omen – tanecznie. Dzięki uprzejmości Łukasza z labelu posłuchałem już całej Żałości i zapewniam, że "będzie na czym zawiesić ucho" to mało powiedziane.


Björk zapowiada nową płytę, fossora, która ukaże się 30 września. Może to tylko ja, ale wygląda mi to na dość naturalny krok po albumie Utopia, który artystka niemal w całości nagrała z Arką, więc flirty z klubowymi (a może i postklubowymi?) brzmieniami już się jej zdarzały. Cały krążek ma być utrzymany w stylistyce "biological techno", co w tym przypadku objawia się łączeniem gabberu z klarnetem basowym i dość... specyficzną estetyką klipu. Z jednej strony kumam zamysł, łączenie motywów roślinnych z neonowymi kolorami i wyeksponowanymi instrumentami, ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że wygląda to trochę przaśnie, jak jakiś niskobudżetowy film fantasy z, ja wiem, 1997 roku. Niemniej – traczek świetny, czekam na resztę!


Znacie Wiarę? Niegdyś mogliście ją usłyszeć w zespole welur, obecnie za to w promykach. Jedno i drugie kojarzy się raczej gitarowo, nawet jeśli w różnych stylach, ale solowa twórczość Wiary to jeszcze coś innego, czyli poglitchowana, poszarpana elektronika ze względnie oszczędnym, nieprzesadnie skomplikowanym wokalem. Na YT możecie znaleźć dwudziestokilkuminutowe nagranie z jej ubiegłorocznego koncertu w Chmurach, to daje trochę większe rozeznanie niż króciutki singiel.


W ostatnią środę wpadłem do Chmur na jeden z trzech-czterech koncertów, które pozostały Unicorn do końca roku. Zagrały zespoły poimprezka i 52 Hertz Whale, a więc emo, indie rock i jeszcze raz emo. Przyznaję, że nie byłem pewien, czego spodziewać się po lokalsach, bo na co dzień poimprezka jest projektem jednoosobowym, a do tego ma opublikowane ledwie dwa kawałki, z czego bardziej niż ubiegłoroczne Nas Niedogoniat – nie, wbrew pozorom nie jest to cover – podoba mi się nowszy balonik! A tymczasem okazało się, że czterech chłopaków dało świetny, emocjonalny koncert, trochę jeszcze niezgrabny, ale widać, że materiał jest, a do tego jest dobry. 

Jeśli za to chodzi o gości ze Słowacji, to nie byłem na nich zbyt długo, niestety musiałem lecieć na ostatni autobus, ale serdecznie polecam ich najnowszą płytę, Present Sense Impression. Pierwsze dwa tracki na żywo wypadły głośno i sprawnie, ale w przypadku postpunkowego noise rocka chyba nie powinno to dziwić. Za to: już w najbliższą środę widzimy się na KANALIZACIJA [LT] (jazz-rock) + LUBBER LOUIE [BY] (garage surf) + SECRET GUEST a.k.a H-WORD. Jak widzicie, trzeci slot w line upie zostanie dopiero ogłoszony; dam znać, gdy tylko się okaże, o kogo chodzi.



Gościem Pasjonautów w Czwórce był w tym tygodniu człowiek, którego możecie już znać za sprawą Odbioru, czyli Adam Karol Drozdowski – muzyk i członek Fundacji Dla Kontrastu, współorganizator cyklu Polska z Offu, z którym porozmawiałem o alternatywie i trzecim sektorze kultury. Rozmowy możecie posłuchać tutaj: Trzeci sektor. Przestrzeń dla off-kultury.


Do zobaczenia za tydzień!

Smoq

PS. Tytuł stąd.

Komentarze

Najczęściej czytane

Imithe le fada

  Sezon letni obfituje w przeróżne imprezy, ale król jest tylko jeden. Parę słów o OFF Festivalu 2025  musiało się tutaj pojawić. Tym bardziej, że zapowiadało się na najmocniejszą edycję od lat. Czy te oczekiwania zostały spełnione? Czy na Scenie Eksperymentalnej przydałyby się kamizelki ratunkowe? Czy pod sceną główną powstała zapowiadana piramida z ludzi? O tym poniżej.   Zawsze śledzę OFFowe ogłoszenia ze sporą ekscytacją, ale przyznam, że tęskniłem za znaną formułą, czyli radiowym spotkaniem na żywo z Arturem Rojkiem i stopniowym odsłanianiem lineupu. Za każdym razem jest to też porcja parskania śmiechem, bo on ewidentnie specjalnie tak podprowadza artystów, by do samego końca nie było w pełni jasne, o kogo chodzi, a te wszystkie omówienia są dość zabawne, w tym dobrym, sympatycznym sensie.  Tak czy inaczej: już pierwsze wieści były grube. Fontaines D.C., Snow Strippers, Geordie Greep. Osobiście jarałem się tylko na dublińczyków, ale to po prostu obiektywnie są d...

Lubisz boksik?

OFF Festival jaki jest, każdy widzi. Co roku grupka fanów zastanawia się, czy line up w sumie okazał się super, czy może jednak beznadziejny, czy jeden hydrant wystarczy dla wszystkich i ile razy uda się zrobić Arturowi Rojkowi zdjęcie z przyczajki. I wszystkie te zabawy są fajne, ale pogadajmy o koncertach. Bo - jak zwykle - jest o czym. Do tego posta powstawiałem trochę świeżych linków z amatorskich nagrań, więc nie zdziwię się, jeśli coś spadnie. Wstęp może być w zasadzie taki sam, jak co wakacje - dyskusji o repertuarze było sporo, w tym roku przeważało kwestionowanie headlinerów, sceny One Up Tiger, obecności Johna Mausa i Otsochodzi. Dodajmy do tego, że akurat na weekend pogoda się załamała, że nie dojechał saksofonista zespołu Maruja, a gitarzysta Hotline TNT spadł ze sceny i złamał nogę, a ktoś pomyśli, że było słabo. No więc nie było - o to, zdaje się, nie trzeba się martwić. W tym roku byłem na OFFie nie tylko prywatnie, ale przynajmniej w części służbowo, więc w najbliżs...

Z Gdyni, a nie skądś tam

Po trzech latach od słynnego ewakuowanego Open'er Festivalu ponownie odwiedziłem Gdynię. Jeśli nie trafiliście tu po raz pierwszy, to wiecie, że jestem raczej odbiorcą skrojonym pod OFFa, ale przy kilku poprzednich razach w Kosakowie również bawiłem się nieźle. Zresztą po wpisach o Primaverze widać, że na dużych imprezach też się odnajduję. Spora część ogłoszeń zachęciła. A jak było tym razem? Zacznijmy może od tego, że harmonogram ujawniania tegorocznego lineupu był co najmniej lekko dezorientujący. Długo było cicho, wśród potencjalnych uczestników pojawiły się nawet obawy, że Open'er może w ogóle się nie odbędzie. Oczywiście takiego ryzyka nie było, przecież to nie Fest, na stronie którego licznik sprzedanych biletów wciąż wynosi 0/20 000 z ostatnią aktualizacją 10 września ubiegłego roku. Tak czy inaczej, nie pomagała też nieregularność.  Ale też, jak by nie patrzeć, ogłoszenia takie jak Linkin Park, Muse czy Doechii zostały odebrane bardzo dobrze, chociaż moim zdaniem Magda...