Przejdź do głównej zawartości

Wyprzedzam swoje czasy, jakbym jeździł Deloreanem


Nawet nie wiem, od czego zacząć. Duet Tumør i ich epka s/t to... ciekawe zjawisko. Trwa nieco ponad kwadrans, ale dzieje się wystarczająco dużo, by obdzielić dwa razy dłuższy materiał. Dlaczego? O tym niżej.

Jeśli coś zostaje zapowiedziane jako hip-hop o podłożu noisowo-industrialowym, wchodzącym momentami w techno, można spodziewać się wielu rzeczy. A raczej: różnych sposobów realizacji. Jeśli w którymkolwiek z tych kierunków jestem w jakimś stopniu obeznany, to tylko z h-h, dlatego próbowałem jakoś to sobie wyobrazić. 

Ale nie, nie byłem przygotowany.


Skondensowana ściana dźwięku i słów. Tak w kilku słowach można streścić epkę Tumøru. Ile rzeczy naraz tu się dzieje! No, dużo. Cieszę się, że pojawiają się takie eksperymentujące projekty, bo ostatnio polska scena zaczęła mnie mimo wszystko trochę nudzić. Dlatego, mimo pewnych (również ciekawych) skojarzeń – o których dalej – od razu zostałem fanem duetu.

Zatem: mam skojarzenie normalne, a mam też raczej bekowe. Po pierwsze: Młody Kotek "Stan Stunt" dzięki pogiętym, przesterowanym beatom i momentami dość agresywnej nawijce. Po drugie: Mefedronowy Baron "Kredyty Chwilówki" (ach, gimnazjum) dzięki specyficznym wersom i częściowo również beatom. Nieco szerzej: cóż, żadne z tych dwóch nie wpisuje się ani w klasyczny rap, ani nawet zbytnio w ten najnowszy główny nurt. Można wspomnieć też takie rzeczy jak starszy BONES czy "Miami Ultras" Yung Leana.

Ale to nadal tylko drobne podpowiedzi, bo Tumør broni się sam, we własnym stylu. Mimo zaczepki wobec Piernikowskiego (najchętniej w tym stanie poddałbym się lobotomii / czy byłbym kreatywny jak jebany Piernikowski), powiedziałbym że to właśnie coś w stronę wokalisty Synów, ale na fecie albo sterydach. Warto przyszykować się na duuużo basu i przesterów.

Swoją drogą, myślę, że singiel jest nieco dziwnym wyborem. Okej, Metin 2 jest dobry, jeśli chodzi o nagłe pierdolnięcie, ale początek brzmi jak YourRapBeatsTV czy inny kanał z beatami z youtube'a. Słowem: kiepsko, tanio. Oczywiście, reszta dobrze ten niesmak naprawia, ale wspomnieć trzeba. Opal mówi siema bywalcom gabberowych imprez na squatach (przynajmniej pierwsza połowa, dopóki nie ma nawijki). Końcówka przywodzi mi na myśl taki, hm, mocno przydymiony PRO8L3M? Coś w tym stylu.


To na pewno bardzo intensywny kwadrans. Jest strasznie gęsty i na tyle przytłaczający, że po kilku przesłuchaniach na słuchawkach zaczyna boleć mnie głowa, jak zwykle przy nieco sroższej muzyce. Ale polecam, jeśli ktoś chce coś lub kogoś znienawidzić. Siebie, innych, świat. S-t Tumøru równie dobrze może budzić agresję, co ją niwelować.


Smoq
PS. Tytuł stąd.

Komentarze

Najczęściej czytane

Jakieś sto tysięcy słow na tym betonie zapisałem

W ostatni czwartek ukazał się pierwszy nowy singiel zapowiadający nadchodzący album duetu SARAPATA . Radical Kindness to więcej niż jeden numer - w tym przypadku jest to koncepcja idąca za całym krążkiem. Jeszcze w środę spotkaliśmy się w Czwórce, by o tym pomyśle porozmawiać. Efekty poniżej. Moim gościem w Muzycznym Lunchu był Mateusz Sarapata, rozmawialiśmy jeszcze przed oficjalną premierą Radical Kindness , ba, nawet przed prapremierowym pokazem w Kinie Kultura. Robi się z tego piramida, więc może zostańmy przy tym, że oto klip w reżyserii Sylwii Rosak: I jeśli pamiętacie prześwietną EP1  z 2021 roku, to po pierwsze: powraca chłód, który mi kojarzył się zawsze z górskim strumieniem, ale tym razem jest to dużo łagodniejszy nurt. Po drugie: gościnnie ponownie słyszymy tu Marcelę Rybską, a i wspomnianą reżyserkę możecie kojarzyć dzięki klipowi do Rework . Całą rozmowę możecie znaleźć tu:  SARAPATA: "Radical Kindness" to manifest bycia dobrym dla siebie i dla świata . Niedługo

Jaki mam rytm, gdzie lubię być

  A zatem NEXT FEST Music Showcase & Conference 2024 . Pierwsza wizyta - i pierwszych razów ogólnie było dość sporo, bo tak wyszło - do tej pory nie widziałem kilku naprawdę ważnych zespołów, a festiwal to dobra okazja by pobiegać po mieście i nadrobić braki. Nie ze wszystkim się udało, ale trochę koncertów zaliczyłem. Najlepsze? Trudno wybrać, więc alfabetycznie. 🟢 Coals - piękna nowa płyta, do tego przekrojowa setlista na podstawie zapotrzebowania słuchaczy. Świetne wykonanie, co przy materiale łączącym wpływy avant-popowe, rurę i najntisowe gitarki jest szczególnie ważne, bo na żywo zwyczajnie łatwo skiepścić muzykę do tego stopnia wypieszczoą w studiu. Prawdopodobnie ten poziom jest u nich normą, ale - wstyd przyznać - to było nasze pierwsze spotkanie. Niedługo grają w Warszawie, liczę na powtórkę, choć nie wiem, jak my się pomieścimy w tej Hydrozagadc e, bo Tama była pełna.  🟢 Kosmonauci - niedługo po opublikowaniu debiutu, również za parę dni będzie okazja do powtórki . Czy

Wielki strach jak cały świat

Przed wami druga rozmowa z ostatniego odcinka Spoza nurtu w Czwórce. Rozmowa z air hunger , bez szczególnej okazji - raczej w wyniku ogólnej fascynacji jego muzyką, która operuje... sugestywną delikatnością? To chyba najbardziej trafne określenie, jakie umiem znaleźć dla wycofanego wokalu, ambientu i gitarowego dronu. Pomysł na tę rozmowę ma dwa źródła: jedno to rozmowa Magdy z Filmawki pt.  Nie jestem do końca przekonany, czy na “Grace” to jestem w ogóle ja… [WYWIAD] , przeprowadzona jeszcze przed Peleton Festem, a druga to sam koncert podczas tegoż festiwalu. Nie był to pierwszy raz, gdy widziałem Dawida na żywo, choć to doświadczenie faktycznie jest dość krótkie - bo o ile muzykę znam, zdaje się, od pierwszych solowych nagrań, to live'u słuchałem dopiero przed tegorocznym koncertem Northwest w Chmurach. Grace by AIR HUNGER Był to jednak świetny występ, podobnie jak na Peletonie – i w naszej rozmowie pojawia się twinpeaksowe skojarzenie z klubem Roadhouse, z onirycznym występem