Przejdź do głównej zawartości

Obywatelskie nieposłuszeństwo


Znowu po polsku, także ciągłość zostaje utrzymana. Tym razem przyjrzymy się płycie Zły obywatel od duetu Nagłośnienie. Czy w drugiej połowie 2018 można jeszcze zarapować bez wodotrysków? A można.

Panowie Tomasz Pacholczyk (Tommy Zvierz) i Oskar Stefański (Yogi d'Bear) są osadzeni w smutnym mieście Łódź. Może to dlatego ich krążek ma przedstawiać historię człowieka, który na skutek odrzucenia traci kontrolę nad swoimi negatywnymi cechami i zamienia się w tytułowego "Złego obywatela" (cytuję za Tomkiem). Nie, żebym się przywalał do swojego rodzinnego miasta, ale już nieraz widziałem równie przyjazne dla świata zespoły, które stąd wychodziły.

Byłem ciekaw, co mogło wyjść z albumu, który łapie się pod gatunek eksploatowany obecnie na potęgę i u nas, i za granicą. Ostatnio widziałem plakat któregoś festiwalu hiphopowego i na rozpisce artystów znalazł się chyba każdy, kto mógł – od cholery nazwisk i ksyw, od dużych przez małe, w sumie kilkadziesiąt. O ilu z nich można by jednak powiedzieć, że są naprawdę oryginalni, a nie że brzmią jak xero czy chociaż natychmiast dostrzegalna inspiracja Zachodem?

Nagłośnienia tam nie ma, a o ich debiucie można wypowiedzieć się nad wyraz pozytywnie. 


Od pierwszego numeru wyróżniają się beaty. Nie ma co ukrywać, teraz się głównie trapuje i to jest spoko, pojawiają się coraz to świeższe rzeczy i nowe pomysły. Tymczasem na początku Złego obywatela uświadczymy oldschoolowych stylistycznie sampli na synkopach. W zalinkowanym wyżej otwieraczu można wychwycić liryczne klimaty w stronę starego Fisza z Polepionych dźwięków, co zawsze jest dla mnie na plus, ale jednocześnie w tym wypadku na pewno nie nachalne. Potem wchodzimy już w nowoczesne podkłady z cykaczami.

Tygrysem chyba dzisiaj jestem, a nie misiem
Biegam po bicie, latam po łąkach jak biedronka

Tu akurat tekst Yogiego. Wrzucę jeszcze parę innych przykładów, żeby pokazać, jak można dobrze napisać ileś tekstów, niezabijając słuchacza rymami częstochowskimi i banałami. W zamian dostajemy sporo kreatywnych porównań, łamania rytmu i wywołaną tym nieoczywistą nawijkę. W międzyczasie wchodzą na przykład sample z Björk (track Sen).

A jak tam wszedłem, nie musiałem myśleć długo żeby
Połączyć kropki, ziom
Mama mówiła, żebym unikał brzydkich słów
A jednak ja pierdolę półśrodki
Wdech i wydech, wdech i wydech, jeszcze żyję
Staccato legatto, kropki kreski daj mi chwilę
Może gdybym wtedy myślał szybciej, dzisiaj byłbym mniej w kropce
Ale za to byłbym bardziej w płynie, ej
Porzucam rozkminę
Są rzeczy, które zostawiam w tyle
Daj ująć się stylem, daj ująć się stylem

Tym razem Tommy, zwrota z Ty to wiesz. Podobają mi się te kminy i to, że są zgrabnie napisane.



Na etapie tytułowego tracku, Zły obywatel, wjeżdża już większa agresja zarówno muzycznie, jak i w tekstach. Jest szybciej i głośniej, jest bardziej groźnie. To punkt kulminacyjny. Przewrotnie, tutaj widać Ciechowskiego ze słynnego Tak...tak...to ja.

Każdy dzień zaczynam od spojrzenia w lustro
Jak cię widzę, to się wstydzę
Cała sala – wypierdalaj

I w takim anturażu wybrzmiewa też wysamplowany Elliot Rodger ze swojego ostatniego filmu, Elliot Rodger's Retribution, wypuszczonego niedługo przed jego atakiem na studentów Uniwersytetu Kalifornijskiego. Tym samym przytoczony na początku tekstu program fabularny albumu jest otwarcie realizowany.

W dwóch ostatnich numerach brzmienie jest lżejsze dzięki podkładom, lecz Tommy i Yogi tekstowo dalej siedzą w motywie z poprzedzającego je tracku. Znamienny jest finisher:

Nie wiem, co chcę powiedzieć przez tę parę wersów, które mam dla ciebie
Nie wiem, co chcesz usłyszeć w tych kilku wersach, naprawdę nie wiem
Po prostu jak stoję na scenie, albo odpalasz mnie z ce-de
To wszystko jest szczere

Po tych słowach żegna nas niespełna minutowy, zwalniający instrumental oraz słowa: dziękujemy za uwagę.


To teraz podsumowując: dwadzieścia osiem minut, jakie zajmuje Zły obywatel, to dobrze spędzony czas. Dałem ująć się stylem. Tommy siada mi co prawda nieco bardziej w kwestii lecenia po beacie i lyricsów, ale to zupełnie nie oznacza, jakoby Yogi był kartoflem. Po prostu czasem kiepsko go słychać, a rymy daje aż nazbyt proste. Za to obniżę produkcję i wokale. Ogólnie jednak prawidłowo, że obaj tu są. Momentami mam też wrażenie, że skrecze są nieco zbyt kiczowate, ale to pojedyncze razy (na przykład ta końcówka T.W.J.S.). Niezmiennie uważam Nagłośnienie za warty uwagi projekt.


  • Muzyka: 8/10
  • Wokal: 7/10
  • Teksty: 8/10
  • Produkcja: 7/10
  • Total: 7,5/10


Smoq


Komentarze

Najczęściej czytane

Imithe le fada

  Sezon letni obfituje w przeróżne imprezy, ale król jest tylko jeden. Parę słów o OFF Festivalu 2025  musiało się tutaj pojawić. Tym bardziej, że zapowiadało się na najmocniejszą edycję od lat. Czy te oczekiwania zostały spełnione? Czy na Scenie Eksperymentalnej przydałyby się kamizelki ratunkowe? Czy pod sceną główną powstała zapowiadana piramida z ludzi? O tym poniżej.   Zawsze śledzę OFFowe ogłoszenia ze sporą ekscytacją, ale przyznam, że tęskniłem za znaną formułą, czyli radiowym spotkaniem na żywo z Arturem Rojkiem i stopniowym odsłanianiem lineupu. Za każdym razem jest to też porcja parskania śmiechem, bo on ewidentnie specjalnie tak podprowadza artystów, by do samego końca nie było w pełni jasne, o kogo chodzi, a te wszystkie omówienia są dość zabawne, w tym dobrym, sympatycznym sensie.  Tak czy inaczej: już pierwsze wieści były grube. Fontaines D.C., Snow Strippers, Geordie Greep. Osobiście jarałem się tylko na dublińczyków, ale to po prostu obiektywnie są d...

Lubisz boksik?

OFF Festival jaki jest, każdy widzi. Co roku grupka fanów zastanawia się, czy line up w sumie okazał się super, czy może jednak beznadziejny, czy jeden hydrant wystarczy dla wszystkich i ile razy uda się zrobić Arturowi Rojkowi zdjęcie z przyczajki. I wszystkie te zabawy są fajne, ale pogadajmy o koncertach. Bo - jak zwykle - jest o czym. Do tego posta powstawiałem trochę świeżych linków z amatorskich nagrań, więc nie zdziwię się, jeśli coś spadnie. Wstęp może być w zasadzie taki sam, jak co wakacje - dyskusji o repertuarze było sporo, w tym roku przeważało kwestionowanie headlinerów, sceny One Up Tiger, obecności Johna Mausa i Otsochodzi. Dodajmy do tego, że akurat na weekend pogoda się załamała, że nie dojechał saksofonista zespołu Maruja, a gitarzysta Hotline TNT spadł ze sceny i złamał nogę, a ktoś pomyśli, że było słabo. No więc nie było - o to, zdaje się, nie trzeba się martwić. W tym roku byłem na OFFie nie tylko prywatnie, ale przynajmniej w części służbowo, więc w najbliżs...

Z Gdyni, a nie skądś tam

Po trzech latach od słynnego ewakuowanego Open'er Festivalu ponownie odwiedziłem Gdynię. Jeśli nie trafiliście tu po raz pierwszy, to wiecie, że jestem raczej odbiorcą skrojonym pod OFFa, ale przy kilku poprzednich razach w Kosakowie również bawiłem się nieźle. Zresztą po wpisach o Primaverze widać, że na dużych imprezach też się odnajduję. Spora część ogłoszeń zachęciła. A jak było tym razem? Zacznijmy może od tego, że harmonogram ujawniania tegorocznego lineupu był co najmniej lekko dezorientujący. Długo było cicho, wśród potencjalnych uczestników pojawiły się nawet obawy, że Open'er może w ogóle się nie odbędzie. Oczywiście takiego ryzyka nie było, przecież to nie Fest, na stronie którego licznik sprzedanych biletów wciąż wynosi 0/20 000 z ostatnią aktualizacją 10 września ubiegłego roku. Tak czy inaczej, nie pomagała też nieregularność.  Ale też, jak by nie patrzeć, ogłoszenia takie jak Linkin Park, Muse czy Doechii zostały odebrane bardzo dobrze, chociaż moim zdaniem Magda...