Przejdź do głównej zawartości

Szczęśliwego nowego rocku cz. 2



Dwa tygodnie po części pierwszej, w której przyjrzałem się pierwszemu dniowi Warble Daze, pora na drugą. Przerobiliśmy już połowę składów, czas na resztę. Bo i do samego showcase'u coraz bliżej. Zapraszam.


Zacznijmy od tego, z czym pozostawił nas poprzedni post. Ogólne wrażenia były bardzo pozytywne, jestem ciekaw, jak rozwiną się tamte zespoły. Tam dałem like'a, tam follow, będę sprawdzał. Teraz pora sprawdzić, czy drugi dzień eventu okaże się równie owocny. Poprzeczka zawieszona jest wysoko.

Na pierwszy ogień idzie Modern Vices. Na moje ucho to indie rock z psychodelicznym akcentem, nawet sympatyczny, wokal trochę w stronę Morisseya. Ale czy to coś specjalnego? Nie powiedziałbym. Takie w porządku, żeby zajrzeć na festiwalu, posłuchać w słoneczny dzień, wypić drinka z palemką. I do tego się nadaje, ale to raczej średniawka.


Nude Party mogłoby się znaleźć w którymś z filmów Quentina Tarantino i nikt by się nie poznał, że to coś nowego. Vintage'owy rock'n'roll brzmi bardzo przyjemnie, muszę przyznać. Nie jest to nic świeżego, ale prezentuje się dobrze, choć też nie jakoś najlepiej na świecie. W zasadzie jest może o oczko lub dwa wyżej od zespołu wyżej. Niemniej - tutaj spoko.


Przy Acid Dad zaczynam myśleć, że coś się popsuło. To już trzeci zespół z kolei, przy którym mogę dać kciuk w górę, którego słucha się miło, ale który z kapci nie wyrywa. Najlepiej pasuje słowo: fajne. I nic ponadto, ale jednocześnie nie mogę niczego zarzucić. Zwyczajnie nie urzeka.


Trochę już tracę cierpliwość. Joe Bordenaro w jednym utworze z epki Physical Education różni się od poprzednich dynamiką, bo to przynajmniej punk, ale za to jeden z tych, których wiele. Taki punk XXI wieku, gdzie wokalista ma ładny wokal, trochę pokrzyczy w refrenie, ale generalnie to dalej siedzimy w bezpiecznej bańce. Reszta? Nuuuuda, znowu rock'n'roll. Ech.



Czy to Cafe Racer, czy po raz kolejny ten sama psychodela próbująca cofnąć się w czasie? Podchodzi to też pod shoegaze, ale tym razem wieje nudą. Dostępny jest tylko jeden track na Bandcampie i Spotify, więc nawet nie ma się nad czym rozwodzić.



Akcentem wieńczącym całość jest to, że Town Criers nie ma gdzie posłuchać. Dziękuję bardzo.

No dobrze, to by było na tyle. Co mogę powiedzieć o artystach występujących drugiego dnia? Cóż, opisy bardzo się między sobą nie różniły, zespoły też. Niestety, w porównaniu z pierwszym wypada to kiepsko. Ani nie ma o czym - ilościowo - ani nie ma o czym - jakościowo. Można powiedzieć, że potrzebują czasu, rozwoju czy inwestycji w tenże, ale co zrobić, gdy nijak do tego nie zachęcają? Chciałbym móc to polecić, ale z czystym sercem nie mogę. Dużo lepiej jest rozejrzeć się po wcześniejszych zespołach (bo warto), a na te tutaj zajrzeć co najwyżej przy okazji. Słabiutko, zawiodłem się. Z dziś pozytywnie jedynie Nude Party.

Cóż, dlatego jest to showcase, a nie Wielce Poważny Festiwal, żeby pokazać młodych, startujących, poszukujących. Z zasady każdemu dobrze jest dać szansę, zwłaszcza, że nigdzie nie jest gorzej niż przeciętnie. Zresztą - i mi nadepnęło na odcisk głównie to, że słuchałem jednego po drugim. Osobno nie robią odpychającego wrażenia, co też się ceni. Finalnie i tak polecam głównie dzień pierwszy. Miłego słuchania i odkrywania.

Smoq

Komentarze

Najczęściej czytane

Jakieś sto tysięcy słow na tym betonie zapisałem

W ostatni czwartek ukazał się pierwszy nowy singiel zapowiadający nadchodzący album duetu SARAPATA . Radical Kindness to więcej niż jeden numer - w tym przypadku jest to koncepcja idąca za całym krążkiem. Jeszcze w środę spotkaliśmy się w Czwórce, by o tym pomyśle porozmawiać. Efekty poniżej. Moim gościem w Muzycznym Lunchu był Mateusz Sarapata, rozmawialiśmy jeszcze przed oficjalną premierą Radical Kindness , ba, nawet przed prapremierowym pokazem w Kinie Kultura. Robi się z tego piramida, więc może zostańmy przy tym, że oto klip w reżyserii Sylwii Rosak: I jeśli pamiętacie prześwietną EP1  z 2021 roku, to po pierwsze: powraca chłód, który mi kojarzył się zawsze z górskim strumieniem, ale tym razem jest to dużo łagodniejszy nurt. Po drugie: gościnnie ponownie słyszymy tu Marcelę Rybską, a i wspomnianą reżyserkę możecie kojarzyć dzięki klipowi do Rework . Całą rozmowę możecie znaleźć tu:  SARAPATA: "Radical Kindness" to manifest bycia dobrym dla siebie i dla świata . Niedługo

Jaki mam rytm, gdzie lubię być

  A zatem NEXT FEST Music Showcase & Conference 2024 . Pierwsza wizyta - i pierwszych razów ogólnie było dość sporo, bo tak wyszło - do tej pory nie widziałem kilku naprawdę ważnych zespołów, a festiwal to dobra okazja by pobiegać po mieście i nadrobić braki. Nie ze wszystkim się udało, ale trochę koncertów zaliczyłem. Najlepsze? Trudno wybrać, więc alfabetycznie. 🟢 Coals - piękna nowa płyta, do tego przekrojowa setlista na podstawie zapotrzebowania słuchaczy. Świetne wykonanie, co przy materiale łączącym wpływy avant-popowe, rurę i najntisowe gitarki jest szczególnie ważne, bo na żywo zwyczajnie łatwo skiepścić muzykę do tego stopnia wypieszczoą w studiu. Prawdopodobnie ten poziom jest u nich normą, ale - wstyd przyznać - to było nasze pierwsze spotkanie. Niedługo grają w Warszawie, liczę na powtórkę, choć nie wiem, jak my się pomieścimy w tej Hydrozagadc e, bo Tama była pełna.  🟢 Kosmonauci - niedługo po opublikowaniu debiutu, również za parę dni będzie okazja do powtórki . Czy

Wielki strach jak cały świat

Przed wami druga rozmowa z ostatniego odcinka Spoza nurtu w Czwórce. Rozmowa z air hunger , bez szczególnej okazji - raczej w wyniku ogólnej fascynacji jego muzyką, która operuje... sugestywną delikatnością? To chyba najbardziej trafne określenie, jakie umiem znaleźć dla wycofanego wokalu, ambientu i gitarowego dronu. Pomysł na tę rozmowę ma dwa źródła: jedno to rozmowa Magdy z Filmawki pt.  Nie jestem do końca przekonany, czy na “Grace” to jestem w ogóle ja… [WYWIAD] , przeprowadzona jeszcze przed Peleton Festem, a druga to sam koncert podczas tegoż festiwalu. Nie był to pierwszy raz, gdy widziałem Dawida na żywo, choć to doświadczenie faktycznie jest dość krótkie - bo o ile muzykę znam, zdaje się, od pierwszych solowych nagrań, to live'u słuchałem dopiero przed tegorocznym koncertem Northwest w Chmurach. Grace by AIR HUNGER Był to jednak świetny występ, podobnie jak na Peletonie – i w naszej rozmowie pojawia się twinpeaksowe skojarzenie z klubem Roadhouse, z onirycznym występem