Przejdź do głównej zawartości

Oto cała ty


Basta to bardzo jaskrawy punkt na tegorocznym polskim mainstreamowym rynku muzycznym. Nosowska powróciła z nowym solowym materiałem, cokolwiek innym od dotychczasowego. Ja "pas"? A ja chyba nie.

Zawieszenie działalności Heya, słuszne czy też nie, zamknęło pewien etap, jeśli chodzi o Powszechnie Uznawaną Za Dobrą Muzykę Polską spod znaku Trójki. Potem Kasia Nosowska wydała książkę, a następnie - pierwszy od 2011 roku solowy album. Single Ja pas! i Nagasaki narobiły trochę szumu wśród fanów wokalistki. Ewidetnie rapowa stylistyka, do tego dość dynamiczne teledyski. Do tej pory tak nie było, więc olaboga, jak to, artystka pozwala sobie na ekperymenty?

Najgorzej. 

Ale właśnie nie. O ile sam podchodzę z pewnym dystansem, bo to niezbyt moje klimaty, to jednak obserwowałem ten kwik z ciekawością. Dwudziestego szóstego października wyszła Basta. I jak to wygląda?


Na pewno jest interesująca jako odskocznia. Jest to muzyka zupełnie inna, niż na ostatnich płytach głównej formacji Kaśki, a i różna od 8. Oczywiście, nie tak łatwo pozbyć się cech charakterystycznych, dlatego łatwo poznać autorkę od pierwszej sylaby. Kwestia dyskusyjna to jakość próby podejścia do obecnego rapowego mainstreamu, której nie da się nie zauważyć. Mimo wszystko Nosowska nie jest na tyle, hm, małoletnia, by nie brzmieć karykaturalnie podczas wrzucania między wersami ej, jak Fifi w Tamagotchi TACONAFIDE. How do you do, fellow kids? Mniej więcej tak to widzę.

Rzecz, która powinno się dostrzec od razu, to różnica w brzmieniu głosu wokalistki. Ponoć to kwestia różnicy między pracą z Marcinem Borsem a tą z Bartkiem Dziedzicem na stanowisku producenta. Miałoby to polegać na większym luzie podczas nagrywania - tutaj nie ma wokali śpiewanych po raz setny, a więc i zmęczenia materiału. Czym to skutkuje? Dużo młodszym, świeższym brzmieniem jej głosu, zupełnie innym od płaskiego i zmęczonego chociażby z Błysku. Wystarczy posłuchać, jak niektóre fragmenty w Ja pas!, Takie to przykre czy Goń. Tego elementu słuchało mi się bardzo dobrze. Z chęcią posłuchałbym całej płyty w takim systemie pracy, ale jednak takiej, gdzie więcej jest śpiewu niż melodeklamacji.

Gorzej z muzyką. Niestety, Michał "Fox" Król stworzył kiczowate brzmienie, rodem z darmowej wersji FL Studio. Podróż w czasie wstecz to nie coś, czego chcę na płycie mającej być odmianą. Flagowe jest w tym Ja pas!, ale i Takie to przykre. Taki mix obecnych dekonstruktywnych nurtów około-techno, hitów na lato z Eski (Brawa dla Państwa) i momentami nawet SOPHIE (Do czasu), lecz zdecydowanie odartej ze swej odwagi. A, oprócz tego basowy trap i obowiązkowe cykacze połączone z okropnym A_GIMem. Nie, nie, nie i jeszcze raz nie. I wiecie, co? Za muzykę się tej płycie oberwie najbardziej.

Nieco lepiej jest z gośćmi. Mimo, że to nie jest szczyt możliwości Łony (jemu najlepiej wychodzą jednak własne tracki), to wstydu nie ma. Niczego wartego uwagi jednak też nie. Ciekawy jest featuring Mikołaja "Mikiego" Krajewskiego, czyli nikogo innego, tylko syna Nosowskiej. Nieprzypadkowo jest on drugim głosem w numerze Mówiła mi Matka, który jest dość toporną - choć trafną - satyrą na kiepskiego rodzica. Trzeba przyznać, że sobie poradził.


Cieszę się, że Kaśka chciała zmienić coś w swoim życiu, między innymi wydając album, który jest od czapy. Słychać na niej fragmenty, które są osobiste - o tym, jak ludzie oceniają, cokolwiek by się nie działo; o strachu i niepewności; o zmęczeniu własnym dotychczasowym wizerunkiem; jest też odniesienie do tegorocznego singla Męskiego Grania (odwrotnie niż pisze Krzysiek - takie to przykre, takie to przykre - aż przypomniał mi się całkiem niegłupi post Macieja Stuhra na ten temat).

To jest na Baście dobre. Ogólnie, ona z założenia nie jest zła, to mogło być super.

Gorsze jest, niestety, wykonanie - ona nie jest raperką, więc nic dziwnego, że nie brzmi w tej roli za dobrze. Muzyka jest taka, jakby ktoś Foksowi opisał, jak się teraz gra i on na bazie cienia odzwierciedlenia idei ją stworzył. Produkcji nie mam nic specjalnego do zarzucenia, choć tym razem Bartek Dziedzic nie zrobił tego, co na Małomiasteczkowym, tylko brzmi, niestety, bardziej rzemieślniczo.

Oby to był jednorazowy skok w bok. W ten sposób jest do przyjęcia.

  • Muzyka: 3/10
  • Wokal: 7/10
  • Teksty: 6/10
  • Produkcja: 7/10
  • Total: ~5,8/10

Smoq

Komentarze

Najczęściej czytane

Jakieś sto tysięcy słow na tym betonie zapisałem

W ostatni czwartek ukazał się pierwszy nowy singiel zapowiadający nadchodzący album duetu SARAPATA . Radical Kindness to więcej niż jeden numer - w tym przypadku jest to koncepcja idąca za całym krążkiem. Jeszcze w środę spotkaliśmy się w Czwórce, by o tym pomyśle porozmawiać. Efekty poniżej. Moim gościem w Muzycznym Lunchu był Mateusz Sarapata, rozmawialiśmy jeszcze przed oficjalną premierą Radical Kindness , ba, nawet przed prapremierowym pokazem w Kinie Kultura. Robi się z tego piramida, więc może zostańmy przy tym, że oto klip w reżyserii Sylwii Rosak: I jeśli pamiętacie prześwietną EP1  z 2021 roku, to po pierwsze: powraca chłód, który mi kojarzył się zawsze z górskim strumieniem, ale tym razem jest to dużo łagodniejszy nurt. Po drugie: gościnnie ponownie słyszymy tu Marcelę Rybską, a i wspomnianą reżyserkę możecie kojarzyć dzięki klipowi do Rework . Całą rozmowę możecie znaleźć tu:  SARAPATA: "Radical Kindness" to manifest bycia dobrym dla siebie i dla świata . Niedługo

Jaki mam rytm, gdzie lubię być

  A zatem NEXT FEST Music Showcase & Conference 2024 . Pierwsza wizyta - i pierwszych razów ogólnie było dość sporo, bo tak wyszło - do tej pory nie widziałem kilku naprawdę ważnych zespołów, a festiwal to dobra okazja by pobiegać po mieście i nadrobić braki. Nie ze wszystkim się udało, ale trochę koncertów zaliczyłem. Najlepsze? Trudno wybrać, więc alfabetycznie. 🟢 Coals - piękna nowa płyta, do tego przekrojowa setlista na podstawie zapotrzebowania słuchaczy. Świetne wykonanie, co przy materiale łączącym wpływy avant-popowe, rurę i najntisowe gitarki jest szczególnie ważne, bo na żywo zwyczajnie łatwo skiepścić muzykę do tego stopnia wypieszczoą w studiu. Prawdopodobnie ten poziom jest u nich normą, ale - wstyd przyznać - to było nasze pierwsze spotkanie. Niedługo grają w Warszawie, liczę na powtórkę, choć nie wiem, jak my się pomieścimy w tej Hydrozagadc e, bo Tama była pełna.  🟢 Kosmonauci - niedługo po opublikowaniu debiutu, również za parę dni będzie okazja do powtórki . Czy

Wielki strach jak cały świat

Przed wami druga rozmowa z ostatniego odcinka Spoza nurtu w Czwórce. Rozmowa z air hunger , bez szczególnej okazji - raczej w wyniku ogólnej fascynacji jego muzyką, która operuje... sugestywną delikatnością? To chyba najbardziej trafne określenie, jakie umiem znaleźć dla wycofanego wokalu, ambientu i gitarowego dronu. Pomysł na tę rozmowę ma dwa źródła: jedno to rozmowa Magdy z Filmawki pt.  Nie jestem do końca przekonany, czy na “Grace” to jestem w ogóle ja… [WYWIAD] , przeprowadzona jeszcze przed Peleton Festem, a druga to sam koncert podczas tegoż festiwalu. Nie był to pierwszy raz, gdy widziałem Dawida na żywo, choć to doświadczenie faktycznie jest dość krótkie - bo o ile muzykę znam, zdaje się, od pierwszych solowych nagrań, to live'u słuchałem dopiero przed tegorocznym koncertem Northwest w Chmurach. Grace by AIR HUNGER Był to jednak świetny występ, podobnie jak na Peletonie – i w naszej rozmowie pojawia się twinpeaksowe skojarzenie z klubem Roadhouse, z onirycznym występem